Po sześciu dniach od zestrzelenia boeinga 777 prorosyjscy separatyści "pilnujący" terenu usianego szczątkami pasażerskiego samolotu "wydają się już być zmęczeni całą sytuacją" - pisze korespondent TVN24 na wschodniej Ukrainie Wojciech Bojanowski. Aby skorzystać z obecności zachodnich dziennikarzy i przekonać ich o kryminalnych działaniach ukraińskiej armii, pewna mieszkanka Szachtarska przejechała 15 km. Wszystko po to, by pokazać im "niezbite" dowody na zbrodnie, jakich żołnierze wysyłani przez Kijów mają dopuszczać się w rejonach Doniecka i Ługańska.
Reporter TVN24 we wtorek na miejscu katastrofy sfotografował szczątki wraku malezyjskiego samolotu, na pokładzie którego zginęło 17 lipca 298 osób.
Kokpit ze śladami po pocisku? Kilka kilometrów od reszty wraku
Po terenie chodził w miarę swobodnie i fotografował m.in. separatystów, który w ciągu kilku dni w dużej mierze "wysprzątali" miejsce katastrofy. "Separatyści wydają się już zmęczeni całą sytuacją. Jeden z nich odpoczywa oparty o zderzak naszego samochodu. Międzynarodowym ekspertom towarzyszy 20 separatystów, którzy zabraniają dziennikarzom filmowania ich prac" - pisze.
Separatyści wspierani w walkach z ukraińską armią przez Moskwę twierdzą, że to właśnie jej żołnierze zestrzelili samolot przelatujący nad obwodem donieckim. Zdjęcia reportera TVN24 nie udowadniają, kto wystrzelił pocisk, ale wskazują na miejsce, w którym mógł trafić w maszynę poruszającą się ponad 10 km nad ziemią.
"Kokpit maszyny i przednie koło leżą we wsi Rozsypne, kilka kilometrów dalej niż pozostałe szczątki. Według jednej z wersji, którą można usłyszeć na miejscu katastrofy, rakieta miała wybuchnąć przed dziobem boeinga 777. Świadczyć mają o tym rzekome ślady po odłamkach w elemencie blachy znajdującej się w dziobie. Nie spotkałem się jak dotychczas z oficjalnym potwierdzeniem tej teorii" - donosił we wtorek Bojanowski.
Nieoczekiwanie w sukurs zachodnim dziennikarzom przyszła młoda kobieta - mieszkanka położonego nieopodal Szachtarska.
"W srebrnych szpilkach w cekiny na miejsce katastrofy jechała 15 km. Po to, by przekonać dziennikarzy, że samolot zestrzeliła ukraińska armia. W ręku trzyma kawałki metalu, które mają świadczyć o tym że Ukraińcy strzelają z artylerii w tereny zamieszkałe przez cywilów. Wojna perswazyjno-informacyjna toczy się na wszystkich frontach" - podsumowuje wysłannik TVN24.
17 lipca na wschodzie Ukrainy katastrofie uległ boeing 777 Malaysia Airlines lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Większość z prawie 300 ofiar katastrofy stanowili Holendrzy. Władze Ukrainy i przedstawiciele państw zachodnich podejrzewają, że samolot padł ofiarą wystrzelonej przez rosyjskich separatystów rakiety ziemia-powietrze.
Autor: adso//rzw/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Bojanowski