Do 21 wzrosła liczba ofiar piątkowego zamachu na popularną libańską restaurację w centrum stolicy Afganistanu, Kabulu. Wśród zabitych jest 13 obcokrajowców - poinformowała w sobotę policja. To m.in. Amerykanie, Brytyjczycy, Rosjanie i Kanadyjczycy. Wśród ofiar zidentyfikowano czterech pracowników ONZ i szefa przedstawicielstwa MFW w tym kraju.
Wcześniej sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun oświadczył, że podczas ataku na popularną libańską restaurację zginęło trzech pracowników misji w tym kraju, a miejscowa policja mówiła o 16 obcokrajowcach jako ofiarach zamachu.
Rzecznik talibów napisał na Twitterze, że atak był zemstą za zeszłotygodniowy nalot w prowincji Parwan, w którym zginęli cywile.
Kanadyjczycy, Brytyjczycy, Rosjanie
Według ustaleń policji w piątek po godz. 19 czasu lokalnego (godz. 15.30 czasu polskiego) jeden z napastników wysadził się przed wejściem do restauracji, a dwóch innych wśliznęło się przez tylne drzwi lokalu. Następnie otworzyli ogień do gości, wśród których było wielu cudzoziemców i bogatych Afgańczyków. Wszyscy zamachowcy zginęli.
"Ostatni bilans mówi o 21 zabitych: 13 obcokrajowcach i ośmiu Afgańczykach" - poinformował szef kabulskiej policji Mohamed Zahir. Dodał, że rannych zostało pięć osób. Wśród ofiar śmiertelnych jest przedstawiciel Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) w Afganistanie. To 60-letni Libańczyk, który od 2008 r. był szefem biura MFW w afgańskiej stolicy. Ponadto w ataku śmierć ponieśli czterej pracownicy ONZ.
Według źródeł w siłach bezpieczeństwa wśród zabitych są też cywile z Rosji. Kanadyjskie MSZ poinformowało, że w ataku śmierć poniosło dwóch obywateli Kanady.
Ambasada Stanów Zjednoczonych w Kabulu poinformowała z kolei w sobotnie popołudnie, że wśród ofiar jest też przynajmniej dwóch obywateli USA, którzy byli cywilami. W piątkowy wieczór rzeczniczka Departamentu Stanu Jen Psaki mówiła, że wśród zabitych nie ma na pewno pracowników amerykańskiej ambasady w Kabulu.
Zginął też Duńczyk, który był członkiem Policyjnej Misji Unii Europejskiej (EUPOL) oraz obywatel Wielkiej Brytanii, który ochraniał tę misję - poinformowała szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. W komunikacie stanowczo potępiła ten "przerażający i nieuzasadniony" zamach.
ONZ potępiło atak
Rzecznik ONZ Farhan Haq powiedział dziennikarzom, że sekretarz generalny Ban Ki Mun potępił "w najostrzejszy sposób" zamach oświadczając, że "tego rodzaju ataki na cywilów są całkowicie niedopuszczalne i stanowią jaskrawe pogwałcenie międzynarodowego prawa humanitarnego". Zamachowcy zaatakowali "Tawernę Liban" - restaurację, w której stołują się dyplomaci, pracownicy organizacji humanitarnych i inni cudzoziemcy mieszkający w Kabulu. AFP przypomina, że talibscy rebelianci zapowiedzieli, że przed wycofaniem wojsk Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) i kwietniowymi wyborami prezydenckimi w Afganistanie będą zwiększać presję na USA i władze afgańskie.
Chcą odzyskać władzę
Talibowie dążą do odzyskania władzy i wiele afgańskich środowisk naciska na prezydenta Hamida Karzaja, by podpisał dwustronne porozumienie w sprawie środków bezpieczeństwa, jakie USA zapewniałyby Afganistanowi po wycofaniu swych formacji bojowych z końcem 2014 roku.
Według nieoficjalnych, informacji w Afganistanie miałoby pozostać około 10 tys. amerykańskich żołnierzy, a także niewielka grupa żołnierzy z jednostek do walki z terrorystami. Zawarcie porozumienia z USA zaaprobowała Loja Dżirga (wielka rada afgańskiej starszyzny) oraz miejscowi politycy.
Mimo to prezydent Karzaj zaczął stawiać Amerykanom nowe warunki, dotyczące m.in. odpowiedzialności karnej żołnierzy USA stacjonujących w Afganistanie.
Autor: mac, adso//kdj / Źródło: PAP