"Jesteś tu, by umrzeć". Historia 9-letniej Afganki, która miała wysadzić posterunek


- Był późny wieczór, mułła wołał wiernych na modlitwę, a mój brat zabrał mnie na zewnątrz i powiedział mi, bym włożyła kamizelkę. Pokazał mi, jak ona działa. Spytałam: a jeśli nie zadziała? Odparł: nie martw się, zadziała - mówi dziewięcioletnia Spogmaj, Afganka zatrzymana w ubiegłym tygodniu przez policję. Dziewczynka, ubrana w pas szahida, miała wysadzić posterunek policji na południu kraju. BBC przytacza jej wersję wydarzeń.

Jak opowiada Spogmaj, po włożeniu kamizelki czuła strach. Wówczas jej brat ją uderzył. Później zawiózł ją w pobliże posterunku, gdzie dziewięciolatka miała zdetonować ładunki wybuchowe. - Powiedział: "jeśli odpalisz ją przy ludziach z posterunku, zginą. Ty nie". Ale wiedziałam, że to kamizelka samobójcy i że ja również umrę. Później brat odjechał - mówi Spogmaj. Jak dodaje, brat zostawił ją samą. Przenocowała na pustyni. Następnego dnia znalazł ją funkcjonariusz z posterunku. - Powiedział mi: "musisz opowiedzieć swoją historię naszemu dowódcy". To oni mnie znaleźli, nie ja ich - przekonuje.

"Nie wracam do domu"

- Gdy opowiedziałam mu (dowódcy - red.), co się wydarzyło, odparł, że odeśle mnie do domu. Zaprotestowałam, mówiąc, że zbiją mnie tam i że nie jestem dobrze traktowana - relacjonuje. - Powiedział: "dobrze, w takim razie zabierzemy cię do stolicy prowincji (Helmand - red.)". Zabrali mnie więc do Lashkar Gah, gdzie rozmawiałam z kolejnym dowódcą - dodaje. Spogmaj jest obecnie pod ochroną regionalnego rządu i przekonuje, że nie chce wracać do domu. - Nawet jeśli rząd twierdzi, że gwarantuje mi bezpieczeństwo na miejscu, nie wracam. To się zdarzy ponownie. Powiedzieli mi: "jeśli nie zrobisz tego teraz, wyślemy cię tam ponownie". Mój ojciec przyjechał tutaj i kazał mi wracać. Odparłam, że prędzej się zabiję niż z nim wrócę - mówi.

"Jesteś tu, by umrzeć"

Jak opowiada, jej matka nie żyje, a macocha nie traktuje jej zbyt dobrze. Rodzice nie pozwolili jej chodzić do szkoły. - Nie umiem czytać. Nikt mnie nie uczył. I oczywiście, że chcę iść do szkoły - mówi. I kontynuuje: "Mój brat powiedział mi: nie jesteś tutaj, by się uczyć i robić inne rzeczy. Nie licz, że twoje słowa mają jakąś wagę. Jesteś tu, by umrzeć i spełnić swój obowiązek". Według Spogmaj, jej ojciec o wszystkim wiedział i popierał plan brata. - Chcę, by rząd pozwolił mi tutaj zostać i nie kazał mi wracać. Gdybym spotkała się ze swoją rodziną, powiedziałabym im: nie wracam - zaznacza. Spogmaj ma siedem sióstr i pięciu braci. - Jeden z nich jest z talibami i nigdy go nie widuję. To jednak nie on kazał jej włożyć pas szahida. Zrobił to inny, młodszy brat.

Dziecięcy żołnierze

Historia dziewięciolatki poruszyła już media na całym świecie. Dziecięcy żołnierze są w Afganistanie stosunkowo rzadko spotykani, chociaż nie należą oni do rzadkości w innych krajach Bliskiego Wschodu. Jak ocenia w rozmowie z BBC Dawood Azami, Spogmaj jest pierwszym przypadkiem dziewczynki wysłanej w samobójczą misję, z jakim się spotkał. - Nie wiadomo dokładnie, ile ma lat - mówiło się, że osiem, później, że dziesięć. Ona sama twierdzi, że ma dziewięć lat. Talibowie odrzucili oskarżenia o to, że to oni wysłali ją w misję i że sprawa ma ich oczernić - dodaje. W ubiegły czwartek afgańskie władze prowincji Helmand poinformowały, że Spogmaj jednak wróci do domu. Nad jej bezpieczeństwem czuwać ma starszyzna plemienna.

Autor: /jk / Źródło: bbc.co.uk