"Żelazne damy" jadą do Rosji


Kanclerz Niemiec Angela Merkel w Petersburgu i Julia Tymoszenko w Moskwie. Do Rosji przyjeżdżają dziś szefowe rządów, które chcą - jak Berlin, albo muszą - jak Kijów, prowadzić wielkie interesy z Rosjanami.

Merkel udaje się do dawnej rosyjskiej stolicy na rosyjsko-niemieckie konsultacje rządowe, czyli tzw. "Dialog petersburski". Bierze ze sobą imponującą świtę - siedmiu niemieckich ministrów i czołowych przedstawicieli świata gospodarki.

Zdaniem wielu komentatorów szczyt będzie sygnałem odprężenia w stosunkach Berlin-Moskwa. - Spotkanie ma na celu potwierdzenie stabilności i dojrzałości rosyjsko-niemieckiego partnerstwa bez względu na polityczne zawirowania - mówił agencji Reuters wysoki urzędnik kremlowski.

Rosyjsko-niemiecki "business as usual"

Rzeczywiście, wygląda na to, że po tygodniach napięć związanych z wojną w Gruzji, niemiecki rząd chce wrócić do polityki zwanej ironicznie "business as usual".

A biznes jest niebagatelny - Niemcy są największym partnerem handlowym Rosjan, a obroty między obu krajami sięgną w tym roku 60 miliardów dolarów.

Obie stolice łączy też kontestowany przez Polskę Gazociąg Północny, który Gazprom wraz z niemieckimi partnerami chce położyć na dnie Bałtyku. Dla obu stron to gwarancja energetycznej ciągłości, gazociąg omija, wciąż niepewną dla Moskwy Ukrainę, ale Europa Środkowa, wspierana przez Skandynawów, bije na alarm - "Nord Stream" to narzędzie imperialnej polityki Kremla, która zagraża energetycznemu bezpieczeństwu Unii Europejskiej.

Dmitrij Miedwiediew już zapowiedział, że energia będzie jednym z ważniejszych tematów rosyjsko-niemieckich rozmów.

Ukraina musi się dogadać

Do Rosji wybiera się też premier Ukrainy Julia Tymoszenko i też będzie rozmawiać o energii. W Moskwie, Ukrainka podpisze umowę gazową.

Rosyjski monopolista Gazprom ostrzegał bowiem Kijów, że ceny za gaz w roku 2009 wzrosną ponad dwukrotnie. Tymoszenko powiedziała w ubiegłym tygodniu, że sugerowana przez Rosjan cena 400 dolarów byłaby "całkowitym szokiem" dla ukraińskiej gospodarki.

Ukraina jest mocno uzależniona od importu gazu z Rosji i płaci obecnie 179,5 dolarów za 1.000 m sześciennych gazu, czyli o połowę mniej niż wynosi przeciętna cena unijna.

Tymoszenko czekają trudne rozmowy

Dlatego też negocjacje z Rosjanami są dla Kijowa niezmiernie ważne. Tymoszenko powiedziała w środę dziennikarzom, że ma nadzieję na podpisanie umowy z Rosją, lecz jest ostrożna w przewidywaniach, bo rozmowy będą trudne. - Nie ulega wątpliwości, że będzie podwyżka, gdyż stopniowo, rok po roku zbliżamy się do ceny rynkowej - powiedziała Tymoszenko.

Co do dostanie Putin?

Jednak w relacjach dwustronnych zawsze jest coś za coś. Za podpisanie umowy z Ukrainą, która, jak zauważa Interfax, ma wykazać poparcie Rosji dla jej rządu, premier Władimir Putin będzie z pewnością oczekiwał czegoś w zamian. Czego? Tego dowiemy się po rozmowach, choć z pewnością nie od razu.

Rozmowy między Rosją a Ukrainą śledzi Unia Europejska. W styczniu roku 2006 ich spór o ceny gazu spowodował krótką przerwę w tranzycie przez Ukrainę rosyjskiego gazu do państw Unii.

Źródło: Reuters, PAP, thenewstribune.com, iht.com