Skrajna prawica, uwięzieni politycy i rekordowa liczba kobiet. Oto nowy hiszpański parlament


Burzliwie rozpoczęły się prace nowego hiszpańskiego parlamentu. W inauguracyjnym posiedzenie Kongresu Deputowanych udział wzięli osadzeni w areszcie katalońscy separatyści, przedstawiciele skrajnej prawicy rekordowa liczba kobiet, a także największa od lat grupa socjalistów. Parlament ten, jak żaden inny w najnowszej historii, odzwierciedla zarówno podziały, jak i różnorodność Hiszpanii.

Premier Pedro Sanchez, po napiętej kampanii i wyborach pod koniec kwietnia, zwiększył reprezentację swojej Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) w parlamencie, jednak nie zdobył jak dotąd wymaganej do objęcia samodzielnej władzy większości.

ZOBACZ RAPORT tvn24.pl: Socjaliści wygrywają w Hiszpanii We wtorek nowy parlament rozpoczął pracę. Jego skład pokazuje, że w Hiszpanii skończyła się wieloletnia dominacja dwóch największych ugrupowań: Partii Ludowej (PP) i PSOE. Zmian jest jednak więcej: spośród 350 parlamentarzystów Kongresu Deputowanych (izba niższa) aż 164 to kobiety. Unijna średnia to 30 procent. Po raz pierwszy także od czasu zakończonej w latach 70. dyktaturze Francisco Franco w parlamencie zasiada tak silna reprezentacja skrajnej prawicy - partia Vox zdobyła w wyborach 24 mandaty.

Uwaga była w dużej mierze skupiona jednak na pięciu osadzonych w więzieniu katalońskich separatystach, którzy zdobyli mandaty w ostatnich wyborach. Oriol Junqueras, Josep Rull, Jordi Turull i Jordi Sanchez weszli do Kongresu Deputowanych, natomiast Raul Romeva - do Senatu. Sąd warunkowo pozwolił im opuścić areszt i wziąć udział w inauguracyjnym posiedzeniu. Ich obecność wzbudziła jednak sporo emocji.

"Upokorzona demokracja" i apel o uszanowanie różnorodności

Najwięcej kontrowersji wywołały ślubowania separatystów, którzy zamiast zwyczajowej formuły wspominali o "więźniach politycznych", a przysięgę na konstytucję określili jako "wynikający z prawa obowiązek". Niektórzy ślubowali też wierność "republice Katalonii" zamiast Hiszpanii. Ich słowa były jednak zakłócane przez okrzyki i uderzenia o blaty.

- Hiszpańska demokracja została upokorzona - ocenił przywódca Partii Ludowej Pablo Casado.

Ivan Espinosa de los Monteros (Vox) nazwał Katalończyków "wrogami Hiszpanii", a ich obecność na sali - "żartem".

Z kolei Gabriel Rufian z Republikańskiej Lewicy Katalonii (ERC) powiedział, że obecność funkcjonariuszy policji, pilnujących wypuszczonych z aresztu polityków, to naruszenie praw, a inne ugrupowania zachowują się jak "faszyści".

Nowo wybrana przewodnicząca Kongresu Deputowanych Meritxell Batet zakończyła ceremonię zaprzysiężenia twierdząc, że wszyscy powinni uszanować różnorodność na sali. - Wszyscy reprezentujemy ludzi, lecz żadne z nas nie reprezentuje wszystkich - podkreśliła.

Sąd Najwyższy, przed którym od lutego toczy się proces przeciwko dwunastu politykom z Katalonii oskarżonym o rebelię, bunt, nieposłuszeństwo oraz malwersację środków publicznych w związku z organizacją nielegalnego plebiscytu niepodległościowego w tym regionie w 2017 roku, orzekł możliwość wykonywania funkcji parlamentarzysty przez pięciu oskarżonych.

Warunkiem ich udziału w inauguracyjnej sesji było m.in. zapewnienie im bezpieczeństwa przez parlament, a także powrót do więzienia w terminie, gdyż - jak stwierdził sąd - “istnieje ryzyko ucieczki” któregoś z aresztantów. Udział osadzonych w kolejnych sesjach ma być koordynowany między hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości a Kortezami Generalnymi. Proces, jak się ocenia, potrwa jeszcze kilka miesięcy.

Wybory parlamentarne w HiszpaniiPAP/Reuters

Autor: akw//kg / Źródło: Reuters, tvn24.pl, PAP