Wybory bez fałszerstw, ale nieuczciwe


Wybory lokalne na Ukrainie nie były przeprowadzone całkiem poprawnie - wskazują międzynarodowi obserwatorzy. Pełnomocnik Parlamentu Europejskiego Paweł Kowal, który wizytował komisje wyborcze w regionie kijowskim zaznacza, że w samym dniu głosowania nie doszło do naruszenia procedur demokratycznych. Zwraca jednak uwagę, że wątpliwości wzbudza to, co działo się bezpośrednio przed wyborami. Jednoznaczne jest stanowisko ukraińskiej opozycji - wybory były "nieuczciwe i wypaczone".

Poseł do Parlamentu Europejskiego Paweł Kowal przyjechał do Kijowa z oficjalnym pełnomocnictwem Parlamentu Europejskiego do nadzorowania przebiegu lokalnych wyborów na Ukrainie. W dniu głosowania europoseł PiS wizytował komisje wyborcze rozmieszczone wokół Kijowa. Odbył również szereg spotkań z przedstawicielami władz, opozycji i społeczeństwa obywatelskiego. Kowal spotkał się między innymi z premierem Ukrainy Mykołą Azarowem i ministrem spraw zagranicznych Kostiantynem Hryszczenką.

Raport dla Buzka

W rozmowach z przedstawicielami rządu Ukrainy Kowal wskazywał na wątpliwości, jakie pojawiły się przed wyborami. W przygotowywanym dla przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka raporcie Kowal zwróci szczególną uwagę na naruszenia, do jakich doszło przed wyborami: przesunięcie terminu głosowania o kilka miesięcy oraz ustalanie w pośpiechu nowego prawa wyborczego, faworyzującego rządzącą Partię Regionów, a dyskryminującego ugrupowania opozycyjne.

Jego wątpliwości wzbudziła także postawa ukraińskiej Państwowej Komisji Wyborczej, która utrudniała niektórym kandydatom opozycyjnym start w wyborach. Kowal zwrócił uwagę, że największe zaniepokojenie wspólnoty międzynarodowej wywołują zmiany ordynacji wyborczej, wprowadzone tuż przed wyborami. - Sądzę, że krytyka obserwatorów będzie skoncentrowana na okresie poprzedzającym wybory, a nie na samych wyborach - zaznaczył.

Zmiana terminu, ordynacji i "klonowanie" partii

Tuż po wyborach na nieprawidłowości i procedury, które nie odpowiadały europejskim standardom wskazało sześć partii opozycyjnych, zgromadzonych wokół Bloku byłej premier Julii Tymoszenko. "Fałszerstwa wyborcze w wymiarze ukraińskim były procesem długotrwałym, obejmującym wszystkie etapy kampanii wyborczej" - głosiło wydane przez opozycję oświadczenie.

Sześć partii, które podpisały wtorkowe oświadczenie, zarzuca Partii Regionów, że przygotowania do fałszerstw rozpoczęła jeszcze wiosną, przenosząc datę wyborów z maja na jesień. "Zdominowana przez ugrupowanie Janukowycza koalicja zmieniła także ustawę o wyborach lokalnych, by uzyskać większe od opozycji przedstawicielstwo w komisjach wyborczych" - czytamy w oświadczeniu.

Sama Batkiwszczyna zarzuciła Partii Regionów przekupywanie swych działaczy i tworzenie w ten sposób fałszywych ośrodków ugrupowania Tymoszenko. Przedstawiciele tej - jak to określiła była premier - "sklonowanej" Batkiwszczyny umieszczani byli na listach wyborczych, a w efekcie wyborcy nie głosowali na ludzi Tymoszenko, lecz Janukowycza.

Ostrzegała nawet Komisja Wyborcza

O możliwych fałszerstwach jeszcze przed wyborami mówili nawet niektórzy członkowie Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) w Kijowie. W połowie października jej wiceprzewodnicząca Żanna Usenko-Czorna alarmowała, iż lokalne komisje wyborcze odmawiają rejestracji nie tylko kandydatom opozycyjnym, ale i przedstawicielom ugrupowań, współpracujących z partią Janukowycza w rządzie.

Chodzi m.in. o kandydatów Komunistycznej Partii Ukrainy, która znajduje się w koalicji parlamentarnej z Partią Regionów, czy kandydatów Silnej Ukrainy wicepremiera Serhija Tihipki. Problem ten dotyczył także nacjonalistycznej Swobody. Jej przywódca Ołeh Tiahnybok apelował kilka dni przed wyborami, aby w proteście przeciwko naruszeniom ordynacji wyborczej w noc po wyborach rozpocząć na Ukrainie protesty uliczne.

Wyszli na ulice

Na powyborcze protesty nie trzeba było długo czekać. Już w nocy z poniedziałku na wtorek w Odessie, na południu Ukrainy, ok. trzech tysięcy osób protestowało przeciwko fałszerstwom, do których miało dojść w przeprowadzonych wyborach władz lokalnych. Demonstrację zwołał mer miasta Eduard Hurwic, który ubiegał się o reelekcję jako kandydat opozycyjnej partii Front Zmian byłego przewodniczącego parlamentu Arsenija Jaceniuka. Walczył on o pozostanie na stanowisku mając za rywala Ołeksija Kostusiewa, kandydata rządzącej Partii Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza.

Oficjalne wyniki wyborów nie zostały jeszcze opublikowane, lecz na zwycięstwo Kostusiewa wskazują wyniki dwóch exit-polls, czyli sondaży przeprowadzonych przed lokalami wyborczymi. Zgodnie z nimi Kostusiew uzyskał 47,8-48 proc. poparcia wobec 35-36,8 proc. głosów oddanych na Hurwica. Urzędujący mer nie uznaje tych rezultatów i twierdzi, że wybory zostały sfałszowane.

Wybory lokalne na Ukrainie odbyły się w niedzielę 31 października. Zgodnie z opublikowanym w niedzielę sondażem firmy GFK Ukraina w skali całego kraju zwycięstwo w wyborach odniosła Partia Regionów, otrzymując w nich 36,2 proc. głosów. Na drugim miejscu znalazła się opozycyjna partia Batkiwszczyna (Ojczyzna) byłej premier Julii Tymoszenko, na którą głosowało 13,1 proc. wyborców. Oficjalne wyniki wyborów oczekiwane są 5 listopada.

Źródło: tvn24.pl, PAP