Syryjskie wojska prowadzą szturm na jedno z głównych ognisk protestów przeciwko rządom prezydenta Baszara el-Asada. Oddziały wyposażone w czołgi zaatakowały miasto Hama ostrzeliwując z dział i karabinów maszynowych cywili. Od rana miało już zginąć niemal sto osób. W innych miastach w pacyfikacjach śmierć miało ponieść kolejne 20 osób.
Hama od blisko miesiąca jest oblegana przez wojska wierne prezydentowi Asadowi. To odpowiedź na demonstracje przeciwko rządom prezydenta. W niedzielę nad ranem prezydenckie czołgi przystąpiły do szeroko zakrojonego ataku na miasto. - Armia i siły bezpieczeństwa, które wtargnęły dziś rano do Hamy, otworzyły ogień do cywilów - poinformował prezes Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka Abdel Rahman.
Czołgi atakują z czterech kierunków. Prowadzą ogień z ciężkich karabinów maszynowych przełamując zaimprowizowane barykady wzniesione przez mieszkańców anonimowy lekarz z Hamy
Ogień czołgów i snajperów
Mieszkańcy informowali, że czołgi ostrzeliwały miasto z intensywnością czterech pocisków na minutę, a w głównych dzielnicach odcięto dostawy prądu i wody, co jest taktyką często stosowaną przez siły syryjskie. - Czołgi atakują z czterech kierunków. Prowadzą ogień z ciężkich karabinów maszynowych przełamując zaimprowizowane barykady wzniesione przez mieszkańców - relacjonował agencji Reutera lekarz, zastrzegając swą anonimowość. Jak dodał, brakuje krwi na transfuzje.
Inni świadkowie mówili, że wojskowi snajperzy wspięli się na dachy państwowego dostawcy energii elektrycznej i więzienia.
Hama była w 1982 r. sceną masakry, kiedy ojciec obecnego prezydenta, Hafez el-Asad, wysłał wojsko do stłumienia powstania wznieconego przez islamistów. Zginęło wówczas około 30 tysięcy ludzi.
Ofensywa przeciw opozycji
Na przedmieściach Damaszku podczas tłumienia demonstracji w niedzielę służby bezpieczeństwa miały rzucić w tłum kilka ładunków wypełnionych gwoździami. Eksplozja bomb miała ranić 42 osoby.
Wcześniej, w sobotę, czołgi armii syryjskiej ostrzelały miasto Deir ez-Zor położone na wschodzie kraju. Co najmniej 5 cywilów poniosło śmierć. Ataki te są częścią podjętej przez władze ofensywy mającej na celu zgniecenie ruchu oporu przeciwko 11-letnim rządom Baszara el-Asada.
Aresztowano też Szejka Nawafa al-Bashita, przywódcę dużego plemienia Baqqara w zbuntowanej prowincji Deir al-Zor. Był on jedną z najważniejszych postaci wśród przeciwników Asada.
Krwawa wojna
Opozycja ocenia, że syryjskie siły bezpieczeństwa od rozpoczęcia antyrządowych wystąpień, zabiły ponad 1,6 tys. osób. Los kolejnych niemal 3 tys. osób jest nieznany. Aresztowano ok. 26 tys. osób, z których wiele było poddawanych torturom. Za kratami przebywa ponad 12,5 tys. przeciwników prezydenta.
Władze syryjskie od marca, kiedy rozpoczęły się demonstracje przeciwko Asadowi, wydaliły większość niezależnych dziennikarzy. Dlatego trudno jest zweryfikować informacje podawane przez obie strony konfliktu.
Według władz to uzbrojone gangi atakują wojsko, służby bezpieczeństwa i cywili, które poniosły znaczne straty.
Źródło: PAP, Al-Jazeera