Zastępca ministra obrony Ukrainy prognozuje, że w najbliższym czasie nie będzie zmasowanej ofensywy separatystów wspieranych przez oddziały rosyjskie. - Obecne działania są demonstracją siły i próbą zastraszenia Ukraińców – twierdzi admirał Igor Kabanenko. Sytuacja w Donbasie jednak się zaostrza.
- Rebelianci przygotowują się do prowadzenia ofensywy na pełną skalę na wiosnę. Do zmasowanego natarcia teraz nie dojdzie. Przeciwnicy nie skoncentrowali rezerw strategicznych. Zgodnie z zasadą obowiązującą z czasów drugiej wojny światowej, ofensywa wymaga trzykrotnej przewagi wojsk. Zamiast tego, będziemy mieli natomiast do czynienia z wojną hybrydową, polegającą na prowokacjach, presją wywieraną na gospodarkę i wojną informacyjną – mówił admirał Igor Kabanenko.
Zniszczony most w Stanyci Ługańskiej
Walki w Donbasie przybierają jednak na sile. Rebelianci ostrzeliwują z artylerii kontrolowane przez wojska ukraińskie miasta w obwodach donieckim i ługańskim. Ataki separatystów zostały odbite m.in. pod Gorłówką.
Z ostrzeliwanej z systemów rakietowych Grad Awdijiwki ewakuowano dzieci. W wyniku walk w obwodzie donieckim zginęło sześciu cywilów, a ponad 20 zostało rannych.
Rebelianci niszczą też infrastrukturę. W obwodzie ługańskim wysadzili most przez rzekę Siewierskij Doniec, niszcząc jedyne połączenie z kontrolowanej przez Ukraińców Stanyci do okupowanego przez rebeliantów Ługańska.
– Nie rozumiem takich działań. Najpewniej separatyści wpadli w panikę i zniszczyli most w obawie przed ewentualną kontrofensywą wojsk ukraińskich – mówił gubernator obwodu ługańskiego Hennadij Moskal.
Walki wzdłuż linii demarkacyjnej
Ofensywa rebeliantów została powstrzymana w rejonie drogi łączącej Ługańsk z Łysyczańskiem. Wzdłuż trasy przebiega linia demarkacyjna, wytyczająca strefę buforową.
- W wiosce Krymskoje położonej w pobliżu trasy, w wyniku ostrzałów, zniszczona została cała ulica. Niektóre domy wciąż płoną, nie sposób ugasić pożarów - dodał Hennadij Moskal.
Według Rady Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony, w rejonie miast Torez i Szachtarsk, kontrolowanych przez separatystów, wojska rosyjskie rozlokowały pułk czołgowy. - W obwodzie ługańskim, pod miastem Krasnodon, zaobserwowano 60 rosyjskich czołgów i 50 pojazdów opancerzonych - mówił rzecznik rady Andrij Łysenko.
Apel o pomoc do Zachodu
Prezydent Petro Poroszenko powiedział w środę w Davos, że granicę ukraińską przekroczyło dwa tysiące rosyjskich żołnierzy. Jego zdaniem, wraz z oddziałami rosyjskimi, na Ukrainę wjechało 200 czołgów i pojazdów opancerzonych.
W wywiadach dla zachodnich mediów Poroszenko opowiedział się za zamknięciem granicy Rosji z Ukrainą. Mówił także o konieczności wyprowadzenia wojsk rosyjskich z Donbasu. Prezydent zaapelował też do Zachodu o skoordynowanie działań przeciwko agresji rosyjskiej.
- Według ukraińskiego wywiadu, na terytorium Ukrainy przebywa dziewięć tysięcy żołnierzy rosyjskich, 500 czołgów, transporterów opancerzonych i jednostek artyleryjskich. Czy to nie jest agresja? - podkreślił Poroszenko podczas wystąpienia w Davos.
Lotnisko bez pasa startowego?
W walkach o lotnisko w Doniecku zostało rannych kilkudziesięciu „cyborgów” (żołnierzy, nazywanych tak z uwagi na zacięty opór wobec przeciwnika), w tym lider nacjonalistycznego Prawego Sektora Dmytro Jarosz.
Wolontariusz Roman Donyk napisał na Facebooku, że Jarosz został trafiony odłamkiem pocisku. "Nic mu nie jest. Kości ma całe. Hospitalizacja nie będzie potrzebna" - relacjonował Donyk.
Separatyści ostrzeliwali port z kilku pozycji. Ataki zostały odparte. Ukraińskie Ministerstwo Obrony informowało, że w czasie walk rebelianci zniszczyli pas startowy lotniska. Broniący portu lotniczego żołnierze nie potwierdzili jednak tych doniesień.
„Nie słyszeli wybuchu, który byłby w stanie zniszczyć czterokilometrowy odcinek drogi pokryty metrową warstwą betonu” – pisał ukraiński portal insider.
Autor: tas//plw / Źródło: Inforesist, insider, pravda.com.ua, newsru.ua