W niedzielę wieczorem kijowscy demonstranci przejęli kontrolę nad jednym z budynków ukraińskiego ministerstwa sprawiedliwości. W Dniepropietrowsku na wschodzie kraju przeciwnicy władz starli się z milicją w walce o siedzibę władz regionalnych. Minister sprawiedliwości zagroziła wnioskiem o wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Po godz. 23 czasu polskiego informację o zdobyciu gmachu ministerstwa podał związany opozycją 5. Kanał, w którym podkreślono, że nikt nie ucierpiał podczas szturmu. Według reporterów tej telewizji, którzy weszli do budynku, demonstranci rozbili szyby w hallu, a ochroniarze ministerstwa nie przeszkadzali w jego przejęciu.
Do opuszczenia gmachu ministerstwa wezwała minister Ołena Łukasz. Zagroziła, że w razie dalszej okupacji budynku przez demonstrantów zwróci się do Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy z wnioskiem o wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Portal Kyiv Post dodaje, że szef Spilnej Sprawy - ruchu, który zajął budynki - prosił w nocy demonstrantów o pomoc w budowaniu barykad przed budynkiem. Do środka nie wpuszczono dziennikarzy.
Od rana wejścia do gmachu pilnuje kilku demonstrantów, którzy nie wpuszczają nikogo do środka. Urzędniczki, które przyszły w poniedziałek rano do pracy, usłyszały, że mogą wracać do domu. Po dwóch stronach ulicy Horodeckiego, przy której stoi budynek ministerstwa, manifestanci zbudowali barykady z worków ze śniegiem.
Kijów w miarę spokojny
Poza tym w Kijowie było spokojnie. Na ulicy ul. Hruszewskiego, prowadzącej do budynków rządu i parlamentu, w nocy z niedzieli na poniedziałek oddziały milicji i demonstranci trwali na swoich pozycjach.
Pierwszą linię przeciwników rządu od kordonu funkcjonariuszy dzieliło kilkadziesiąt metrów. Demonstranci uderzali kijami o metalowe beczki powodując hałas, jednak nie rzucali niczym w milicjantów, którzy stali z tarczami opartymi o ziemię. Na Majdanie Niepodległości noc spędziło kilka tysięcy ludzi. Część z nich była zgromadzona pod sceną. Inni grzali się przy ogniu. Tak jak w poprzednich dniach co godzinę demonstranci śpiewali ukraiński hymn.
Uliczna bitwa
W Dniepropietrowsku na wschodzie kraju demonstranci starli się z milicją w walce o siedzibę władz regionalnych.
Demonstranci chcieli ją zdobyć, jak dokonali tego antyrządowi aktywiście w kilku miastach na zachodzie i w centrum kraju, ale oddziały milicji uniemożliwiły zrealizowanie tego zadania.
W niedzielę na ulicach Dniepropietrowska protestowało ok. 3 tys. ludzi, kilkunastu zostało zatrzymanych.
Pobici dziennikarze
Telewizja Biełsat poinformowała w poniedziałek rano, że dwójka jej dziennikarzy - Juraś Wysocki i Siarhiej Marczyk - zostało pobitych w Czerkasach w środkowej Ukrainie, gdzie przygotowywali materiały do reportażu o akcji zmotoryzowanych uczestników protestów tzw. Automajdanu.
Dziennikarze zostali zatrzymani, a milicja odebrała im nakręcony materiał - informuje Biełsat. Marczyk ze wstrząsem mózgu trafił do szpitala, a Wysocki na posterunek milicji. Po kilku godzinach obaj zostali wypuszczeni.
Wrząca Ukraina
Demonstracje zwolenników integracji europejskiej Ukrainy, trwające od listopada, z czasem przekształciły się w wystąpienia antyrządowe. Protesty zaostrzyły się, kiedy 16 stycznia zdominowany przez prezydencką Partię Regionów parlament znacznie ograniczył prawo obywateli do demonstracji. 22 stycznia, w dniu święta państwowego Jedności Ukrainy, podczas starć z milicją padły pierwsze strzały. W wyniku zamieszek w Kijowie zginęło dotychczas sześć osób.
Co mają demonstranci?
Według aktywistów Euromajdanu, w rękach przeciwników rządu są siedziby regionalnych władz w: Iwano-Frankowsku, Lwowie, Łucku, Czerniowcach, Tarnopolu, Chmielnickim, Równem, Winnicy, Żytomierzu i Połtawie.
W Sumach i Czerkasach siedziby obwodowych władz udało zając się demonstrantom czasowo. Próby zdobycia budynków w Dniepropietrowsku, Zaporożu, Czernihowie i Chersoniu się nie powiodły.
Autor: mtom / Źródło: PAP, Kyiv Post
Źródło zdjęcia głównego: Reuters