Turecki prom ewakuował 250 rannych rebeliantów

Aktualizacja:

Wyczarterowany przez Turcję prom ewakuował ok. 250 rannych powstańców z Misraty i Bengazi, następnie wyruszył do tureckiego portu Izmir. W niedzielę wieczorem szef dyplomacji Muammara Kaddafiego Abdelati Obeidi spotkał się zaś z greckim premierem Jeorjosem Papandreu. - Przekazał, że rząd chce zakończenia walk z siłami powstańczymi - powiedział szef MSZ Grecji Dimitris Drucas po spotkaniu.

Według Dimitrisa Drucasa, Obeidi powiedział, że Libia chce zakończenia walk między siłami reżimu a powstańcami. - Wydaje się, że władze libijskie poszukują wyjścia z sytuacji - ocenił.

"Duża nieufność po obu stronach"

- Dyskutowano m.in. o warunkach ewentualnego zawieszenia broni. Grecja szuka sposobu, w jaki mogłaby pomóc rządowi Libii uczynić "pierwszy krok", a "kanały komunikacji" między krajami pozostaną otwarte - powiedział anonimowy przedstawiciel greckiego rządu.

POLSKA AKCJA HUMANITARNA APELUJE O POMOC DLA LIBIJCZYKÓW. ZOBACZ, JAK POMÓC

Obecną sytuację określił jednak jako "bardzo trudną", a rozmowy jako obarczone "dużą nieufnością po obu stronach".

"Konieczność natychmiastowego zawieszenia broni"

W oświadczeniu Drucas ogłosił, że Grecja poinformuje swoich międzynarodowych partnerów o niedzielnych rozmowach i wysuniętych przez siebie propozycjach. Szef MSZ zaznaczył przy tym, że podczas spotkania Ateny podkreślały "jasny przekaz społeczności międzynarodowej: konieczność zastosowania się do decyzji ONZ, a więc natychmiastowego zawieszenia broni, zakończenia przemocy i działań wojennych, zwłaszcza wobec libijskiej ludności cywilnej".

Drucas dodał, że libijski wysłannik będzie kontynuował rozmowy w poniedziałek z Turcją, a następnie z Maltą.

Prom ewakuował ok. 250 rannych powstańców

W nocy wyczarterowany przez Turcję prom ewakuował ok. 250 rannych powstańców z Misraty i Bengazi, następnie wyruszył do tureckiego portu Izmir. Wcześniej prom przez cztery dni na pełnym morzu czekał na zgodę władz portu na wpłynięcie.

Wobec braku takiej zgody jednostka przybiła do portu na polecenie tureckiego MSZ, pod osłoną 10 samolotów F-16 i dwóch fregat tureckiej marynarki wojennej - poinformował przedstawiciel resortu Ali Akin.

Prom musiał szybko odpłynąć, bo na nabrzeżu gromadził się tłum osób chcących opuścić ogarniętą konfliktem Libię, w tym 4 tysiące Egipcjan. Następnie jednostka przybiła do portu w powstańczej stolicy na wschodzie kraju, Bengazi, gdzie zabrała na pokład więcej rannych. Tymczasem Misracie grozi kryzys humanitarny. - Nie mamy wody, prądu, leków. Wszędzie są snajperzy - opisał jeden z mieszkańców. Mówiono także o prowadzonym przez siły Kaddafiego ostrzale meczetów i prywatnych domów.

Brytyjscy dyplomaci będą negocjować z rebeliantami

Wcześniej, brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało, że Wielka Brytania wysłała w niedzielę do Libii zespół swych dyplomatów na rozmowy z przywódcami rebeliantów w Bengazi. Szefem delegacji jest ambasador Zjednoczonego Królestwa w Rzymie Christopher Prentice, który w przeszłości był najwyższym rangą brytyjskim dyplomatą w Iraku.

- Delegacja będzie kontynuowała pracę poprzedniego zespołu i będzie starała się uzyskać dalsze informacje na temat Tymczasowej Rady Narodowej, jej celów i w szerszym zakresie tego, co dzieje się w Libii - głosi komunikat MSZ.

"Powstańcy chcą ustanowić demokrację parlamentarną"

Natomiast jeden z liderów libijskich powtsańców odrzucając obawy Zachodu przed islamskimi ekstremistami w łonie rewolty powiedział: "Libijscy powstańcy chcą ustanowić demokrację parlamentarną w miejsce długotrwałych rządów Muammara Kaddafiego" - Libijczycy jako całość - a jestem jednym z nich - chcą demokracji, a nie dyktatury, nie trybalizmu i nie rządów opartych na przemocy i terroryzmie - mówił wiceszef powstańczej Narodowej Rady Libijskiej Abdel Hafiz Ghoga w wywiadzie udzielonym agencji Associated Press (AP). Ruch powstańczy staje w obliczu pytań o swój charakter i cele ze strony wielu państw zachodnich, które prowadzą operację nad Libią - pisze agencja AP podkreślając, że dotychczasowe operacje powietrzne nie wystarczyły, by zapewnić przewagę rebeliantom nad oddziałami Kaddafiego i zachodni przywódcy rozważają, czy następnym krokiem nie powinno być zbrojenie rebeliantów.

"W Libii nie ma miejsca dla wyznaniowego państwa islamskiego"

Szef Komisji Wywiadu Izby Reprezentantów Mike Rogers powiedział telewizji NBC, że w szeregach powstańców mogą istnieć wpływy Al-Kaidy i nim się pomyśli o dozbrajaniu rebeliantów, kierowana przez NATO kampania koalicji przeciwko Kaddafiemu powinna być prowadzona z rozwagą.

Wskazując na znaczenie islamu dla libijskiego społeczeństwa Ghoga podkreślił, że "w Libii nie ma miejsca dla wyznaniowego państwa islamskiego". - Nie zaakceptujemy radykalizmu, terroryzmu czy dyktatury - powiedział przedstawiciel powstańców dodając, że chcą oni państwa demokratycznego, opartego na systemie wielopartyjnym, pokojowego przekazania władzy.

DLACZEGO CZARNY LĄD MILCZY WS. LIBII? - czytaj analizę Grzegorza Kuczyńskiego, wydawcy zagranicznego tvn24.pl CZY LIBIA BĘDZIE PODZIELONA? - czytaj analizę Macieja Tomaszewskiego, wydawcy zagranicznego tvn24.pl JAK PRZEBIEGA LINIA FRONTU? - zobacz mapę

Źródło: PAP