Tureckie dowództwo wojskowe znów poderwało sześć myśliwców F-16 po tym, gdy rosyjski samolot rozpoznawczy przeleciał wzdłuż wybrzeża czarnomorskiego Turcji. Ostatni taki incydent miał miejsce 4 marca.
Wtedy Turcja poderwała osiem myśliwców F-16, choć rosyjski samolot pozostał w międzynarodowej przestrzeni powietrznej. Tym razem rosyjska maszyna także nie naruszyła przestrzeni powietrznej Turcji. Na północnym brzegu Morza Czarnego znajduje się należący do Ukrainy Półwysep Krymski, gdzie od wielu dni Rosja prowadzi zbrojne działania. Należąca do NATO Turcja położona jest u południowych wybrzeży tego akwenu.
Ankara oświadczyła już, że bacznie śledzi sytuację na Ukrainie ze względu na los związanych z nią historycznie i kulturowo krymskich Tatarów, a członkowie tatarskiej diaspory w Turcji demonstrowali w kilku miastach przeciw rosyjskiej interwencji na półwyspie.
Niepokój w basenie Morza Czarnego
W piątek szef tureckiego MSZ Ahmet Davutoglu oznajmił, że zagrożenie terytorialnej integralności Ukrainy może spowodować niestabilność na całym obszarze Euroazji. Davutoglu wyraził też zaniepokojenie planowanym na 16 marca referendum niepodległościowym na Krymie
- Wykluczenie każdej etnicznej czy politycznej strony może spowodować dalszy niepokój w kraju [na Ukrainie - red.] i nieść zagrożenie dla całego basenu Morza Czarnego - powiedział cytowany prezz Hurriyet Daily News Davutoglu.
Prezydent Turcji Abdullah Gul zaznaczył w tym tygodniu, że Ankarze zależy na stabilnej sytuacji w regionie Morza Czarnego, a także, że należy podjąć aktywne działania w celu rozwiązania obecnego kryzysu.
- Jesteśmy za współpracą strategiczną w opanowaniu sytuacji na Ukrainie, jesteśmy za tym, aby ziemie ukraińskie pozostały suwerenne i aby była chroniona niepodległość tego kraju – oświadczył Gul.
Autor: mtom / Źródło: Hurriyet, Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TSGT Brad Fallin