Szynka, pierogi i... Tak Polacy walczą o zniesienie wiz

Walka o wizy przy pomocy pierogówWikipedia (CC BY SA 3.0) | Silar

Władze Korei Południowej wynajęły cztery firmy lobbingowe za w sumie 1,7 mln dolarów, które mają pomóc wpłynąć na zmianę ustawy imigracyjnej w USA. Rząd Irlandii apelował do prezydenta Obamy o specjalne traktowanie swoich obywateli w kwestii wiz. Jak informuje "New York Times", także rząd Polski "naciska" na wiceprezydenta Joe Bidena i polityków pracujących nad ustawą. W zeszłym tygodniu polska ambasada zorganizowała bankiet, na którym serwowano nasze tradycyjne przysmaki.

17 kwietnia grupa senatorów formalnie zgłosiła ponadpartyjny projekt obszernej reformy systemu imigracyjnego w USA. Przewiduje on rozszerzenie programu bezwizowego i objęcie nim Polski.

Jak informuje "New York Times", rząd Polski "naciska" na wiceprezydenta Joe Bidena i polityków pracujących nad ustawą. Pomóc miał w tym m.in. bankiet zorganizowany w zeszłym tygodniu przez polską ambasadę. Serwowano na nim nasze tradycyjne przysmaki, m.in. pierogi i trzy rodzaje polskiej szynki.

Rządy lobbują

Nie tylko Polska zabiega o względy amerykańskich ustawodawców. Aby zwiększyć szanse na pojawienie się w ustawie korzystnych zapisów, rząd Korei Południowej zatrudnił byłego analityka CIA, dwóch urzędników Białego Domu, oraz sztab byłych pracowników Kongresu. Władze Korei Południowej wynajęły cztery firmy lobbingowe za w sumie 1,7 mln dolarów.

Rząd Irlandii podczas uroczystości Świętego Patryka zaapelował do prezydenta Obamy i prezydium obu izb Kongresu o specjalne traktowanie swoich obywateli. - Inne kraje opierają swoją strategię na działaniach swoich ambasadorów, dlatego trudno ocenić, ile wydano na ten cel - pisze "New York Times".

We wtorek, 7 maja, wiceprezydent USA Joe Biden gościł na uroczystości zorganizowanej w rezydencji polskiego ambasadora Ryszarda Schnepfa z okazji Święta Konstytucji 3 Maja. Ambasador zaprosił także przedstawicieli Kongresu na czele z współprzewodniczącym Polskiej Grupy Parlamentarnej w Izbie Reprezentantów, kongresmanem Danem Lipinskim. Obecni byli także przedstawiciele amerykańskiej administracji, korpusu dyplomatycznego, wiele osobistości ze świata polityki, dyplomacji, kultury i biznesu.

- Biden żartował nawet, że niektórzy w jego rodzinnym stanie Delaware nazywają go "Joe Bideński" - pisze "New York Times". Według NYT podczas tej uroczystości ambasador Schnepf wyrażał ufność, że kwestia polskich wiz zostanie wkrótce załatwiona.

Są efekty

Lobbing niektórym państwom przyniósł już efekty. W liczącym 867 stron projekcie ustawie znalazły się korzystne dla obywateli tych krajów zapisy - pisze gazeta. Irlandia i Korea Południowa starały się o to, by w nowej ustawie zniesiono stałą liczbę określającą ilość obywateli tych krajów mogących się ubiegać o pracę w Stanach Zjednoczonych.

Kanadyjczycy także skutecznie naciskali na zmiany, które pozwoliłyby ich obywatelom powyżej 55 roku życia na pobyt w Stanach Zjednoczonych bez wiz do 240 dni każdego roku (obecnie są to 182 dni). Natomiast Polska zabiegała, by nasi obywatele wyjeżdżając do USA w celach turystycznych, nie musieli się starać o wizę.

"Joe Bideński"

Program Ruchu Bezwizowego (Visa Waiver Program), do którego stara się dołączyć Polska, pozwala turystom odwiedzić Stany Zjednoczone bez konieczności uzyskania wizy w przypadku pobytu trwającego do 90 dni.

Polska nie spełnia określonego w amerykańskim prawie kryterium, mówiącego o tym, że tylko kraje, gdzie odsetek odmów wiz i nielegalnych przedłużeń pobytu w USA nie przekracza 3 proc. mogą być objęci VWP, dlatego domaga się zmiany tego prawa.

Dążenie do zmian tych zasad ma poparcie Białego Domu i grup, które promują turystykę w Stanach Zjednoczonych. Mogłyby z tego skorzystać także inne kraje, takie jak Argentyna, Brazylia i Izrael.

Imigranci zaszkodzą Amerykanom?

Lobbowanie poszczególnych rządów spotkało się już z krytyką, zwłaszcza ze strony tych, którzy obawiają się, że zmiana przepisów spowoduje duży napływ obcokrajowców na teren USA, co zaszkodzi amerykańskim pracownikom.

- Może to przekształcić się w politykę ukrytej imigracji - uważa cytowany przez "New York Times" Ronil Hira z instytutu Technologii w Rochester. Miałoby tak być przynajmniej do czasu wdrożenia w USA opóźniającego się od dawna systemu monitorowania turystów - kiedy wyjeżdżają, a nie tylko kiedy wjeżdżają do USA - który ma służyć zapobieganiu nielegalnym przedłużeniom pobytu.

Jak zauważa "NYT", pewni kongresmeni, wśród nich senator Charles Grassley, republikanin z Iowa, zaczynają mieć wątpliwości co do niektórych zapisów zawartych w ustawie. Podkreślają, że Amerykanie zasługują na to, by poznać zawartość obszernego imigracyjnego pakietu.

Turyści to pieniądze

Te obawy odrzuca jednak administracja prezydenta Baracka Obamy i ci kongresmeni, którzy są zwolennikami rozszerzenia programu o ruchu bezwizowym dla turystów - zauważa "NYT". Dziennik przytacza argument, że w projekcie całościowej ustawy imigracyjnej znalazł się zapis o stworzeniu systemu monitorowania turystów, a nowi turyści oznaczają "miliardy dolarów" wydane w USA każdego roku.

Zwolennicy ustawy twierdzą, że zmiany w prawie wizowym przysłużą się amerykańskim interesom, zwłaszcza jeżeli chodzi o zmniejszenie restrykcji wizowych dla turystów. Jak oceniają, spowoduje to napływ setek tysięcy turystów do USA rocznie i dodatkowe miliardy dolarów.

Z niepewnym poparciem w Senacie i twardym stanowiskiem opozycji w Izbie Reprezentantów los ustawy nie jest jeszcze przesądzony - zauważa "NYT".

Autor: rf,mk/ja/k / Źródło: New York Times

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 3.0) | Silar