Szefowa niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach zapowiada, że wcieli w życie decyzję swojej organizacji, jeśli ta ponownie nominuje ją do władz berlińskiego muzeum wypędzeń. Apeluje także, do ministra spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwellego (FDP), by nie blokował prawa BdV do mianowania swoich przedstawicieli w radzie muzeum. Kilka miesięcy temu BdV po protestach Polaków zrezygnował z nominacji Steinbach.
"Myli się niemiecki polityk odpowiedzialny za sprawy zagraniczne, jeśli wierzy, że dobre współistnienie i zaufanie innych krajów da się kupić kosztem własnych obywateli albo organizacji. W ten sposób nie można zdobyć szacunku. Nowy minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle ma szansę uniknąć błędów swego poprzednika" - napisała Steinbach w artykule, opublikowanym w niedzielę w gazecie "Bild am Sonntag".
"Oczywiście zrealizuję jego postanowienia"
Podkreśliła też, że niemiecka kanclerz Angela Merkel wielokrotnie jasno stawiała sprawę, iż Związek Wypędzonych ma prawo do swobodnego podjęcia decyzji o swej reprezentacji w radzie fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie".
Przypomina, że niebawem prezydium BdV powróci do kwestii nominacji do władz muzeum wypędzeń. - Oczywiście zrealizuję jego postanowienia - zapowiedziała Steinbach.
"Nie umniejsza to odpowiedzialności za cierpienie Polaków"
Jej zdaniem niektórzy niemieccy politycy pozwalają na to, by w Polsce podsycano obawy odnośnie Niemiec, zamiast te obawy łagodzić. "Polsko-niemieckie stosunki na płaszczyźnie międzyludzkiej są dużo lepsze niż niektórzy sądzą albo niż chcą przyjąć do wiadomości. W zachodniej Polsce mało kto boi się wypędzonych" - oceniła.
Dodała jednak, że stosunki polsko-niemieckie na płaszczyźnie politycznej uważać będzie za chwiejne tak długo, dopóki niemiecka strona będzie się obawiać wyjaśniania naszemu sąsiadowi traumy milionów niemieckich ofiar wypędzeń oraz zabiegania o zrozumienie.
"Nie umniejsza to niemieckiej odpowiedzialności za cierpienie wyrządzone milionom Polaków" - podkreśliła.
Protesty ze strony Polski
Zgłoszona na początku roku kandydatura Eriki Steinbach do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" spotkała się z protestami Polski oraz współrządzącej wówczas Niemcami SPD, jak również opozycji. BdV zrezygnował z tej nominacji, ale nie obsadził jednego z trzech przysługujących mu miejsc w 13-osobowym gremium.
"Ta sprawa jest dosyć jasna i prosta do załatwienia..."
Steinbach liczyła na to, że po wyborach i zmianie układu rządzącego będzie mogła zasiąść w radzie fundacji. Ma ona poparcie ze strony bawarskiej chadecji CSU oraz konserwatywnych polityków CDU.
Szef niemieckiej dyplomacji i przewodniczący koalicyjnej FDP Guido Westerwelle zasugerował, że nie poprze starań Steinbach.
Pytany o to na konferencji prasowej w Warszawie oświadczył: "Ta sprawa jest dosyć jasna i prosta do załatwienia. Tutaj musi być decyzja rządu federalnego. My chcemy, żeby to było przedsięwzięcie, które zbliża nasze kraje, żeby to był projekt naszego zrozumienia i pojednania. Robimy wszystko, żeby tego nie zakłócić"
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24