Zaledwie 1,5 godz. jazdy samochodem od stolicy Armenii Erewania wznosi się, wybudowana jeszcze w czasach sowieckich, elektrownia atomowa. Metsamor jest uważana za jedną z najbardziej niebezpiecznych elektrowni na świecie. I to wcale nie dlatego, że zbudowano ją w latach 70. w Związku Sowieckim. Dlatego, że stoi na tektonicznym uskoku, w rejonie szczególnie narażonym na trzęsienia ziemi. Po ostatnich wydarzeniach w Japonii, w Armenii znowu rozgorzała dyskusja o bezpieczeństwie elektrowni Metsamor.
- W tym rejonie zarejestrowano pięć ruchów tektonicznych, jedno 34 km od elektrowni, inne o 16 km, a jeszcze inne - zaledwie pół kilometra od elektrowni - mówi Hakob Sanasarian, działacz ekologiczny z Erewania. Rząd Armenii i państwowi eksperci jednak uspokajają.
"Chłodzenie lepsze niż w Fukushimie"
Według władz, elektrownia w Metsamor wytrzyma wstrząsy nawet o sile 8 stopni w skali Richtera, a zresztą tak silne trzęsienie ziemi jest w Armenii wysoce nieprawdopobne - przekonują.
Po wydarzeniach w Japonii, premier Armenii Togran Sarkisjan zapowiedział jednak dodatkowy przegląd bezpieczeństwa w elektrowni. - Raz jeszcze omówimy tę sprawę i zaprosimy międzynarodowych ekspertów, aby poznać ich ocenę, jakie środki musimy podjąć w celu podniesienia standardów bezpieczeństwa w naszej elektrowni atomowej - powiedział Sarkisjan na posiedzeniu rządu 18 marca.
Aszot Martirosjan, szef Państwowego Komitetu Regulacji Bezpieczeństwa Atomowego, mówi że system chłodzenia Metsamor jest pewniejszy od tego w Fukushimie.
- Reaktor Metsamor jest chłodzony przez dodatkową drugą warstwę, która jest samodzielnym systemem, dodatkową barierą - mówi Martirosjan.
Za stara. W złym miejscu
Gia Arabidzie, dziekan z Uniwersytetu Technicznego Gruzji w Tbilisi, specjalista ds. atomowych, ma jednak wątpliwości. Zgadza się, że w normalnych warunkach Metsamor nie stwarza żadnego zagrożenia, ale co innego w przypadku trzęsienia ziemi.
- Prawdopodobieństwo, że elektrownia byłaby uszkodzona w przypadku silnego trzęsienia ziemi jest wysokie. Elektrownie atomowe w Japonii są dużo lepiej przygotowane na wypadek wstrząsów niż te budowane w byłym Związku Sowieckim. Jeśli widzimy takie problemy w japońskiej elektrowni dziś, można sobie wyobrazić, jakie problemy mogłyby się pojawić w przypadku podobnej katastrofy naturalnej w Armenii.
Franck Barnaby, brytyjski fizyk jądrowy wątpi, by elektrownia powstała jeszcze w latach 70. w ZSRS mogła dziś spełniać standardy bezpieczeństwa w przypadku silnego trzęsienia ziemi.
- Elektrownie atomowe takie, jak ta, mają przestarzałe procedury bezpieczeństwa. Nowoczesne elektrownie są dużo bezpieczniejsze, a i tak w razie trzęsienia ziemi nie można wykluczyć nigdy poważnej awarii.
Nauka z historii?
Metsamor już raz była zamknięta z powodu trzęsienia ziemi. I to na siedem lat. W 1988 r. trzęsienie ziemi o sile 6,9 w skali Richtera spustoszyło Armenię, zabijając 25 tys. ludzi. Epicentrum znajdowało się zaledwie 75 km od Metsamor.
Ze względów bezpieczeństwa ówczesny rząd sowieckiej Armenii polecił zamknąć elektrownię. Jednak kłopoty z zaopatrzeniem w energię w niepodległej Armenii skłoniły jej władze do ponownego otwarcia elektrowni w połowie lat 1990. mimo międzynarodowej krytyki.
UE sklasyfikowała reaktor w Metsamor jako "najstarszy i najmniej pewny" spośród 66 takich instalacji zbudowanych w byłym ZSRS i Europie Wschodniej. Od 1995 roku Zachód wydał dziesiątki milionów dolarów na poprawę bezpieczeństwa w elektrowni.
Bruksela od dawna domaga się od władz w Erewaniu zamknięcia elektrowni, argumentując, że został on wybudowany w regionie podatnym na trzęsienia ziemi. Armenia odrzuca jednak rekompensatę w wysokości 100 milionów euro twierdząc, że kraj nie poradzi sobie bez energii tam produkowanej (40 proc. zużycia w kraju). Elektrownia eksportuje także energię elektryczną do sąsiedniego Iranu.
Będzie wymiana?
Do 2016 roku rząd Armenii zamierza zamienić stare sowieckie instalacje na nowy reaktor spełniający zachodnie standardy bezpieczeństwa.
W sierpniu 2010 r. Rosja i Armenia podpisały umowę o wspólnej budowie nowego reaktora w Metsamor. Reaktor wybuduje spółka joint venture przy udziale rosyjskiej państwowej agencji atomowej Rosatom. Zgodę na budowę wydali w ubiegłym roku armeńscy parlamentarzyści. Koszt szacuje się na 4 miliardy euro.
Źródło: tvn24.pl, rferl.org
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia