Incydent w czeczeńskiej wiosce Kenchi przy granicy z Dagestanem zatacza coraz szersze kręgi. Jeden z jej mieszkańców wystąpił z otwartą krytyką pod adresem prezydenta Ramzana Kadyrowa. Apelował o pomoc do Władimira Putina. Został zmuszony do ucieczki. Sprawą zajmie się Rada ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka przy prezydencie Rosji.
O sytuacji w wiosce Kenchi, położonej na górzystym terenie przy granicy z Dagestanem i zamieszkałej głównie przez etnicznych Awarów, napisał wcześniej rosyjski dziennik "Kommiersant". Jeden z jej mieszkańców, Ramazan Dżałałdinow, wystąpił z otwartą krytyką pod adresem prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa.
Dżałałdinow nagrał wideo, w którym mówił, że zrujnowane domy w Kenchi nie zostały odbudowane jeszcze z czasów pierwszej wojny Rosji z Czeczenią (w latach 1994-96). Skarżył się na skorumpowanych urzędników. Twierdził, że rekompensaty dla ofiar, poszkodowanych w wyniku wojny, są rozkradane. Zaapelował o pomoc do prezydenta Rosji Władimira Putina.
Nagranie zostało opublikowane na łamach jednej z dagestańskich gazet w dniu 14 kwietnia, kiedy Putin prowadził "telewizyjny dialog z rodakami".
Postępowania karne
"Kommiersant" pisał, że po opublikowaniu nagrania Dżałałdinow zaczął otrzymywać pogróżki. Był zmuszony uciekać do sąsiedniego Dagestanu. 12 maja jego dom został oblany benzyną i podpalony, a żona i trzy córki zmuszone do opuszczenia wioski. Dom podpalili zamaskowani sprawcy. Mieli powiedzieć żonie i córkom Dżałałdinowa, że "kierownictwo Czeczenii oczekuje od niego przeprosin". Mężczyzna nie zamierzał przepraszać, jednak później zmienił zdanie, głównie z obawy o życie mieszkańców wioski, którzy stanęli w jego obronie.
- Moje warunki są proste. Niech władze przestaną prześladować moich krajanów, a ja już nigdy nie będę występować publicznie – mówił "Kommiersantowi" Dżałałdinow. Powiedział, że wioskę opuściło już co najmniej dziesięć osób. Wobec niektórych z nich zostały wszczęte postępowania karne, m.in. za nielegalne posiadanie broni.
Proszący o anonimowość mieszkańcy Kenchi mówili "Kommiersantowi", że wioska została zablokowana przez czeczeńskie oddziały bezpieczeństwa. Przedstawiciele MSW w Groznym zapewniali jednak, że ruchu mieszkańców nikt nie ogranicza, a punkty kontrolne, znajdujące się w rejonie szarojskim, powstały z uwagi na bliskość granicy państwowej.
Rozmówca opozycyjnej telewizji Dożd opowiadał, że do wioski są wpuszczani tylko ci, którzy mają dokumenty. - Przy wiosce zostały ustawione dwa punkty kontrolne: jeden ze strony Dagestanu i drugi ze strony Czeczenii - relacjonował.
"Może wrócić do Czeczenii"
Sytuację w Kenchi próbują uregulować urzędnicy w Dagestanie, gdzie znalazł schronienie Dżałałdinow. Przyjechali do wioski, by obejrzeć jego spalony dom, jednak nie zostali do niego dopuszczeni.
Rzecznik Ramzana Kadyrowa Alwi Karimow dementował zarzuty pod adresem przywódcy. Powiedział, że "Dżałałdinow sam podpalił swój dom, a wcześniej był ścigany za pomoc członkom organizacji przestępczych". Karimow dowodził, że "zarówno władze, jak i organy ścigania Czeczenii nie interesują się tym człowiekiem". Zapewniał, że "Dżałałdinow może wrócić do Czeczenii w każdej chwili". Krytyk Kadyrowa wracać do Czeczenii nie zamierza. Odradzają mu to także działacze czeczeńskiej organizacji Komitet Przeciwko Torturom, krytykującej metody rządzenia Kadyrowa.
Pytany o warunki życia mieszkańców wioski Kenchi rzecznik Kadyrowa mówił, że "jest zbyt odległa". - Trudno tam realizować prace, doprowadzamy jednak do wsi gazociąg. Pozostało położyć 7-8 km rur - przekonywał Karimow. Stwierdził, że władze "pomagają potrzebującym w wymianie okien i ogrodzeń. Zbudowały ponadto siedem meczetów i trzy szkoły".
Spotkania wyjazdowe
Sytuacją w Kenchi zajmie się Rada ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka przy prezydencie Rosji. Jej przewodniczący Michaił Fiedotow powiedział "Kommiersantowi", że na początku czerwca członkowie Rady odbędą szereg spotkań wyjazdowych w Północnokaukaskim Okręgu Federalnym.
– Zaczniemy od Dagestanu. Będziemy także w Czeczenii, gdzie kwestia ta zostanie na pewno poruszona – mówił Fiedotow.
Autor: tas//gak / Źródło: Kommiersant, Lenta.ru, tvrain.ru
Źródło zdjęcia głównego: ramzan-kadyrov.ru