Rosyjski dziennik "Kommiersant" pisze o czeczeńskich oddziałach specjalnych, które zablokowały wioskę przy granicy z Dagestanem, gdzie mieszkał krytyk czeczeńskiego prezydenta. "Apelował do Władimira Putina w sprawie Ramzana Kadyrowa, był zmuszony uciekać, jego dom spłonął" – piszą Rosjanie.
Czeczeńskie oddziały specjalne pojawiły się w górskiej wiosce Kenchi, położonej przy granicy z Dagestanem. Jeden z jej mieszkańców, Ramazan Dżałałdinow, wystąpił z otwartą krytyką Ramzana Kadyrowa. 14 kwietnia, kiedy Władimir Putin prowadził telewizyjny dialog z narodem, mężczyzna nagrał wideo, w którym zaapelował do prezydenta Rosji o pomoc.
Nagranie zostało opublikowane na stronie jednej z dagestańskich gazet. W 10-minutowym wideo Dżałałdinow opowiada, że w wiosce, zamieszkanej głównie przez etnicznych Awarów, nadal nie zostały rozwiązane problemy, które pozostały jeszcze z czasów pierwszej wojny Czeczenii z Rosją (lata 1994-96).
Dżałałdinow mówił o korupcji, kradzieży odszkodowań przeznaczonych dla ofiar wojny, a także kradzieży pomocy finansowej dla tych, którzy zostali poszkodowani w wyniku powodzi z lat 2002, 2010 i 2012.
Krytyk Kadyrowa mówił, że na remont domów w wiosce zostały przeznaczone pieniądze, jednak mieszkańcy ich nie otrzymali, a wiejscy nauczyciele nie dostają wynagrodzenia.
Zmuszony do ucieczki
Jak pisze "Kommiersant", po opublikowaniu filmu Dżałałdinow zaczął otrzymywać pogróżki i został zmuszony do ucieczki do sąsiedniego Dagestanu. W nocy 12 maja w wiosce pojawiła się grupa mężczyzn w kominiarkach, którzy włamali się do jego domu, gdzie mieszkały jego trzy córki i żona. Kobiety zostały pobite, a dom podpalony.
Rodzinę Dżałałdinowa sprawcy odwieźli do administracyjnej granicy Czeczenii z Dagestanem. Kobietom odebrano dokumenty.
"Kommiersant" napisał, że w ostatnich dniach wioska Kenchi została okrążona przez czeczeńskie oddziały specjalne. Dostęp do niej jest ograniczony. Mieszkańcy są wzywani na przesłuchania. Muszą odpowiadać na pytania, gdzie ukrywa się krytyk Kadyrowa.
Wcześniej Ramzan Kadyrow oświadczył, że "oddziały czeczeńskie nie mają nic wspólnego ze spaleniem domu Dżałałdinowa". Oznajmił, że "zapewne on sam wywiózł rodzinę i upozorował spalenie domu". Samego Ramazana Dżałałdinowa przywódca czeczeński oskarżył o kłamstwo i współpracę z terrorystami.
Materiał "Faktów z Zagranicy" z 5 lutego 2016 roku.
Autor: tas\mtom / Źródło: Kommiersant, Nowaja Gazieta
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru