Snowden przerywa milczenie. Szykuje się na sądową bitwę w Hongkongu

Aktualizacja:

- Zamierzam zwrócić się do sądów i mieszkańców Hongkongu, aby zdecydowali o moim losie - ogłosił Edward Snowden w wywiadzie dla "South China Morning Post". Amerykanin, który ujawnił tajne informacje o amerykańskim programie inwigilacji obywateli PRISM, zniknął w poniedziałek i od tej pory nie był przez nikogo widziany.

- Słyszałem dzisiaj z wiarygodnego źródła, że rząd Stanów Zjednoczonych próbuje zmusić rząd Hongkongu do mojej ekstradycji - powiedział Amerykanin. - Rząd USA zrobi wszystko, aby powstrzymać mnie przed ujawnianiem tych informacji opinii publicznej, dlatego tak mocno naciskają w sprawie ekstradycji - dodał.

- Zamierzam zwrócić się do sądów i mieszkańców Hongkongu, aby zdecydowali o moim losie - powiedział Snowden w wywiadzie dla "South China Morning Post", jednej z największych anglojęzycznych gazet w Hongkongu. - Nie mam żadnych powodów, aby wątpić w ich system prawny - dodał.

Dlaczego to zrobił? "By ujawnić hipokryzję"

Przyznał, że powodem przekazania mediom tajnych informacji o programie PRISM była chęć "pokazania hipokryzji rządu USA", który twierdzi, że celem inwigilacji nigdy nie są zwykli obywatele. - Tak bardzo boją się ujawnienia tych informacji, że nie wahają się użyć wszelkich środków, by zatrzymać je w tajemnicy - oświadczył.

Według 29-latka, Narodowa Agencja Bezpieczeństwa dokonuje rocznie ok. 61 tysięcy ataków hakerskich na cele w Hongkongu i Chinach. - Włamujemy się głównie do routerów, to daje nam dostęp do setek tysięcy komputerów bez konieczności włamywania się pojedynczo do każdego z nich - ujawnił.

Jeszcze "w ubiegłym tygodniu amerykański rząd szczęśliwie pracował w ukryciu bez poszanowania praw rządzonych", ale teraz "nadchodzi koniec" tych praktyk, bo społeczeństwo domaga się jawności.

Były analityk CIA nie kryje, że cena jaką zapłacił za "działanie w interesie publicznym" jest bardzo wysoka. - Już nigdy nie poczuję się bezpiecznie - oświadczył.

"Nie jestem bohaterem"

Działanie Snowdena przysporzyło mu wielu zwolenników, dla których stał się patriotą walczącym z opresyjnym państwem o wolność słowa. Nie brakuje też krytyków zarzucających mu lekkomyślność i ujawnienie cennych dla obcych wywiadów informacji.

W rozmowie z gazetą przyznał, że nie czuje się jak ktoś wyjątkowy. - Nie jestem zdrajcą ani bohaterem. Jestem Amerykaninem. Wierzę w wolność wypowiedzi. Działałem w dobrej wierze, ale opinia publiczna może mieć własne zdanie - tłumaczył.

- Mam nadzieję, że państwa nie dadzą się zastraszyć i nie ulegną namowom USA do prześladowania ludzi szukających politycznego schronienia - stwierdził. Zapytany przez dziennikarza "South China Morning Post", czy rosyjski rząd zaoferował mu azyl odpowiedział: "Cieszę się, że są rządy, które nie ulegają naciskom".

Snowden przygotowuje się do walki

Źródło w firmie prawniczej w Hongkongu, na które powołuje się agencja Reuters, powiedziało, że Snowden nawiązał współpracę z adwokatami zajmującymi się prawami człowieka. Prawdopodobnie przygotowują linię obrony przed wnioskiem USA o ekstradycję.

Po ucieczce z USA w połowie maja Snowden schronił się w hotelu w Hongkongu, w którym udzielił wywiadu dziennikarzom brytyjskiego dziennika "Guardian". Za zgodą Amerykanina Brytyjczycy ujawnili jego tożsamość i miejsce pobytu. W poniedziałek Snowden wymeldował się z hotelu i zniknął. Nikt nie wiedział, dokąd się udał. - Nie jestem tutaj, by ukrywać się przed sprawiedliwością. Jestem tu po to, by ujawnić przestępstwo - stwierdził. Od momentu ujawnienia tajnych informacji Snowden przyznał, że nie kontaktował się z nikim ze swojej rodziny. - Obawiam się presji, jakiej doświadczają ze strony FBI - dodał.

Prawnicy radzą uciekać

USA nie wydały jak dotąd nakazu aresztowania Snowdena, nie ma więc też wniosku o ekstradycję.

Zdaniem Kevina Egana, adwokata, który zajmował się sprawami o ekstradycję w Hongkongu, najlepszym rozwiązaniem dla Snowdena jest szybkie opuszczenie miasta.

- Gdybym nim był, to starałbym się wyjechać stąd do jakiegoś przyjaznego kraju najszybciej jak to możliwe, jeszcze przed oficjalnym wydaniem przez USA wniosku o ekstradycję - powiedział prawnik w wywiadzie dla agencji Reuters. - Postawa tutejszych sędziów jest prosta: Jeśli Wujek Sam ciebie chce, to Wujek Sam ciebie dostanie - przyznał.

Chiny milczą

Wielką niewiadomą pozostaje zachowanie chińskich władz. Choć Hongkong posiada pewną autonomię, to Pekin może zawetować każdą decyzję sądu. Jak dotąd chińskie władze nie wypowiadały się w sprawie Snowdena. Rząd Hongkongu powiedział, że będzie "działać zgodnie z prawem". - Z prawnego punktu widzenia on jest wolny, ale służby zawsze mogą znaleźć jakiś pretekst do zatrzymania - powiedział Reutersowi Jonathan Acton-Bond, adwokat, który zajmuje się głośnymi sprawami ekstradycyjnymi w Hongkongu.

Kluczowe dla losu Snowdena będą zarzuty, jakie przedstawi mu amerykański Departament Sprawiedliwości we wniosku o ekstradycję. - Jeśli Amerykanie oskarżą go o przestępstwa, których nie ma w systemie prawa Hongkongu, to jego wywiezienie nie będzie możliwe - powiedział Reutersowi adwokat, zajmujący się sprawami ekstradycji, Ronny Tong.

Autor: rf//gak/k / Źródło: Reuters, South China Morning Post

Raporty: