Ze zdjęć patrzy na nas uśmiechnięta, ciekawa świata 10-latka. Marzyła o wielkiej scenie, może występie w X Factor. Świat poznał ją jednak, gdy w okrutny sposób zakończyło się jej życie. Dziś dowiemy się, jaką karę sąd wymierzy jej ojcu i macosze. W ubiegłym tygodniu zostali uznani winnymi śmierci Sary.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś/chciałabyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. Pod numerem telefonu 800-120-002 działa Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia". W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia dzwoń na numer 997 lub 112. Uwaga. Materiał zawiera drastyczne opisy.
10 sierpnia 2023 roku o godz. 2:47 nad ranem policyjny operator z Surrey pod Londynem odebrał połączenie z Islamabadu. "Zabiłem swoją córkę. Nie chciałem jej zabić, ale za mocno ją zbiłem" - mówił mężczyzna. Jak relacjonuje BBC dzwoniacym był Urfan Sharif. Rozmowa trwała osiem i pół minuty. Powiedział operatorowi, by skierował policjantów pod jego adres. Niedługo po tym, jak zakończył rozmowę, policjant George Van Der Wart stał już na progu domu Sharifów w Woking. Wejście do niego zarejestrowała kamera na policyjnym mundurze. W sypialni na górze, na łóżku piętrowym, znalazł przykryte kołdrą ciało 10-letniej dziewczynki.
Śmierć
- Dali jej piżamkę z myszką Mickey i była przykryta kołdrą dziecięcą, ale żadna matka nie powinna oglądać czegoś takiego - mówiła w programie "Uwaga! TVN pani Olga, matka dziewczynki. Z Urfanem Sharifem rozstała się w 2015 roku. Córka początkowo mieszkała z mamą i starszym bratem. W 2019 roku sąd orzekł jednak, że powinna zamieszkać z ojcem.
- Miała napuchnięty policzek, z drugiej strony miała siniaki. Do tej pory, gdy zamykam oczy, widzę, jak wyglądało moje dziecko - opowiadała kobieta, która widziała swoją córę po śmierci w kostnicy.
- To nie była Sara. Całkiem zmieniona, posiniaczona. Gdyby mi ktoś nie powiedział, że to jest Sara, to bym w życiu nie uwierzyła. Całe życie przed nią, nie mogę tego zrozumieć - dodawała w tym samym programie jej babcia, pani Sylwia.
Sara
Uwielbiała róż. Marzyła o scenie. Grała na gitarze. Była rezolutną, uśmiechniętą dziewczynką o dużych, ciemnych, ciekawych świata oczach.
- Gdy myślę o Sarze, pierwsze, co mam przed oczami, to jej uśmiech - mówi Jacquie Chambers, dyrektorka szkoły, do której uczęszczała Sara. Jak mówiła BBC, Sara "cały czas pisała piosenki i śpiewała każdemu, kto chciał jej słuchać". - Przyszła do mnie do biura. Pamiętam, że zapytałam ją: 'Sara, co chcesz robić, kiedy dorośniesz?'. Odpowiedziała: 'Chcę wystąpić w X Factor. Chcę wygrać'. I ona się tego trzymała - mówiła Chambers brytyjskiej stacji.
Jej ulubionymi piosenkami były: "Memories" zespołu Maroon 5 i "Count on Me" Bruna Marsa. - Miała piękne brązowe oczy i anielski głos. Uśmiech Sary mógł rozjaśnić najciemniejszy pokój. Każdy, kto znał Sarę, znał jej wyjątkowy charakter, piękny uśmiech i głośny śmiech - mówiła pani Olga, mama Sary cytowana w oświadczeniu policji w Surrey.
Powrót
Niedługo po rozpoczęciu poszukiwań ojca dziecka - 41-letniego wówczas Urfana Sharifa, jego partnerki - 29-letniej Beinash Batool oraz brata mężczyzny - 28-letniego Faisala Malika, BBC opublikowało nagranie. Nie wiadomo gdzie powstało, było też kiepskiej jakości. Wypowiada się na nim tylko kobieta. "Jest kilka rzeczy, o których chciałabym się wypowiedzieć. Najpierw chciałabym pomówić o Sarze. Śmierć Sary była wypadkiem" - stwierdziła. Większość nagrania poświęcona była jednak nie dziewczynce, a rzekomemu zastraszaniu rodziny pary przez policję w Pakistanie. "Naszym głównym zmartwieniem jest, że pakistańska policja będzie nas torturować lub nas zabije. Dlatego postanowiliśmy się ukrywać" - podkreśliła. "Chcemy współpracować z brytyjskimi władzami i bronić się w sądzie" - zakończyła.
Po tygodniu brytyjskie media podały, że cała trójka jest na pokładzie samolotu do Londynu. Na miejscu szybko usłyszeli zarzuty.
Proces
Niemal dokładnie rok później, za szklanymi panelami oddzielającymi ławę oskarżonych od reszty sali rozpraw, zasiadł Sharif, jego żona oraz wujek dziewczynki. Przed oblicze zajmującego się ciężkimi sprawami kryminalnymi londyńskiego sądu Old Bailey trafili razem, ale - jak relacjonują angielscy reporterzy sądowi - nie odwracali się do siebie, nie rozmawiali, ani razu nie nawiązali nawet kontaktu wzrokowego. Często reagowali emocjonalnie na to, co ujawniano podczas procesu. A już od pierwszego dnia były to wyjątkowo szokujące ustalenia.
Opisujące rozprawy brytyjskie media ostrzegały na począku artykułów, że zawierają one opisy przemocy fizycznej, które mogą okazać się zbyt brutalne dla części czytelników. Również prezentujący szczegóły oskarżenia prokurator ostrzegał przed drastycznymi szczegółami i obrazami, które prezentował - jak zdjęcia rentgenowskie pokazujące połamane kości dziewczynki, czy generowane komputerowo obrazy rozległych siniaków na jej ciele.
Zebrani na sali w trakcie procesu usłyszeli o dziesiątkach urazów powstałych bezpośrednio przed śmiercią Sary i na długo wcześniej. O złamaniach, złamaniach powtórnych, ranach kłutych, obtarciach, pęcherzach po oparzeniach, a nawet śladach ugryzień. O urazach brzucha i uszkodzeniu mózgu. O tym, że była wiązana i zakrywana kapturem. O całym horrorze, jaki zgotowano jej przed śmiercią.
Przełom
Jak relacjonuje BBC, ojciec dziewczynki od początku procesu utrzymywał, że nie spowodował jej śmierci. Płacząc mówił o "mojej Sarze" i "pięknym aniele". Winę zrzucał na żonę. Ją nazywał "psychopatką". Wszystko zmieniło się siódmego dnia przesłuchań. Po kolejnej serii pytań prawników 42-latek oświadczył, że chciałby coś powiedzieć.
- Czy przyznaje pan, że przez wiele tygodni mocno bił Sarę? - zapytała go Caroline Carberry, adwokatka współoskarżonej macochy dziewczynki. - Tak - odpowiedział. - Czy w nocy 6 sierpnia dotkliwie pobił pan Sarę? - pytała prawniczka. - Tak - potwierdził. I wyznał, że do bicia dziecka używał m.in. kija do krykieta, powodując u dziecka złamania. - Nie przyznał się pan do zarzutu zabójstwa. Czy chce pan, by ponownie został mu postawiony ten zarzut? - pytała prawniczka. - Tak - odparł oskarżony. Jego wyjaśnienia zajęły w sumie dziewięć dni. Współoskarżona Batool odmówiła zeznań, podobnie jak wujek Sary - Faisal Malik.
ZOBACZ TEŻ: Ojciec 10-letniej Sary: ona umarła przeze mnie
Wyrok
Według relacjonujących proces dziennikarzy obrady ławy przysięgłych trwały równo dziewięć godzin i 46 minut. Sharif wysłuchał werdyktu patrząc prosto przed siebie. Jego żona szlochała. Oboje zostali uznani za winnych śmierci dziewczynki. Jej wujka oczyszczono z zarzutu zabójstwa, uznano jednak, że jest winny pomocnictwa. Dziś - we wtorek 17 grudnia - całą trójka usłyszy, jaką karę wyznaczył dla nich sąd.
- Śmierć Sary była jedną z najtrudniejszych i najbardziej przygnębiających spraw, z jakimi kiedykolwiek miała do czynienia policja Surrey. (...) Zszokowała i przeraziła nie tylko tych, którzy ją (Sarę -red.) znali i kochali, ale także ludzi w całym kraju i na całym świecie - komentował po wyroku prowadzący śledztwo Mark Chapman z Surry Police and Sussex Police Major Crime Team.
Źródło: BBC, Uwaga! TVN, Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Surrey Police via AP