Na listach byli urodzeni w XIX wieku. "Martwe dusze" na spisach wyborców


W wygranych przez Aleksandara Vuczicia niedzielnych wyborach prezydenckich w Serbii listy uprawnionych do głosowania obejmowały co najmniej 800 tys. martwych osób nieistniejących - poinformował w czwartek największy serbski dziennik "Blic".

Jak zaznaczył, na listach tych figurowało łącznie 6,7 mln ludzi, podczas gdy Serbia ma tylko 5,9 mln pełnoletnich mieszkańców.

Krytyczny wobec rządu portal internetowy Insajder już wcześniej podał, że w samym Belgradzie prawo głosowania przysługiwało 23 osobom urodzonym w XIX wieku. Najstarsza z nich to mężczyzna, który miał przyjść na świat w 1889 roku.

Od poniedziałku w Belgradzie kilka tysięcy przeważnie młodych ludzi demonstruje codziennie wieczorem przeciwko Vucziciowi, który wygrał wybory w pierwszej turze, uzyskując znaczną przewagę nad pozostałymi kandydatami. Określana przez uczestników jako "Protest przeciw dyktaturze" akcja obejmuje także postulat wyczyszczenia spisów wyborców z tak zwanych martwych dusz, których liczebność może nawet sięgać według ekspertów miliona. Organizacje studenckie w Belgradzie i Nowym Sadzie domagają się ustąpienia państwowej komisji wyborczej, wydawców państwowej telewizji oraz przewodniczącej parlamentu, obciążając ich odpowiedzialnością za to, że - jak twierdzą - wybory nie były wolne ani uczciwe.

Vuczić zwycięzca

Vuczić, dotychczasowy premier i przywódca konserwatywnej Serbskiej Partii Postępowej (SNS), zdobył w wyborach prezydenckich 55,02 proc. głosów przy frekwencji wynoszącej około 54 proc. Mimo wielu niespełnionych obietnic oraz drastycznego zmniejszenia emerytur i płac w sferze budżetowej wyborcy uwierzyli jego zapewnieniom, że wyprowadzi Serbię z głębokiego kryzysu gospodarczego i społecznego. Ten zawodowy polityk, który w ciągu ćwierćwiecza zmienił się ze skrajnego nacjonalisty w płomiennego Europejczyka, osiągnął obecnie szczyt swej kariery - wskazuje agencja dpa. Rozdrobniona i zmarginalizowana opozycja od lat uskarża się, że Bruksela i Waszyngton nie reagują na kolejne antydemokratyczne posunięcia Vuczicia na arenie wewnątrzpolitycznej. Ceną za to mają być jego ustępstwa w sprawie funkcjonującego od dziewięciu lat jako niepodległe państwo Kosowa.

Autor: mtom / Źródło: PAP