Rosjanie demaskują szpiegów

 
FSB wykazuje się czujnością

- W tym roku położyliśmy kres działalności 22 szpiegów i 71 agentów tajnych służb specjalnych - pochwalił się szef rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew. W liczbę szpiegów zaliczył m.in. brytyjskich dyplomatów wydalonych w związku ze sprawą Litwinienki, a także jednego Rosjaninia pracującego dla polskiego wywiadu.

Patruszew dodał, że "działania obcego wywiadu w Rosji charakteryzuje podwyższona aktywność". Według FSB szpiegów przede wszystkim interesuje "kampania parlamentarna i prezydencka". Za szpiega FSB uznaje funkcjonariusza służb wywiadowczych, natomiast mianem agenta określa współpracownika tych służb.

Zdaniem FSB aż 11 szpiegów złapano "in flagranti podczas prowadzenia nielegalnych działań". Do nich zaliczaliby się pracownicy brytyjskiej dyplomacji, którym Moskwa nakazała opuszczenie terytorium Federacji Rosyjskiej.

Polski szpieg też się liczy Wśród policzonych przez Patruszewa szpiegów i agentów jest też najprawdopodobniej skazany oficer jednej z jednostek Moskiewskiego Okręgu Wojskowego - Sergiej Jureń. Oskarżono go o przekazywanie agentom polskiego wywiadu danych o strategicznych obiektach połączonego systemu obrony przeciwlotniczej Białorusi i Rosji.

Rosyjskie media pisały, że Jureń w latach 2005-06 miał zbierać i dostarczać polskim służbom specjalnym informacje o dyslokacji, podporządkowaniu i uzbrojeniu jednostek wojskowych i związków taktycznych Moskiewskiego Okręgu Wojskowego.

Spięcia z Londynem Było to owocem poważnego kryzysu na linii Londyn-Moskwa. Scotland Yard do tej pory podejrzewa, że głównym inspiratorem zabójstwa Aleksandra Litwinienki był eksagent KGB Andriej Ługowoj, obecnie deputowany do Dumy. Londyn domagał się jego ekstradycji, jednak Kreml odmawiał, powołując się na konstytucję, w której zawarty jest zakaz ekstradycji rosyjskich obywateli. W efekcie do Wielkiej Brytanii wrócili zamiast Ługowoja brytyjscy dyplomaci.

Rosja z kolei domaga się od Londynu ekstradycji rosyjskiego magnata i przeciwnika Kremla Borysa Bieriezowskiego oraz przedstawiciela czeczeńskich separatystów Achmeda Zakajewa, którym przyznano w Wielkiej Brytanii azyl polityczny.

British Council na cenzurowanym To nie jedyne spięcia z Wielką Brytanią. Rosja zawiesiła bowiem w Petersburgu i Jekaterynburgu działalność sponsorowanego przez rząd w Londynie British Council - pozarządową organizację pełniącą funkcję wydziału kultury ambasad brytyjskich.

Rosjanie uważają, że w ich prawie "brak podstaw prawnych" do prowadzenia działalności British Council. Według MSZ, aktywność instytucji w Petersburgu i Jekatrinburgu narusza również Konwencję Wiedeńską o stosunkach konsularnych.

- To całkowicie nie do przyjęcia - oburzał się premier Gordon Brown, zwracając się do komisji parlamentarnej Izby Gmin. - Domagamy się natychmiastowego zaprzestania tej akcji - dodał. Na razie bez odzewu.

Źródło: PAP, tvn24.pl