Rodzice walczą z niemieckimi urzędami

 
Niemieckie urzędy odbierały ludziom dzieciTVN24

Komisja Petycji Parlamentu Europejskiego zajmie się w czwartek skargami na niemieckie urzędy, które z kontrowersyjnych powodów utrudniały rodzicom kontakty z ich dziećmi, zakazywały im rozmawiać z nimi w ojczystym języku, a nawet pozbawiały ich prawa do opieki. - informuje "Nasz Dziennik".

Przewodniczący Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego prof. Marcin Libicki (PiS) potwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że 7 czerwca Komisja po raz drugi będzie rozpatrywała skargi na niemieckie urzędy ds. młodzieży. Składają je nie tylko rodzice polskojęzyczni, ale także niemieckojęzyczni - powiedział Libicki i dodał, że dalszy los złożonych petycji będzie w dużej mierze zależał od tego, czy strona niemiecka zechce wyciągnąć konsekwencje w stosunku do Jugendamtów.

Skarżący zarzucają urzędnikom łamanie międzynarodowego prawa. Tym razem do Brukseli trafiły też petycje Niemców: Petry Heller, Barbary Fischer, Erharda Wicka i Thomasa Porombka

Petra Heller skarży Jugendamt za to, że - jak powiedziała gazecie - urzędnicy, odbierając jej syna, twierdzili, że ona sama cierpi na tak zwany syndrom Muenchhausena (kobiety cierpiące na ten syndrom na siłę leczą swoje dzieci, chcąc, aby trafiły one do szpitala lub dostały silne leki). Zdaniem wielu świadków tych wydarzeń, urzędnicy niemieccy oparli się jedynie na opinii wystawionej przez własnego biegłego, który pani Heller nawet nie zbadał.

Źródło: "Nasz Dziennik"

Źródło zdjęcia głównego: TVN24