W opublikowanym we wtorek oświadczeniu Reporterzy bez Granic (RSF) - międzynarodowa organizacja pozarządowa monitorująca wolność prasy na świecie - odnieśli się do decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w sprawie relacjonowania protestów w Sejmie i przed Sejmem w grudniu 2016 roku.
Reporterzy bez Granic "są zaalarmowani" decyzją KRRiT w sprawie relacjonowania przez TVN24 kryzysu politycznego w grudniu ubiegłego roku.
Ich zdaniem grzywna nałożona na nadawcę "jest podyktowana chęcią zdławienia" krytycznych komentarzy wobec polskiego rządu pojawiających się w mediach.
RSF podkreśla, że "relacjonowanie antyrządowych demonstracji, w trakcie których liderzy opozycji wzywali do udziału w zgromadzeniach, polski regulator uznał za promowanie nielegalnych działań", a nadawca zapowiedział odwołanie się w tej sprawie do sądu.
- Potępiamy bardzo niepokojącą decyzję KRRiT, jednostki stworzonej przez obecny rząd i podległej wobec rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość, gdyż jest ona wyraźnie podyktowana chęcią zakneblowania nadawcy krytycznego wobec rządu - powiedziała Pauline Ades-Mevel z RSF.
- Nałożenie sankcji źle wróży w momencie, w którym rząd szykuje się, by prosić parlament o głosowanie w sprawie środków, mających na celu "repolonizację" krajowych mediów. Ma się to odbyć poprzez wypchnięcie zagranicznych inwestorów z krajowego rynku medialnego - zwróciła uwagę przedstawicielka RSF cytowana w oświadczeniu.
Reporterzy bez Granic zwracają też w komunikacie uwagę na "spektakularny" spadek pozycji Polski w światowym rankingu wolności prasy z 22. miejsca w 2015 roku na 54. na liście 180 krajów w ostatnim zestawieniu przygotowanym przez organizację w tym roku.
Autor: adso / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: rsf.org