Rebelianci poddali się prezydentowi


Oskarżany o udział w zamachu na prezydenta i premiera przywódca wojskowej rebelii w Timorze Wschodnim oddał się w ręce władz.

Gastao Salsinha oraz 12 jego ludzi złożyli broń i oddali zgromadzony sprzęt wojskowy oraz mundury. Świadkiem tego był prezydent Jose Ramos-Horta, który wraz z szefem rządu Xananem Gusmao, był 11 lutego celem nieudanego zamachu stanu przeprowadzonego przez grupę Salsinhi, byłego porucznika timorskiej armii.

Wiadomo, że Salsihna, następca zabitego podczas próby zamachu stanu Alfredo Reinady, już od pewnego czasu prowadził negocjacje z rządem. Jego poddanie się wzbudza nadzieję, że w tym najmłodszym państwie Azji nastąpi względna stabilizacja. - To dla obywateli Timoru Wschodniego historyczne wydarzenie - skomentował poddanie się Salsinhi timorski wicepremier Jose Luis Guterres.

Armia niezadowolona ze zwolnień

Do buntu we wschodniotimorskiej armii doszło w marcu 2006 roku, gdy ówczesny szef rządu Mari Alkatiri zwolnił z wojska 600 żołnierzy i oficerów. W zamieszkach, jakie nastąpiły później, zginęło co najmniej 37 osób, a ponad 150 tys. ludzi musiało opuścić swe domy. Premier został zmuszony do dymisji. Ład przywrócił kontyngent sił pokojowych ONZ. Timor Wschodni, była kolonia portugalska, został w 1975 roku zbrojnie przyłączony do Indonezji. Od 1999 roku, po referendum w sprawie niepodległości, przez trzy lata pozostawał pod tymczasową administracją ONZ. W 2002 roku uzyskał niepodległość.

Źródło: PAP, lex.pl