Ponad 155 tys. Brytyjczyków podpisało internetową petycję, by zakazać kandydatowi republikanów w wyborach prezydenckich Donaldowi Trumpowi wjazdu do Wielkiej Brytanii. To efekt jego propozycji, by nie wpuszczać muzułmanów do Stanów Zjednoczonych. Podobne głosy podniosły się w Izraelu, choć premier Benjamin Netanjahu na razie nie zmienia swojego planu spotkania się z kontrowersyjnym amerykańskim politykiem.
Gniewne reakcje są efektem ogłoszonej w poniedziałek przez Donalda Trumpa propozycji wprowadzenia "całkowitego zakazu wjazdu do USA dla muzułmanów", zarówno dla imigrantów, jak i turystów. Ma to być sposób, aby chronić USA przed "straszliwymi atakami ze strony ludzi, którzy wierzą w dżihad". Pomysł pojawił się kilka dni po badanej przez FBI jako "akt terroryzmu" strzelaninie w San Bernardino w Kalifornii, w której muzułmańskie małżeństwo zabiło 2 grudnia 14 osób.
Oburzenie rodem ze Szkocji
W Wielkiej Brytanii inicjatorką zakazu wjazdu dla Trumpa jest działaczka ze Szkocji Suzanne Kelly, która od dawna krytykowała najnowsze pole golfowe Trumpa w Aberdeenshire. Amerykanin ma jeszcze jedno w Szkocji i odwiedzał je w tym roku.
Petycję do środowego popołudnia podpisało ponad 155 tys. ludzi, a liczba jej zwolenników wciąż rośnie. Przypomniano w niej, że "Wielka Brytania zakazywała wjazdu wielu osobom za mowę nienawiści". - Jeśli Wielka Brytania ma wciąż stosować kryterium „dopuszczalnego zachowania” wobec tych, którzy chcą przekroczyć jej granicę, to musi ono obowiązywać zarówno bogatych, jak i biednych, słabych i potężnych - podkreślono.
Brytyjski rząd odpowiada na wszystkie petycje, które zdobędą ponad 10 tys. podpisów, a jeśli jest ich ponad 100 tys., to sprawa jest rozważana jako temat do debaty parlamentarnej. Jednak minister finansów George Osborne uznał w środę wypowiedzi Trumpa za "nonsens", oceniając jednocześnie, że Amerykaninowi nie powinno się zakazywać wjazdu do Wielkiej Brytanii.
Brytyjskie MSW ma możliwość niewpuszczenia do kraju osób, jeśli uzna, że niedopuszczalnie się zachowują. W przeszłości zakazy wprowadzono wobec propagujących nienawiść mogącą wywołać przemoc między wspólnotami. Pytana w środę przez dziennikarzy, czy rozważy zastosowanie takich środków wobec Trumpa, szefowa MSW Theresa May powiedziała tylko, że ważne jest, by politycy przyczyniali się do "spójności między poszczególnymi społecznościami, a nie do podziałów".
Lepsza od zakazu "solidna demokratyczna dyskusja"
Brytyjscy politycy zazwyczaj nie komentują kwestii politycznych, które dotyczą innych krajów, ale we wtorek rzeczniczka premiera Davida Camerona oświadczyła, że według szefa rządu wypowiedzi Trumpa są "dzielące, niepomocne i po prostu niewłaściwe".
W środę na cotygodniowej sesji pytań do premiera w parlamencie w imieniu Camerona wypowiadał się Osborne. Pytany o ewentualny zakaz, odparł, że "najlepszym sposobem skonfrontowania poglądów kogoś takiego, jak Donald Trump, jest wejście z nim w solidną demokratyczną dyskusję o tym, dlaczego głęboko się myli co do wkładu amerykańskich i brytyjskich muzułmanów".
- To jest najlepszy sposób poradzenia sobie z Donaldem Trumpem i jego opiniami, a nie usiłowanie wprowadzenia zakazu wobec kandydatów na prezydenta - powiedział.
Zdenerwowani Izraelczycy
Głosy wzywające do zakazania wjazdu Trumpowi podniosły się też w Izraelu, zwłaszcza wobec zaplanowanego na 28 grudnia spotkania premiera Netanjahu z Amerykaninem. Kilkunastu deputowanych do Knesetu wysłało do szefa rządu list, wzywając go do rezygnacji z rozmowy.
Członek lewicowej partii opozycyjnej Meretz, izraelski Arab Issawi Frej, złożył również wniosek w MSW o zablokowanie wjazdu Trumpa do Izraela. - Jako obywatel tego państwa proszę władze, aby traktowały przejawy rasizmu wymierzone we mnie tak samo, jak traktują rasizm wymierzony w Żydów. Jest oczywistym, że Izrael nie pozwoliłby antysemicie wykorzystywać ataków na Żydów w polityce, więc tak samo powinno być z Trumpem - stwierdził polityk. Frej nazwał Amerykanina „nie tylko rasistą, ale też zagrożeniem dla wolnego świata”.
Podobnie jak w przypadku Wielkiej Brytanii, w Izraelu ataki wymierzone w Trumpa raczej też nie przekonają rządu. - Każdy kandydat, jeśli tego chce, może odbyć krótkie spotkanie z premierem. Netanjahu nie musi się zgadzać z każdą wypowiedzią swojego rozmówcy - stwierdził anonimowy przedstawiciel izraelskiego rządu w radiu wojskowym.
Autor: mk//rzw / Źródło: PAP, timesofisrael.com
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 3.0) | Michael Vadon