Lech Wałęsa oskarżony o bycie komunistycznym agentem - taki przekaz zdominował nagłówki zagranicznej prasy. Zachodnie media rozpisują się o nowych dokumentach zabezpieczonych w domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku. Większość tytułów ogranicza się do cytowania depesz agencji informacyjnych, tylko kilka próbuje doszukać się w całej sprawie bieżącego kontekstu politycznego.
O nowych rewelacjach wokół przeszłości lidera "Solidarności" i byłego prezydenta piszą niemal wszystkie duże europejskie dzienniki, m.in. niemiecki "Frankfurter Allgemeine Zeitung", szwajcarski "Neue Zuercher Zeitung", francuski "Le Monde", włoski "Corriere della Sera", hiszpański "El Pais", czy amerykański "New York Times".
Większość z nich wyłącznie odnotowuje wydarzenia ostatnich dwóch dni: fakt zabezpieczenia dokumentów w domu Kiszczaka, oświadczenie szefa IPN o ich autentyczności oraz reakcję Lecha Wałęsy, który po raz kolejny kategorycznie zaprzeczył, że współpracował z SB w latach 70.
Kilka tytułów fakt wypłynięcia dokumentów próbuje jednak osadzić w kontekście politycznym i doszukuje się tutaj związku z prowadzoną przez rząd Prawa i Sprawiedliwości polityką historyczną.
Krok naprzód
Brytyjski "Financial Times" pisze, że postać Wałęsy już dawno podzieliła polskie społeczeństwo. Dla części nowe dokumenty będą tylko potwierdzeniem tego, co podejrzewali od lat, z kolei dla innych jest to ostatnia próba pogrążenia narodowego bohatera w gorzkiej i partyjnej wojnie pomiędzy dwiema stronami polskiego społeczeństwa", które podzieliło się ponad 20 lat temu - zauważa warszawski korespondent dziennika.
Autor pisze jednak, że wielu Polaków cieszy to, że "mogą uczynić krok naprzód ws. burzliwej i często bolesnej historii", pomimo tego, że 26-letnia polska demokracja stała się odnoszącym największe sukcesy przedstawicielem bloku wschodniego, dzięki "dobrze prosperującej gospodarce, rozkwicie klasy średniej, dużej roli NATO i rosnącemu wpływowi Unii Europejskiej".
"Polowanie na czarownice"
"Lech Wałęsa jest głównym celem" w wojnie o pamięć prowadzonej przez niektórych członków Prawa i Sprawiedliwości - pisze francuski lewicowy "Le Monde" i przypomina, że konserwatywni politycy od lat wypominali Wałęsie współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa.
Włoski "Corriere della Sera" pisze z kolei, że Jarosław Kaczyński razem ze swoim bratem Lechem od 1993 roku "prowadzili osobistą wojnę przeciwko swojemu byłemu przywódcy" oraz wszystkim przedstawicielom nowej elity rządzących oskarżanym o kolaborację. "Atmosfera polowania na czarownice została po raz kolejny podgrzana po powrocie do władzy nacjonalistów z Prawa i Sprawiedliwości" - twierdzi gazeta.
O atmosferze "polowania na czarownice" pisze także włoski dziennik "La Repubblica", który uważa, że za taką atmosferę odpowiada "nacjonalistyczna prawica prowadzona przez Jarosława Kaczyńskiego". "Zagadka [czy Wałęsa współpracował z SB, czy dokumenty są fałszywe - red.] ciężarem wisi Warszawie i sprawia, że czyni klimat polityczny jeszcze cięższym: cień padający na bohatera rewolucji może 'zagrać' tylko w rękach nacjonalistycznej prawicy prowadzonej przez Jarosława Kaczyńskiego, który od lat nienawidzi Wałęsy i ludzi wówczas z nim pracujących, poczynając od Adama Michnika, i określa ich mianem 'ludzi z genem zdrady w DNA'" - stwierdza dziennik, nawiązując do wypowiedzi Kaczyńskiego w TV Republika z połowy grudnia.
Niepodległość "skażona od narodzin"?
"New York Times" przy okazji artykułu o Wałęsie przypomina, że ujawnienie nowych dokumentów wpisuje się w politykę Prawa i Sprawiedliwości, które "zapowiadało otwarcie spraw z czasów komuny" i ujawnienie osób, które "nigdy nie poniosły moralnej odpowiedzialności" za działalność przez 1989 rokiem.
Z kolei magazyn Politico pyta, czy "Polska jest naprawdę wolna"? Zauważa, że Jarosław Kaczyński od lat kontestuje datę zakończenia komunizmu w Polsce, twierdząc, że w 1989 roku doszło do fikcyjnego porozumienia, na mocy którego komuniści pozostali u władzy dzięki wpływom ekonomicznym i skorumpowanym przedstawicielom "Solidarności". W tym kontekście - jak zauważa Politico - fakt, że dokumenty Wałęsy znajdowały się w domu generała Kiszczaka przez ostatnie 25 lat jest przytaczany na potwierdzenie tezy, że "polska niepodległość była skażona od narodzin".
Autor: pk//gak / Źródło: Financial Times, Le Monde, Corriere della Sera, La Repubblica, New York Times, Politico
Źródło zdjęcia głównego: Financial Times, Le Monde, Corriere della Sera, La Repubblica, New York Times, Politico