- Podczas protestu w środkowej części Egiptu wybuchły starcia, w których zginęły trzy osoby. Setki zostały ranne - podała agencja AFP. Rozgniewany tłum podpalił siedem budynków rządowych. W Kairze, Aleksandrii i Suezie nadal protestują tysiące przeciwników prezydenta Hosniego Mubaraka.
Według przedstawiciela sił bezpieczeństwa, podczas starć w których zginęły trzy osoby, policja strzelała prosto w tłum. Do próby krwawego stłumienia protestu doszło w oazie pustynnej Al-Charidża, leżącej około 400 km na południe od Kairu.
W odpowiedzi protestujący podpalili między innymi dwa komisariaty policji, sąd oraz siedzibę rządzącej Partii Narodowo-Demokratycznej (NDP), której przewodniczącym jest prezydent Mubarak. Według agencji Reuters, w środę w protestach w oazie uczestniczyło około trzech tysięcy osób.
Nieustanny opór
Demonstracje przeciw władzy trwają w wielu miastach Egiptu. Największe mają miejsce w Kairze, Aleksandrii i w Suezie. Na placu Tahrir w centrum stolicy, okupowanym przez Egipcjan od 28 stycznia br., nadal są wielotysięczne tłumy. Okupacja placu staje się coraz bardziej zorganizowana. Pojawiło się miasteczko namiotowe i wielkie transparenty.
Setki protestujących próbowały zablokować wejście do parlamentu, znajdującego się niedaleko placu Tahrir (Wyzwolenia), który od początku protestów okupują przeciwnicy Mubaraka. - Przyszliśmy, aby uniemożliwić wejście członkom NDP. Zostaniemy tutaj, dopóki nie zostaną spełnione nasze żądania - powiedział 25-letni Mohamed Abdallah. - Naród nie wybrał tego parlamentu - powiedział 19-letni student Mohamed Sobhi.
Dzień wcześniej demonstrujący przeprowadzili na placu jedną z największych od początku protestów manifestacji. Do zgromadzonych ludzi przemówił zwolniony w poniedziałek z aresztu pracownik firmy Google Wael Ghonim, jeden z najważniejszych młodych organizatorów protestów, który założył ich grupę na Facebooku.
Następne wielkie demonstracje odbędą się w Kairze w piątek. Organizatorzy planują przeprowadzić tego dnia marsz na siedzibę państwowej telewizji i radia.
Walka z systemem
Od ponad dwóch tygodni Egipcjanie domagają się ustąpienia prezydenta Mubaraka, będącego u władzy od prawie 30 lat. Manifestujący nie zaprzestali protestów i okupacji placu Tahrir, mimo ogłoszonego przez rząd planu reformy konstytucji oraz zapewnień 82-letniego prezydenta Mubaraka, że we wrześniu br. nie będzie ubiegał się o kolejny mandat.
Według analityków banku Credit Agricole, każdy dzień kryzysu kosztuje Egipt ok. 310 mln dolarów.
Źródło: PAP