W Iraku odbywają się pierwsze wybory ogólnokrajowe od czasu wycofania wojsk amerykańskich. Irakijczycy mają wybrać nowy skład parlamentu. Głosowanie upływa pod znakiem obaw przed zamachami terrorystycznymi i w atmosferze wewnętrznej niestabilności kraju, gdzie trwa krwawa walka pomiędzy wyznawcami dwóch odłamów islamu: szyitami i sunnitami.
Lokale wyborcze zostały otwarte o godzinie siódmej rano czasu miejscowego i mają pozostać otwarte do godziny szóstej po południu. Do głosowania zachęcał premier Nuri al-Maliki. - Wzywam obywateli Iraku do masowego stawiania się przy urnach wyborczych, aby wysłać sygnał do terrorystów, który będzie dla nich policzkiem - stwierdził, oddając swój głos w silnie chronionym lokalu wyborczym w centrum Bagdadu, tuż obok silnie ufortyfikowanej Zielonej Strefy, gdzie zazwyczaj urzęduje.
Wybory pod znakiem przemocy
Dla zwykłych Irakijczyków wybory łączą się z poważną obawą o życie. Ostatnie lata to narastająca fala przemocy. W zamachach terrorystycznych regularnie giną dziesiątki osób, a środkowo-wschodni region kraju jest areną starć pomiędzy wojskiem a terrorystyczną partyzantką spod znaku Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu, przenikającą z Syrii. W całym kraju wprowadzono specjalne środki bezpieczeństwa. Część miast, w tym stolicę, całkowicie zamknięto dla ruchu kołowego, ponieważ zamachowcy najczęściej atakują przy pomocy samochodów pułapek. Ustanowiono szereg specjalnych punktów kontrolnych, a na ulicach jest dużo wojska.
Na terenach zamieszkanych głównie przez szyitów, czyli grupę stanowiącą w Iraku większość i, co za tym idzie, sprawująca władzę, do komisji wyborczych według mediów stawia się dużo osób. Tam, gdzie mieszkają głównie sunnici, czyli mniejszość, która straciła władzę wraz z obaleniem Saddama Husseina, frekwencja ma być znacznie niższa.
Według sondaży najwięcej głosów zdobędzie koalicja Państwo Prawa premiera Nuriego al-Malikiego, ale nie będzie miała większości w liczącym 328 osób parlamencie. Może to sprawić, że utworzenie nowego rządu będzie bardzo trudne.
Autor: mk/kka/kwoj / Źródło: Reuters, tvn24.pl