"Pan i Pani Nikt na czele Unii"

Aktualizacja:

Media w Europie nie zostawiają suchej nitki na wyborze Hermana van Rompuy na przewodniczącego Rady Europejskiej i Catherine Ashton na szefową unijnej dyplomacji. "Europa stawia na nobodys" - pisze niemiecki tygodnik "Der Spiegel", "Pan i Pani Nikt na czele Unii" - wtóruje prasa włoska. Jedyny pozytywny głos przyszedł z Belgii. "Decyzja o wyborze otwiera interesujące perspektywy" - komentuje dziennik "Le Soir".

Herman, kto? Catherine, kto? Nazwiska nowego przewodniczącego Rady Europejskiej i szefowej dyplomacji mówią cokolwiek niewielu obywatelom w państwach UE Financial Times Deutschland

Brytyjskie media w komentarzach do wyboru nowych unijnych władz przypominają o kandydaturze Tony'ego Blaira na przewodniczącego Rady Europejskiej.

Europa stawia na nobodys Der Spiegel

(Herman van Rompuy to) architekt niemożliwych kompromisów, który ponad wszystko unika mącenia wody Le Soir

Wybór wydaje się unaoczniać raczej "problemy Europy" niż jej "gotowość do zajęcia silniejszej i bardziej jednolitej pozycji w sprawach światowych New York Times

Idealny kandydat

Zarówno "Guardian", jak i "Times" to właśnie w byłym premierze Wielkiej Brytanii upatrywali dobrego kandydata na nowego "prezydenta Unii Europejskiej". Jak podkreśla "Guardian", Blair to pożądany silny przywódca Unii, jednak z konkurencji wykluczyła go decyzja o uczestnictwie w wojnie w Iraku.

Z kolei "Times" na swojej stronie internetowej zaznacza: 27 przywódców UE zrezygnowało z szansy wyboru Tony'ego Blaira na ich prezydenta, nie chcąc pozostać w cieniu.

Niemcy na ostro

Ostre słowa padają w niemieckiej prasie. "Europa stawia na nobodys" - pisze w internetowym wydaniu tygodnik "Der Spiegel".

Niewiele łagodniejszy jest "Die Welt", który ocenia: Herman Van Rompuy nie będzie nowym "Mister Europa". Jest dokładnie tak mało znany na płaszczyźnie unijnej, jak Brytyjka Catherine Ashton. Oboje mają wkrótce reprezentować UE - jako najniższe wspólne mianowniki prawdziwych władców w Unii Europejskiej".

"Herman, kto? Catherine, kto? Nazwiska nowego przewodniczącego Rady Europejskiej i szefowej dyplomacji mówią cokolwiek niewielu obywatelom w państwach UE" - ocenia "Financial Times Deutschland".

Miażdżąca krytyka

Nie inne zapatrywanie na nowe unijne przywództwo mają media we Włoszech.

"Corriere della Sera" pisze, że decyzje, które zapadły w Brukseli to "kupczenie". "W ten sposób Europa zrobiła wczoraj krok, a raczej dwa w kierunku tego, by nie mieć żadnego znaczenia" - zaznacza publicysta włoskiej gazety

"La Stampa" wskazuje natomiast prawdziwych zwycięzców z Brukseli. To - zdaniem dziennika - Angela Merkel i Nicolas Sarkozy. "La Stampa" wyraża przekonanie, że tak jak porażka włoskiego kandydata Massimo D'Alemy uważana jest za przejaw słabości Włoch w Unii, tak mianowanie "dwojga nieznanych" za przejaw osłabienia całej UE.

"La Repubblica" ogłasza: "Nieznani na czele Unii Europejskiej". Włoski dziennik pisze, że aby znaleźć porozumienie w sprawie nowych stanowisk "europejscy liderzy obrali samobójczą drogę najmniejszego wspólnego mianownika".

Pozytywni Belgowie

W tej fali krytyki pojawiły się też głosy pozytywne - te przyszły z Belgii.

"Le Soir" przyznaje, że nowi unijni przywódcy nie są co prawda znani, ale "decyzja o ich wyborze otwiera interesujące perspektywy". A to dlatego, że Rada Europejska, grupująca szefów państw i rządów "27", wcale nie potrzebuje charyzmatycznego lidera, a zaletą Ashton jest to, że pochodzi z eurosceptycznej Wielkiej Brytanii.

"Le Soir" o belgijskim premierze van Rompuy pisze z dumą: to "architekt niemożliwych kompromisów, który ponad wszystko unika mącenia wody".

Kobiety w UE

Hiszpański "El Pais" zwraca uwagę na całkiem inny aspekt wyboru Catherine Ashton na nową szefową unijnej dyplomacji. Jak podkreśla gazeta, wybór ten nastąpił na fali protestów europejskich parlamentarzystek przeciwko obsadzaniu wszystkich stanowisk w UE przez mężczyzn.

Obawiały się one, że znowu będzie tak samo - pisze dziennik na swej stronie internetowej.

Zdaniem gazety, "te skargi europarlamentarzystek były ostatnim z długiej serii wydarzeń, które skłoniły Unię Europejską do puszczenia w ruch ruletki kandydatów na nowe stanowiska".

We wtorek znane eurodeputowane zagroziły, że nie poprą nowej Komisji Europejskiej, jeśli nie będzie w niej co najmniej ośmiu kobiet.

Głos zza oceanu

Nie tylko Europę poruszył wybór pierwszego "prezydenta" Unii Europejskiej.

Sprawę szeroko komentują Amerykanie. I tutaj media podkreślają przede wszystkim, że Ashton i van Rompuy to politycy "bez rozgłosu", "bardzo szanowani, ale mało znani poza swymi krajami".

"New York Times" pisze, że wybór wydaje się unaoczniać raczej "problemy Europy" niż jej "gotowość do zajęcia silniejszej i bardziej jednolitej pozycji w sprawach światowych". Jak dodaje dziennik, decyzja o wyborze to wynik "zakulisowych negocjacji między liderami, zaciekle walczącymi o przyszłe i ważniejsze teki gospodarcze, które w rozszerzonej Unii Europejskiej mogą być ważniejsze".

"Liderzy (...) Francji i Niemiec, a także najwyraźniej ministrowie spraw zagranicznych, nie chcieli zostać usunięci w cień" - pisze "New York Times".

Źródło: PAP