- Siły MSW w Mariupolu zostały wzmocnione przez specjalny oddział Omega. Przerzucono tu także śmigłowce - poinformował w czwartek minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow. Niezidentyfikowani napastnicy zaatakowali w środę wieczorem bazę batalionu ukraińskich wojsk wewnętrznych w Mariupolu, na południowym wschodzie Ukrainy. Bazy nie udało się zdobyć, bo do akcji wkroczył specnaz i powstrzymał napastników. Zginęło trzech separatystów, zatrzymano ponad 60 osób.
Trzech prorosyjskich separatystów zostało zabitych, 13 zostało rannych, a 63 zatrzymano podczas zajść w nocy ze środy na czwartek w Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy - poinformował w czwartek na Facebooku szef ukraińskiego MSW.
Wzmocniona obstawa
W środę wieczorem niezidentyfikowani napastnicy zaatakowali batalion ukraińskiej Gwardii Narodowej (dawne wojska wewnętrzne MSW) w Mariupolu, kiedy żołnierze odmówili "przejścia na stronę narodu". Szturm przerwano w nocy ze środy na czwartek.
Siły MSW wciąż ścigają sprawców ataku. Według Awakowa "banda", która chciała wtargnąć do jednostki, liczyła ogółem 300 osób.
Awakow poinformował, że po krótkiej walce udało się rozproszyć siły separatystów i odebrać im broń. "Biorąc pod uwagę tak agresywny atak na jednostkę wojskową, siły MSW w Mariupolu zostały wzmocnione przez oddział specjalny Omega. Przerzucono tu także śmigłowce" – napisał.
Szturm na bazę
Według Interfax-Ukraina, napastnicy pojawili się przed jednostką ok. godz. 20 czasu miejscowego (19 czasu polskiego) i postawili dowództwu ultimatum: "albo przechodzą na stronę narodu, albo za 15 minut rozpocznie się szturm".
Ukraińska agencja UNIAN, powołując się na informacje telewizji Hromadske, poinformowała, że niezidentyfikowani napastnicy z bronią automatyczną przyjechali pod jednostkę "mikrobusami". "Wysiedli w kominiarkach i szarych uniformach" - podano.
Wkrótce wokół nich pojawili się też mieszkańcy z okolicznych osiedli. Ludzie, którzy zgromadzili się przed bramą, zażądali od żołnierzy aby "podzielili się bronią" i zaczęli obrzucać wojskowych "koktajlami Mołotowa". Żołnierze oddali ostrzegawcze strzały w powietrze, strzały było również słychać ze strony atakujących.
"Tłum nie zamierza ustępować. Zaczęto otwierać bramę wjazdową i wyłamywać drzwi posterunku kontrolnego. Pomieszczenie podpalono butelkami z płynem zapalającym. Żołnierze przystąpili do obrony, gaszą pożar i oddają ostrzegawcze strzały w powietrze; ze strony tłumu również słychać wystrzały" - informowała na stronie internetowej Gwardia Narodowa Ukrainy w środę późnym wieczorem.
Poddali się
Według agencji Interfax-Ukraina, po kilku godzinach ostatecznie przerwano szturm na jednostkę.
Agencja UNIAN napisała jednak w czwartek nad ranem, powołując się na źródło w MSW, że separatyści nie przerwali szturmu z własnej woli, a zostali zmuszeni do odwrotu. Do akcji wkroczył bowiem w pewnej chwili oddział "Alfa" wchodzący w szeregi specnazu. Powstrzymał atak separatystów i schwytał kilku z nich.
Minister spraw wewnętrznych poinformował w czwartek rano na Facebooku, że zginęło trzech separatystów.
Minister podkreślił, że pod stronie Gwardii Narodowej nie ma zabitych, ani rannych.
Strzelanina
W Mariupolu - 10. największym mieście Ukrainy liczącym prawie pół miliona mieszkańców - w niedzielę separatyści opanowali budynek władz miejskich. Wcześniej w mieście około tysiąca osób uczestniczyło w demonstracji poparcia dla tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, ogłoszonej 7 kwietnia przez prorosyjskich separatystów w tym regionie.
Prorosyjskie siły, w których skład wchodzą rosyjscy żołnierze, zajmują od tygodnia kolejne strategiczne budynki i lokalizacje w obwodach donieckim, charkowskim i ługańskim na wschodzie Ukrainy.
Autor: adso,pk//kdj,tr / Źródło: UNIAN, PAP