Obama na wyborczym szlaku. Poparł go Bloomberg


Po kilkudniowej przerwie z powodu huraganu Sandy prezydent Barack Obama wznowił kampanię wyborczą, spotykając się z wyborcami w kilku kluczowych stanach. Sondaże nadal wskazują na równe szanse Obamy i Romneya, ale to prezydenta poparł właśnie burmistrz Nowego Jorku.

Michael Bloomberg ogłosił, że popiera Obamę w walce o prezydenturę. Jako główny powód, burmistrz miasta ciężko doświadczonego właśnie przez przyrodę podał osiągnięcia prezydenta w walce ze ociepleniem klimatu. Bloomberg powiedział, że Obama podjął znaczące kroki w celu redukcji emisji dwutlenku węgla.

Obama atakuje rywala

Tymczasem na wiecu w Green Bay w stanie Wisconsin prezydent nawiązał najpierw do huraganu, podkreślając, że w ostatnich dniach polityka zeszła na dalszy plan i wszyscy zjednoczyli się w walce z żywiołem i pomocy dla jego ofiar. Potem jednak przeszedł do krytyki Mitta Romneya. - To, co proponuje gubernator Romney, to nie są żadne zmiany - powiedział Obama. Propozycje Romneya - obniżenia podatków, rozluźnienia rządowych regulacji biznesu i cięć wydatków budżetowych - zaatakował jako powrót do polityki poprzedniego prezydenta George'a W.Busha i republikanów w Kongresie, która - jak oświadczył - przyniosła Ameryce kryzys i recesję. Przypomniał też swoje dokonania w pierwszej kadencji, w tym głównie reformę ochrony zdrowia zapewniającą ubezpieczenia medyczne wszystkim i reformę sektora finansowego. Zwrócił również uwagę, że Romney nieustannie zmienia stanowisko w najważniejszych kwestiach i nie wiadomo jakie właściwie ma poglądy. - Możecie się nie zgadzać ze wszystkimi moimi decyzjami, ale wiecie, w co wierzę. Wiecie co popieram - powiedział.

Bój o Wisconsin i "swing states" W Wisconsin sondaże wskazują na przewagę Obamy, ale w ostatnim miesiącu znacznie zmniejszyła się ona i republikanie liczą, że Romneyowi uda się tam wygrać. Ze stanu tego pochodzi republikański kandydat na wiceprezydenta, kongresman Paul Ryan. Po odwiedzeniu Wisconsin prezydent udał się do Kolorado i Nevady, które uważane są za "swing states", czyli stany, które wahają się między obu kandydatami. W Kolorado i Nevadzie około 14-15 procent ludności to Latynosi, którzy w zdecydowanej większości (70 do 25 procent) popierają Obamę. Nie wiadomo jednak, ilu z nich pójdzie głosować 6 listopada. Mniejszość ta znana jest z raczej niewysokiej frekwencji w poprzednich wyborach.

Remisowe sondaże

Sondaże w całym kraju wciąż wskazują, że obaj kandydaci idą łeb w łeb. Według najnowszych sondaży telewizji ABC News, telewizji Fox News, ośrodka badania opinii Pew Research Center i agencji Reutera, gdyby wybory odbyły się dziś, na Obamę i Romneya głosowałby taki sam odsetek prawdopodobnych wyborców.

Tymczasem na pytanie w sondażu "Wall Street Journal", kto wygra wybory - zadane z podkreśleniem, że chodzi o przewidywania niezależnie od osobistych prefencji - 54 procent Amerykanów wskazało na Obamę, a tylko 34 procent na Romneya.

Autor: //gak / Źródło: reuters, pap

Tagi:
Magazyny:
Raporty: