Najpewniej nie ma bezpośrednich powiązań między rosyjskimi służbami wywiadowczymi a Wikileaks i jej założycielem Julianem Assange'em, ale interesy demaskatorskiego portalu i Kremla często się pokrywają - pisze w czwartek "New York Times".
Jak wynika z analizy amerykańskiego dziennika, dokumenty ujawniane przez Wikileaks, a także wypowiedzi Assange'a często działają na korzyść Moskwy, podczas gdy Zachód na tym traci. Może to być celowe działanie, ale też zwykły zbieg okoliczności - dodaje "NYT". Gazeta przypomina jednocześnie, że na początku istnienia Wikileaks Assange twierdził, że będzie skupiał się na niedemokratycznych rządach, takich jak w Rosji czy Chinach.
Assange zapowiada kolejne publikacje
Wśród przedstawicieli władz USA panuje coraz większa zgoda, że najpewniej nie istnieją bezpośrednie powiązania między Assange'em a rosyjskim wywiadem. Jednak ich zdaniem przynajmniej w przypadku e-maili demokratów Moskwa wiedziała, że Wikileaks z chęcią przyjmie wykradzione dokumenty, które pośrednicy mogli podrzucić do anonimowej skrzynki odbiorczej portalu.
Chodzi o ok. 20 tys. e-maili polityków amerykańskiej Partii Demokratycznej, które Wikileaks opublikował pod koniec lipca, tuż przed konwencją tego ugrupowania, na której formalnie nominowano Hillary Clinton jako kandydatkę na prezydenta. Wikileaks sugerował, że działacze formalnie bezstronnego kierownictwa partii z DNC sprzyjali kampanii Clinton.
Assange, który otwarcie krytykuje Clinton, już zapowiedział dalsze publikacje, które mogą wstrząsnąć kampanią wyborczą w USA.
Rosja "podrzędnym graczem"
W wywiadzie udzielonym "NYT" Assange powiedział, że Clinton i demokraci "wywołują neo-McCarthystyczną histerię dotyczącą Rosji". Przekonywał, że "nie ma konkretnych dowodów" na to, iż dokumenty Wikileaks pochodzą od służb wywiadowczych, ale przyznał jednocześnie, że z chęcią przyjąłby takie materiały.
Jak mówił, Wikileaks nie godzi swymi publikacji w konkretne państwo, lecz działa w służbie opinii publicznej, która "uwielbia mieć wgląd w machinę korupcyjną, próbującą nią rządzić".
Zdaniem Assange'a, biorąc pod uwagę ograniczone środki i trudności z tłumaczeniem, nie trzeba koncentrować się na Rosji, którą Australijczyk określił jako "podrzędnego gracza na światowej arenie" w porównaniu z Chinami czy USA. - Wiele osób krytykuje Rosję. To już trochę nudne, prawda? - przekonywał.
WikiLeaks się pogubił?
Jak czytamy w "NYT", od początku istnienia Wikileaks działał na wielu frontach, ujawniając masowe zabójstwa, hipokryzję i korupcję oraz pomagając wywołać arabską wiosnę.
Według zwolennika Wikileaks Gavina MacFadyena z University of London dla Assange'a ważniejsze od tego, skąd pochodzą materiały, jest to, czy są one prawdziwe i czy służą interesowi publicznemu.
Ostatnie wydarzenia sprawiają jednak, że niektórzy zwolennicy przejrzystości zastanawiają się, czy Wikileaks się nie pogubił. Zdaniem szefa organizacji zajmującej się transparentnością rządów Sunlight Foundation, Johna Wonderlicha, istnieje duża różnica między publikowaniem materiałów od takich informatorów jak Bradley Manning a akceptowaniem dokumentów, nawet pośrednio, od zagranicznych służb dążących do realizacji własnych interesów.
"Priorytety WikiLeaks i Putina wielokrotnie idealnie do siebie pasowały"
"NYT" przypomina, że prezydent Rosji Władimir Putin zaczął popierać Assange'a po jego aresztowaniu w Londynie w 2010 roku w związku z oskarżeniami o przestępstwa seksualne. Stawiane mu zarzuty nazwał motywowanymi politycznie.
Gdy w kwietniu 2012 roku Wikileaks kończyły się fundusze, gdyż pod presją władz USA Visa i MasterCard przestały akceptować darowizny dla portalu, prorządowa rosyjska telewizja RT zaczęła nadawać program, którego gospodarzem został Assange. Wysokość wynagrodzenia za 12 odcinków nie jest znana. Latem 2012 roku Ekwador udzielił Assange'owi azylu i ten schronił się w ambasadzie tego kraju w Londynie.
Według anonimowego byłego już współpracownika Wikileaks Assange postrzega wszystko przez pryzmat tego, jak był traktowany. - Ameryka i Hillary Clinton sprawiły mu kłopoty, a Rosja nigdy - powiedział. Efektem jest "jednowymiarowa konfrontacja z USA" - uważa inny były współpracownik Assange'a Daniel Domscheit-Berg.
- A beneficjentem tej konfrontacji, pod postacią publicznych wypowiedzi Assange'a i strategicznie skalkulowanych w czasie publikacji dokumentów przez Wikileaks, często jest Putin. Sprawa e-maili DNC wydaje się być pierwszym przypadkiem, gdy Wikileaks upubliczniło materiały, które według amerykańskich urzędników zostały wykradzione przez rosyjskie służby, a od kiedy Assange uciekł do ambasady priorytety Wikileaks i Putina wielokrotnie idealnie do siebie pasowały - czytamy w "NYT".
Z korzyścią dla Rosjan
Assange przeważnie milczy na temat najostrzejszych posunięć rosyjskiego prezydenta, np. nowych przepisów dotyczących monitorowania obywateli. Ma też zdecydowanie prorosyjskie poglądy w sprawie konfliktu na Ukrainie, popierał referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE i wielokrotnie krytykował NATO, skupiając się tym samym na dwóch organizacjach, których demontażu Putin by sobie bardzo życzył.
Jak czytamy w "NYT", wiele ujawnianych dokumentów ewidentnie działa na korzyść Rosji. Wikileaks upublicznił m.in. materiały z Arabii Saudyjskiej i Turcji, krajów sojuszniczych USA, a także pochodzące od autorytarnych reżimów. Pojawiały się one w czasie zwiększonego napięcia miedzy tymi państwami a Rosją. I tak saudyjskie dokumenty pojawiły się kilka miesięcy po tym jak Moskwa oskarżyła Rijad o zaniżanie cen ropy, by zaszkodzić gospodarkom Rosji i jej partnerów - Iranu i Wenezueli.
Zdaniem "NYT" inna seria dokumentów okazała się pośrednio korzystna dla rosyjskiego koncernu atomowego Rosatom. Szczegółowo opisywały one "skorumpowaną wielomiliardową wojnę zachodnich i chińskich firm", w tym głównym konkurentów Rosatomu, o prawo do wydobywania uranu w Republice Środkowoafrykańskiej.
Przecieki z TPP specjalnie dla Kremla?
Za najbardziej intrygującą "NYT" uznał jednak publikację tajnych dokumentów dotyczących mniej sensacyjnego tematu - negocjacji handlowych.
Od listopada 2013 do maja 2016 roku Wikileaks ujawnił materiały na temat układów TPP o wolnym handlu między krajami Pacyfiku i Trade in Services Agreement (TiSA) między USA, 21 innymi krajami i UE. "Rosja, która jest z nich wyłączona, to najgłośniejszy przeciwnik umów, przedstawianych przez Putina jako próba zdobycia przez USA nieuczciwej przewagi w globalnej gospodarce" - dodaje dziennik.
Publikacja wywołała kontrowersje, podsycała populistyczne nastroje przeciwko wolnemu handlowi i stała się ważnym czynnikiem w amerykańskiej i europejskiej polityce. Jak przekonują amerykańscy urzędnicy, materiały ujawniono w krytycznym momencie, a ich celem musiało być udaremnienie negocjacji - pisze "NYT".
WikiLeaks a "Panama Papers"
W kwietniu Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ) udostępniło w internecie dokumenty "Panama Papers", zawierające informacje o tym, jak banki, kancelarie prawne i spółki zarządzania aktywami pomagają najbogatszym i najpotężniejszym tego świata ukrywać fortuny w rajach podatkowych i unikać podatków.
"Był to największy wyciek dokumentów, do którego dziennikarze kiedykolwiek mieli dostęp, więc nikogo nie zdziwiło, że na początku Wikileaks na swoim Twitterze zamieścił odpowiedni link do strony. Jednak tym, co zszokowało niektórych dziennikarzy zaangażowanych w opracowywanie tematu, było późniejsze zachowanie Wikileaks" - czytamy w "NYT".
Jedną z najważniejszych sensacji Panama Papers były dokumenty dotycząca bliskiego przyjaciela Putina Siergieja Rołdugina. W śledzeniu ukrywanych przez niego pieniędzy brało udział kilkanaście organizacji dziennikarskich.
Wikileaks skupił się tymczasem nie na aferze z Rołduginem, lecz na działaniach jednej z organizacji - Organized Crime and Corruption Reporting Project. W serii tweetów po ujawnieniu danych o Rołduginie Wikileaks podawało w wątpliwość jakość uprawianej przez tę organizację działalności, zauważając, że otrzymywała środki z fundacji George'a Sorosa oraz amerykańskiej agencji pomocowej USAID.
Autor: pk\mtom / Źródło: PAP