Nowe, dramatyczne nagranie tonącej Concordii

 
Jednostki patrolowe Gwardii Finansowej były pierwsze na miejscu katastrofyRvongher (Wikipedia, CC-BY-SA)

Zamieszanie na pokładzie, pasażerowie uciekający niebezpiecznymi sznurowymi drabinkami i brak kontaktu z tonącym statkiem - to wszystko zarejestrowali funkcjonariusze włoskiej Gwardii Finansowej, gdy pierwsi podpłynęli 13 stycznia do wycieczkowca Costa Concordia po katastrofie.

Nagranie, dokonane z pokładu łodzi patrolowej Gwardii, zamieścił na swej stronie internetowej dziennik "La Repubblica". Publikacja nastąpiła tuż przed sobotnim przedprocesowym postępowaniem dowodowym z udziałem ponad 800 osób. Z powodu na wielką liczbę świadków prokuratura prowadząca śledztwo musiała wynająć salę teatru w mieście Grosseto w Toskanii.

Zobacz nagranie na stronie internetowej dziennika "La Repubblica"

Świadkowie tragedii

Film, udostępniony przez rzymski dziennik, przedstawia to, co działo się tuż po tym, kiedy statek wycieczkowy z ponad 4200 osobami na pokładzie uderzył w skały podmorskie przy wyspie Giglio. Na nagraniu słychać wypowiedzi funkcjonariuszy, którzy znajdując się na łodzi w odległości nawet zaledwie kilku metrów od statku zastanawiają się głośno: "Dlaczego Concordia nie kontaktuje się z nami?".

Członkowie patrolu obserwują, że statek coraz bardziej się przechyla i spuszczanie szalup ratunkowych staje się coraz bardziej utrudnione. Na filmie widać ludzi, opuszczających statek na linowych drabinach. Słychać krzyki tych, którzy pozostali na pokładzie.

"Odważna" załoga?

Również w przeddzień postępowania, kluczowego dla dalszego przebiegu dochodzenia i wyjątkowego ze względu na liczbę uczestników, media poinformowały o doniesieniu złożonym w prokuraturze przez starsze małżeństwo z Bolonii.

76-letni pasażer Concordii i jego o trzy lata młodsza żona zawiadomili o tym, że w trakcie ewakuacji trzy razy nie zostali wpuszczeni do kolejnych szalup ratunkowych, ponieważ zmuszono ich do tego, by ustąpili miejsca członkom załogi. Pasażerowie ci twierdzą, że załoga nie przejmowała się, że na miejsca czekają ludzi starsi i kobiety z dziećmi.

Wielkie postępowanie

W zamienionej na aulę sądową sali teatru Moderno w Grosseto zgromadzili się w sobotę rano niektórzy pasażerowie i ich 50 adwokatów, przedstawiciele obrony oskarżonego o doprowadzenie do katastrofy kapitana statku oraz armatora, a także eksperci techniczni.

Zapowiedziano, że nie będzie kapitana Francesco Schettino, przebywającego w areszcie domowym. Za spowodowanie śmierci ludzi, doprowadzenie do katastrofy morskiej i ucieczkę z pokładu w czasie ewakuacji grozi mu kara do 15 lat więzienia. Ponieważ na pokładzie Concordii byli obywatele kilkudziesięciu krajów świata, przygotowano informacje w pięciu językach.

Postępowanie będzie trwać wiele godzin. Jego celem jest zebranie nowych dowodów, między innymi nagrań filmowych oraz wszelkich innych materiałów przydatnych w śledztwie, a także wyjaśnienie kwestii proceduralnych.

W przeddzień tego posiedzenia prokuratura z Grosseto ogłosiła, że oczekuje, iż jego rezultatem będą nowe wątki dochodzenia i być może, jak dodał prokurator Francesco Verusio, ustalenie nazwisk kolejnych osób, które należy objąć toczącym się śledztwem na podstawie analizy zapisu czarnej skrzynki.

Włoskie media poinformowały, że wiele osób dzwoniło w ostatnich dniach do teatru Moderno, by dowiedzieć się, czy są bilety na sobotnie wydarzenie. Posiedzenie będzie miało charakter zamknięty, a gmach teatru zostanie otoczony kordonem policji.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Rvongher (Wikipedia, CC-BY-SA)