Norbert Roettgen (CDU), szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu, uważa, że Niemcy powinny zacząć odgrywać bardziej proaktywną rolę w relacjach z Francją, a nie reagować jedynie na propozycje Paryża. Skomentował też słowa kanclerz Angeli Merkel pod adresem francuskiego prezydenta.
"Musimy przywrócić relacje z Francją na konstruktywne tory. W tym celu nie możemy tylko czekać na propozycje (Emmanuela) Macrona, ale musimy sami wychodzić z inicjatywami, albo chociaż jedną inicjatywą. Na przykład wspólna sieć 5G dla Niemiec i Francji, czy wspólne obligacje rządowe na rzecz innowacji. Możemy stać się kimś, kto napędza niemiecko-francuską współpracę, a nie tylko ją naprawia" - postuluje Norbert Roettgen (CDU), szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu, w poniedziałkowej rozmowie z dziennikiem "Bild".
Roettgen wyraził też zrozumienie dla wyjątkowo emocjonalnej i bezpośredniej krytyki kanclerz Angeli Merkel pod adresem francuskiego prezydenta. O sprawie informował w weekend amerykański dziennik "The New York Times".
Podczas uroczystej kolacji w siedzibie prezydenta RFN na zamku Bellevue w Berlinie szefowa niemieckiego rządu miała wprost powiedzieć Macronowi: "Mam dość ciągłego sprzątania potłuczonego szkła. Za każdym razem muszę sklejać filiżanki, które pan tłucze, tylko po to, byśmy mogli znów wspólnie usiąść i napić się herbaty".
Niemiecka polityk najprawdopodobniej odniosła się w ten sposób m.in. do wywiadu, którego francuski prezydent udzielił brytyjskiemu tygodnikowi "The Economist" 7 listopada, gdzie oświadczył, że brak przywództwa ze strony USA powoduje - jak to określił - "śmierć mózgową" NATO. Ostrzegł też inne kraje europejskie, że nie mogą liczyć na pomoc Stanów Zjednoczonych w zakresie obronności.
Jeszcze tego samego dnia Merkel odcięła się wtedy od słów Macrona. - Ten punkt widzenia nie odpowiada mojemu. Prezydent Macron użył drastycznych słów. Takie sformułowania nie są konieczne, nawet jeśli mamy problemy i musimy się docierać - oświadczyła szefowa niemieckiego rządu w czasie spotkania z sekretarzem generalnym Sojuszu Północnoatlantyckiego Jensem Stoltenbergiem 7 listopada w Berlinie.
"Bild" przypomina, że między Berlinem a Paryżem istnieje wiele fundamentalnych różnic, jak chociażby w polityce energetycznej, fiskalnej, europejskiej czy dotyczącej eksportu broni.
Autor: mart\mtom / Źródło: PAP