Nawet nie wiadomo jak się nazywają. Niemcy skazali rosyjskich szpiegów


Niemiecki sąd skazał na sześć i pół oraz pięć i pół roku więzienia małżeństwo, które szpiegowało na rzecz Rosji od dwóch dekad. Sędzia przyznał, że nie wiadomo jak właściwie nazywa się para, skąd pochodzi, ani gdzie ukryła pieniądze otrzymane za swoją działalność.

Proces pary szpiegów toczył się przed sądem w Stuttgarcie. Skazani od lat mieszkali w Niemczech, ale mają paszporty austriackie, według których nazywają się Andreas i Heidrun Anschlag.

Długa praca

Para miała prowadzić swoją działalność szpiegowską od dwóch dekad. Mieli przyjechać do Niemiec gdzieś w latach 1988-1990. Jak odnotowano wówczas, mówili z wyraźnym wschodnioeuropejskim akcentem, ale twierdzili, że pochodzą z Ameryki Południowej i wychowali się w Austrii.

Aresztowano ich jesienią 2011 roku i oskarżono szpiegostwo na rzecz Rosji oraz podrabianie dokumentów. Oboje zaprzeczali oskarżeniom, a Moskwa nie komentowała sprawy. Rosjanie udzielili jednak parze wsparcia konsularnego i prawnego podczas procesu.

Jak twierdzą niemieckie media, para pełniła ważną rolę w siatce szpiegowskiej rosyjskiego wywiadu SWR. Mieli odpowiadać za rekrutowanie i nadzór agentów w Niemczech i krajach ościennych. Mieli też służyć jako pośrednik w przekazywaniu do Moskwy informacji zebranych przez ich "podopiecznych".

Ich najważniejszą zdobyczą miał być holenderski dyplomata Raymon Poeteray, który przekazywał szpiegom tajne dokumentu polityczne i wojskowe UE oraz NATO. Aresztowano go kilka miesięcy po zatrzymaniu pary agentów i skazano na 12 lat więzienia.

"Tradycyjni" szpiedzy

Anschlagowie przekazywali szpiegowskie informacje dość tradycyjnymi metodami, m.in. ukrywając pamięci USB w dołkach, bądź umieszczając tajne przesłania w komentarzach do nagrań wideo z meczów piłkarskich na portalu YouTube. Instrukcje mieli otrzymywać drogą radiową. Sędzia Roggenbrod skomentowała to, wskazując, że rosyjski wywiad stawia na wypróbowane metody szpiegowskie.

Za swe usługi małżonkowie otrzymywali ostatnio około 100 tys. euro rocznie. Zaoszczędzili prawie 700 tys. euro, ale nie wiadomo, gdzie ukryli te pieniądze. Sąd nakazał zajęcie ich majątku i zasądził grzywnę w wysokości pół miliona euro.

Autor: mk/ja / Źródło: Ria Novosti, PAP