Odkrycia, wynalazki i wydarzenia 2014 r., które mogą zmienić oblicze świata


Wiele z tego, co naprawdę ważne ginie w morzu informacji. Polityka i kwestie społeczne zajmują większość czasu i miejsca w mediach, dlatego warto przyjrzeć się tym odkryciom, wynalazkom i wydarzeniom z mijającego roku, które mogą odcisnąć piętno na naszym życiu już w niedalekiej przyszłości.

Rak przegrał z odrą. Białaczka przestanie straszyć?

Specjaliści z Mayo Clinic w Minnesocie w USA – największej na świecie organizacji non-profit prowadzącej badania medyczne i w dziedzinach jej pokrewnych, zrzeszającej ponad 50 tys. specjalistów - wyleczyli 50-letnią kobietę z bardzo rzadkiej odmiany raka krwi. Dokonali tego, podając jej wysoko skondensowaną szczepionkę odry. To zresztą mało powiedziane, bo ilość wirusa w szczepionce była tak duża, że mogłaby ochronić przed chorobą 10 milionów ludzi. Rak, który w szybkim tempie zmierzał do tego, by zakończyć życie pacjentki „zginął”- jak sądzą lekarze – bezpowrotnie. W ostatnich latach udało się specjalistom dokonać tego w badaniach laboratoryjnych na myszach, ale teraz po raz pierwszy na człowieku.

Z kolei naukowcy z Uniwersytetu w Cardiff w Walii dokonali przełomu w leczeniu przewlekłej białaczki limfatycznej – najczęstszej odmiany tego rodzaju raka – tworząc lek namierzający niczym cel komórki rakowe, zanim te jeszcze zaczną się dzielić i podróżować po ludzkim organizmie. Twórcy programu wierzą, że w ciągu 10 lat przewlekła białaczka limfatyczna przestanie być chorobą wymagającą leczenia klinicznego, bo medykament jest tak skuteczny, że w nieodległej perspektywie rozpocznie się jego produkcja i stanie się on szeroko dostępny dla pacjentów.

Modyfikowanie DNA

Dr Jennifer Dounda z Uniwersytetu Berkley w Kalifornii badając jak bakterie radzą sobie z wirusem grypy odkryła mechanizm pozwalający wprowadzać zmiany w strukturze DNA człowieka. Nazwano go CRISPR. Okazało się, że bakterie zabijają wirusy wycinając kawałek ich DNA i wprowadzając w to miejsce obcą informację genetyczną.

Co najważniejsze, okazało się, że ten sam mechanizm można zastosować w przypadku komórek zwierząt, a w tym ludzi. Otwiera to pole do potencjalnego modyfikowania ludzkiego DNA z bardzo dużą precyzją. Naukowcy liczą, że być może będą w stanie poprawić dane zawarte w ludzkich genach (stanowiących część DNA), tak aby na przykład wyeliminować chorobę dziedziczną.

Są wśród naukowców oczywiście tacy, którzy boją się rozwoju tej dziedziny nauki, widząc w niej zagrożenie dla człowieka. W historii literatury antyutopie ukazujące „idealne” społeczeństwa stworzone z obywateli „projektowanych” według klucza będącego w posiadaniu naukowców pojawiają się od dekad. Igranie z ludzkim DNA to z pewnością zabawa w Boga, ale dr Dounda, która dokonała kolejnego przełomu w tej sferze wierzy, że ingerowanie w DNA może oszczędzić wielu ludziom cierpienia w ciągu późniejszego życia.

Klon i hodowla komórek serca i skóry

Po ponad 10 latach prób w końcu się udało. Naukowcy z Oregon Health and Science University sklonowali komórki ludzkich embrionów i z klonów wyodrębnili komórki macierzyste. Z nich udało im się z kolei wyhodować wyspecjalizowane komórki skóry i serca. Pokonano w ten sposób pierwszy krok w kierunku użycia komórek macierzystych do transplantacji organów, które być może pewnego dnia będą hodowane na masową skalę i staną się podstawą medycyny przyszłości.

Sukces zagwarantowała kofeina dodana do sklonowanej komórki, co przyspieszyło proces jej namnażania i przekształcania się w komórkę wyspecjalizowaną (skóry i serca). Teraz naukowcy będą badali klony komórek, zwracając uwagę na to, czy te w dodatkowy sposób „pobudzone” będą zachowywały się tak samo, jak komórki naszych organów. Gdyby tak się stało, być może w perspektywie kilkunastu lat doszłoby do przełomu w transplantologii, bo ryzyko odrzucenia przeszczepu u pacjenta spadłoby do minimum. Można sobie wyobrazić przyszłość, w której specjaliści wyhodują pacjentowi organ na bazie komórek pobranych z jego własnego ciała.

Czucie w sztucznej ręce

Denis Sorensen dziesięć lat temu stracił lewą dłoń, odpalając fajerwerki. Po amputacji dostał zwykłą protezę, która pozwalała mu – jak tłumaczy – trzymać siatkę na zakupy i otwierać drzwi. W lutym Sorensen został przyjęty do kliniki w Rzymie, gdzie neurobiolodzy z Włoch i Szwajcarii opracowali protezę, która podarowała mu czucie w sztucznej dłoni. Dokonali tego, montując bardzo czułe sensory na każdym palcu protezy. Potem wszczepili w ramię Duńczyka elektrody, łącząc je z nerwami kontrolowanymi przez mózg. – Poczułem tyle różnych rzeczy. Moja sztuczna ręka działa teraz prawie tak, jak prawdziwa – powiedział Denis Sorensen ostatecznie pieczętując doniosłość eksperymentu, nad jakim europejscy specjaliści spędzili kilka lat. Metoda zastosowana w Rzymie – jeżeli badania zostaną sfinansowane na szeroką skalę – zmieni życie tysięcy ludzi.

Bękarty ewolucji

Kiedyś wszystko było prostsze. Na biologii w szkole uczono nas, że pierwszym znanym, sklasyfikowanym jako „ludzki”, przodkiem człowieka był Homo habilis żyjący w Afryce. Potem jego miejsce zajął Homo erectus, który przybył gdzieś na Kaukaz, a stamtąd ruszył dalej w świat – do Azji, Europy i z powrotem do Afryki. To na tych kontynentach przekształcił się w Homo sapiens, czyli w nas – siedzących z tabletami, grających na komputerze i jeżdżących samochodami ludzi współczesnych.

W mijającym roku grupa paleontologów pracująca od wielu lat w Gruzji, w miejscu zwanym Dmanisi, w którym w XX wieku odkryto wiele szczątków wczesnych ludzi , ogłosiła, że wydobyta przez nich w 2005 r. czaszka naszego przodka 1) nie należy do przedstawiciela Homo erectus – albo 2) należy do Homo erectus, ale w takim razie ma w sobie cechy co najmniej trzech różnych „gałęzi” drzewa genealogicznego człowieka, a zetem trzech różnych humanoidalnych wariantów nas.

Równocześnie naukowcy w Hiszpanii, którym wydawało się, że odkryli w jednej z jaskiń kości Neandertalczyka sprzed 400 tys. lat musieli się pogodzić z faktem, że znaleźli fragmenty szkieletu należącego do Homo denisova, gatunku wywodzącego się z dawniejszej, wspólnej linii z Neandertalczykami. Homo denisova miał jednak żyć – jak dotychczas sądzono – tylko na Syberii i w południowo-wschodniej Azji, a nie nad brzegami Atlantyku. Co więcej, w mijającym, a także w 2013 r. znaleziono miejsca m.in. u podnóża Kaukazu i w dalekiej Rosji, w których w tych samych jaskiniach żyli Homo denisova, Neandertalczycy i Homo sapiens.

Wszystkie te przypadki sugerują, że człowiek współczesny wyewoluował nie tylko z raz ukształtowanego w przeszłości przez miliony lat przedstawiciela gatunku Homo erectus, a z wielu różnych gatunków. To prawdziwy koktajl genetyczny. Naukowcy nie mają jeszcze wystarczających dowodów na potwierdzenie swoich tez, ale wielu z nich uważa po odkryciach ostatnich lat, że w ludzkim genomie może się znajdować nawet 6-7 proc. genów pochodzących z różnych innych „ludzkich” rodzin. Wygląda na to, że wszyscy jesteśmy bękartami.

Święta bez śniegu? Nasza wina

Aż 97 proc. klimatologów jest zgodnych co do tego, że globalne ocieplenie to efekt działań człowieka. Wykazała to ogólnoświatowa ankieta rozesłana wiosną do wszystkich wiodących placówek badawczych na sześciu kontynentach. Specjaliści wciąż jednak borykają się z utrwalonym w mediach stereotypem „podzielonego w tej kwestii świata nauki”. Wszystko to sprawia, że zamiast mówić o tym, jak wielki wpływ na klimat ma człowiek, opinia publiczna jest niedoinformowana, będąc zmuszoną do wysłuchiwania argumentów polityków w tej kwestii. To nie kosmiczne cykle, wiatr słoneczny i zmiany w polu magnetycznym Ziemi powodują to, że kolejny rok m.in. w Polsce święta są bezśnieżne. To my. Koniec i kropka.

Reaktor Bruce’a Wayne’a

Koncern Lockheed Martin. zajmujący się przede wszystkim zbrojeniem armii USA i jej krajów sojuszniczych ogłosił, że doprowadził do pierwszej, przeprowadzonej na małą skalę w pełni kontrolowanej syntezy termojądrowej. Dokonał tego w reaktorze tak małych rozmiarów, że można go zmieścić w bagażniku samochodu. Firma zakłada, że może się on stać odpowiedzią na wciąż rosnący popyt na energię. Taki reaktor pozwala kumulować niewiarygodną energię na bardzo małej przestrzeni. Słońce jest najlepszym przykładem mechanizmu, którego podstawą działania jest fuzja termojądrowa.

Wynalazcy z Lockheed Martin wierzą, że reaktor termojądrowy – jeżeli uda się opanować taką metodę jego tworzenia, by był bezpieczny i nie przekształcił się w bombę o potężnej mocy – stanie się w przyszłości najbardziej pożądanym źródłem energii na ziemi. Naukowcy śnią o momencie, w którym odpowiednie skanalizowanie energii termojądrowej pozwoli na wykorzystywanie jej w rolnictwie, przetwórstwie i codziennym funkcjonowaniu miast. Jak podkreślają – energia ta nie zanieczyszcza środowiska. Lockheed Martin chciałby dokonać przełomu na początku następnej dekady. Twórcy reaktora z tyłu głowy powinni jednak mieć scenariusz ostatniego „Batmana” Christophera Nolana i raz do roku go sobie obejrzeć.

12.11.2014 | Historyczny sukces ludzkości: lądowanie sondy na komecie

„Najseksowniejsza misja w historii Kosmosu”

Zaczęło się od marzeń i wizji rodem z filmów sci-fi, a skończyło na naukowym fakcie – jednym z najbardziej doniosłych w próbach pokonania przez człowieka kolejnych barier w Kosmosie. 12 listopada po 10 latach od startu z Ziemi na komecie 67/P Czuriumow-Gierasimienko, „zaparkował” lądownik Philae Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), który podróżował po Układzie Słonecznym wraz z sondą Rosetta.

Dlaczego lądowanie kawałka metalu na kawałku skały oddalonej od nas o miliony kilometrów warto postrzegać w kategoriach najważniejszych dokonań w świecie nauki ostatnich lat, a może dekad? Bo naukowcy przeczuwają, że dane zebrane przez urządzenia pomiarowe Philae odpowiedzą nam na pytanie, skąd się wzięło życie na Ziemi.

Matt Taylor, kierownik projektu w ESA stwierdził w listopadzie bez fałszywej skromności, że to „najseksowniejsza misja w historii Kosmosu”. – Przebyliśmy miliardy kilometrów i teraz, przez ponad rok będziemy po raz pierwszy „żyli” wraz z kometą. Dotykamy jej, smakujemy ją, odkrywamy to, co ma do pokazania – tłumaczył w rozmowie z CNN.

Naukowcy uważają, że komety to stare, zlodowaciałe wspomnienia z czasu tworzenia się Układu Słonecznego. Są prawdopodobnie nośnikami wody i materii organicznej, która dostarczała materiał potrzebny do rozwinięcia się życia wokół naszej gwiazdy. Lądowanie na komecie to więc zanurzenie się w czasie, Przeszłość, która dla nas dopiero nadejdzie.

Wyrok na misji ONZ

Coraz mniej państw, instytucji i osób liczy się z Organizacją Narodów Zjednoczonych. Wielu uważa ją za relikt minionej epoki. Nikt jednak nie ma pomysłu na to, jakie międzynarodowe ciało miałoby ją zastąpić, próbując stać się miejscem rozstrzygania globalnych sporów. Dlatego przyszłość ONZ może zostać uratowana m.in. dzięki wyrokowi sądu, który wskazał w tym roku na winę organizacji w czasie jej misji pokojowej w byłej Jugosławii.

W 1995 r. do Bośni i Hercegowiny zostali wysłali holenderscy żołnierze mający chronić przed Serbami muzułmańskich mieszkańców enklawy Srebrenicy – terenu kilkunastu wsi i przysiółków uznanych dzięki staraniom Tadeusza Mazowieckiego będącego Wysokim Przedstawicielem ONZ na Bałkanach za „strefę bezpieczeństwa” w czasie tamtego konfliktu.

Holendrzy rezydowali w bazie Potoczari, do której – wobec postępującej ofensywy wojsk serbskich – z okolicznych terenów przybyło w nadziei na ocalenie życia kilkanaście tysięcy osób. Holendrzy zgodzili się w lipcu tamtego roku – po negocjacjach z gen. Ratko Mladiciem sądzonym obecnie za zbrodnie ludobójstwa w Hadze – na oddanie kilku tysięcy mężczyzn i chłopców oddziałom serbskim, zatrzymując w bazie tylko kobiety i dziewczynki. Holendrzy zgodzili się na to wiedząc o pogromach dokonywanych przez Serbów na muzułmanach w Bośni już w 1992 i 1993 roku. Mimo to w Srebrenicy część z nich pomagała nawet siłą rozdzielać bośniackie rodziny, patrząc jak Serbowie prowadzą do autobusów i ciężarówek mężczyzn. Najstarszy z nich miał 77 lat, najmłodszy chłopiec lat 14. Serbowie w dniach 13-16 lipca wymordowali ponad osiem tysięcy z nich.

Holenderski oddział tłumaczył później, że „nie miał jak się przeciwstawić Serbom”. Holenderski sąd uznał w lipcu tego roku, że przewaga w uzbrojeniu po stronie Serbów i zakaz użycia broni przez członków misji w celu innym niż obrony, nie zwalniał ich z odpowiedzialności i ratowania życia ludzi chroniących się w enklawie Srebrenicy.

Sąd uznał, że Holendrzy ponoszą „odpowiedzialność cywilną” za śmierć muzułmanów. Ten wyrok może mieć kolosalne znaczenie dla przyszłości innych wojskowych misji ONZ. Organizacja powinna teraz tak zmienić swoje przepisy, by dać żołnierzom wyruszającym w najdalsze zakątki świata prawo do tego, by w obronie ludności cywilnej mogli oni używać ognia i podejmować otwartą walkę z tymi, którzy spróbują wykorzystać w konflikcie ludność cywilną.

Walenie równe człowiekowi

Jedną z miar człowieczeństwa jest stosunek ludzi do przyrody. Uznając siebie za jedyne istoty potrafiące w pełni odczuwać emocje popełniamy błąd – stwierdziły władze Indii, wyznaczając być może kierunek, w jakim powinna pójść reszta krajów świata. Indie zdecydowały w tym roku, że delfiny jaki i inne walenie charakteryzujące się wysoką inteligencją są „osobami niebędącymi ludźmi”. Ministerstwo lasów i środowiska tego kraju stwierdziło w dokumencie – cytując badania prowadzone na wielu uniwersytetach świata – że nic nie wskazuje na to, by delfiny czy orki prowadziły mniej intensywne życie emocjonalne od ludzi. Budowa ich mózgów wskazuje na to, że porozumiewają się równie skomplikowanym językiem co my, dlatego przetrzymywanie ich dla celów rozrywkowych jest formą niewolnictwa. W Indiach nakazano zamknięcie wszystkich parków wodnych, w których przetrzymywano te zwierzęta i zdecydowano o wypuszczeniu ich na wolność.

W Hiszpanii zakazano testów medycznych na naczelnych stwierdzając, że należą im się ich własne prawa i człowiekowi nie wolno ingerować w ich życie. 22 grudnia z Argentyny napłynęły natomiast informacje o wydaniu przez sąd orzeczenia w sprawie przetrzymywanej w ZOO samicy orangutana. Sąd w Buenos Aires również uznał ją za "osobę niebędącą człowiekiem" i stwierdził, że nie wolno jej bezprawnie odbierać wolności. Sandra ma wrócić do środowiska naturalnego.

Decyzje te nie będą miały wpływu na nasze życie, ale pełnią ważną rolę. Przypominają o tym, co powinno być dla nas oczywiste; że człowiekowi nie wszystko wolno.

Autor: Adam Sobolewski / Źródło: tvn24.pl