Ze Lwowa cały czas ruszają do Kijowa kolejne autokary z ochotnikami, którzy chcą wesprzeć protestujących na Majdanie. Do wyjazdów zachęcają też tamtejsi studenci, którzy bojkotują zajęcia. - Obserwują ze strachem to, co się dzieje w stolicy. Mówią: my jesteśmy tutaj, ale nasze serca są z tymi, którzy tam walczą - relacjonuje ze Lwowa reporter TVN24 Robert Jałocha.
Czwartek był we Lwowie trochę spokojniejszym dniem niż środa. W budynkach - m.in. milicji - które wcześniej zostały podpalone, trwały prace porządkowe. Według relacji korespondenta TVN24 Roberta Jałochy coraz więcej sygnałów wskazuje jednak, że ataki na komisariaty oraz budynek, w którym stacjonują wojska wewnętrzne, mogły być prowokacją.
- Widzieliśmy na własne oczy jak ci ludzie palą milicyjne mundury i akta spraw, które tam się znajdowały. Ale słyszeliśmy, że to nie byli mieszkańcy Lwowa. Że być może chodziło o sprawienie wrażenia braku kontroli nad tymi, którzy protestują - relacjonował dziennikarz TVN24.
Z lękiem na Kijów. "To zabójca, nie nasz prezydent"
W mieście cały czas trwają strajki studentów, którzy nawołują do wyjazdów do Kijowa. Większość mieszkańców spogląda z lękiem na stolicę, o tym, co tam się dzieje mówią nie bez trudu. Wielu z nich jeszcze kilka tygodni temu było na Majdanie. Dziś docierają do nich informację o tym, że ci, z którymi protestowali, stracili życie. - Mieszkańcy Lwowa mówią nam: my jesteśmy są tutaj, ale nasze serca są z ludźmi, którzy protestują w stolicy. (...) To jest bardzo trudne dla tych osób. Mówią ze łzami w oczach i zastanawiają się, czy wracać do Kijowa.
Do wysyłki przygotowywane są leki, od wczoraj także kamizelki kuloodporne. Cały czas zbierane są też pieniądze. Nastroje nadal takie same, bardzo radykalne. - Dzisiaj usłyszeliśmy: Wiktor Janukowycz nie jest już naszym prezydentem - przytacza jedną z rozmów z mieszkańcem Lwowa reporter.
Mężczyzna w średnim wieku tłumaczy dlaczego: - Tak wygląda rozejm ogłoszony przez władze, przez prezydenta-zabójcę. (...) Bo to jest zabójca, którego w przyszłości czeka trybunał w Hadze.
Inna mieszkanka Lwowa dodaje: - Moja córka mieszka w Kijowie. Bardzo się o nią martwię. Ale nam trzeba tego, żeby do władzy doszli w końcu ludzie, którzy będą myśleli głową. Mieli służyć narodowi. A co robią?
Autor: ŁOs/ja / Źródło: TVN 24