Tureckie Stowarzyszenie Mechaników Lotniczych (UTED) obarczyło dyrekcję Tureckich Linii Lotniczych (THY) częścią winy za katastrofę Boeinga, który 25 lutego rozbił się koło lotniska Schiphol w Holandii. Honorowy prezes UTED Sefa Inan oznajmił, że do wypadku w znacznej mierze doprowadziła personalna polityka dyrekcji linii.
Za rządów premiera THY - Recepa Tayyipa Erdogana, na wcześniejsze emerytury odesłano bowiem na 500 doświadczonych pracowników.
"Kolesiostwo" jedną z przyczyn
Jako przyczynę podejmowania błędnych decyzji honorowy prezes UTED wskazuje "kolesiowskie" stosunki między dyrekcją THY a poszczególnymi ministrami rządu premiera Erdogana. Sugeruje, że "kwestie pieniężne", a nie bezpieczeństwo samolotów i ich pasażerów stało się za obecnego rządu, główną troską dyrekcji linii.
Drugą - obniżenie poziomu obsługi technicznej
Za wielki błąd, który mógł być przyczyną katastrofy, Inan uznał także powierzenie opieki nad stanem technicznym samolotów Turkish Airlanes firmie zewnętrznej - Teknik S.A. Jego zdaniem spowodowało to znaczne obniżenie poziomu obsługi technicznej w szybko rozwijających się tureckich liniach lotniczych.
Wstępnie ustalono, że przyczyną katastrofy była usterka wysokościomierza i błąd pilotów. Tymczasem dokumentacja samolotu wypełniona po przeglądzie technicznym z 22 grudnia ubiegłego roku przez firmę Teknik S.A., nie wskazuje na żadne problemy natury technicznej.
W katastrofie samolotu tureckich linii lotniczych Turkish Airlines, do której doszło tuż przed lądowaniem na lotnisku Schiphol zginęło dziewięć osób, w tym trzech pilotów. Kilkadziesiąt osób zostało rannych. Na pokładzie samolotu znajdowało się w sumie 135 osób.
Źródło: PAP