Londyńczycy wspominają ofiary terrorystów


Dwa lata temu tuż przed godz. 9 rano na trzech stacjach londyńskiego metra jednocześnie wybuchły przytwierdzone do ciał terrorystów-samobójców bomby. Godzinę potem czwarta eksplodowała w miejskim autobusie. Zginęły w sumie 52 osoby.

Pod stacją metra King Cross, gdzie wybuchła pierwsza bomba zebrali się mieszkańcy stolicy Wielkiej Brytanii. Kwiaty złożyli premier Gordon Brown oraz przedstawiciel władz miasta, m.in. burmistrz Londynu Ken Livingstone.

Nieformalne i ciche obchody zorganizowano na prośbę rodzin ofiar zamachu oraz 700 osób, które zostały wówczas ranne. Zaapelowali oni do władz, aby uroczystość była jak najskromniejsza. Podczas obchodów ustalono, że pomnik żałobny upamiętniający zamach stanie w londyńskim Hyde Parku.

Do ataku przyznała się tajna organizacja Al Kaidy w Europie. W internecie znalazł się list, w którym terroryści określili zamach jako czas zemsty za masakry w Iraku i Afganistanie. Publikacja zawierała także ostrzeżenie pod adresem Danii i Włoch. Spośród czterech zamachowców-samobójców najmłodszy miał zaledwie 18 lat. W czasie kiedy policja i wojsko próbowały zapanować nad sparaliżowanym miastem, burmistrz Londynu był w Singapurze, a ówczesny premier Tony Blair przebywał w Szkocji na spotkaniu grupy G-8. Natychmiast powrócił do kraju, gdzie zapowiedział, że Wielka Brytania nie da się zastraszyć terrorystom.

Londyn uczcił pamięć ofiar
Londyn uczcił pamięć ofiarLondyn uczcił pamięć ofiar

Wśród ofiar były trzy Polki: 23-letnia Monika Suchocka z Dąbrówki Malborskiej, 29-letnia Karolina Gluck z Chorzowa oraz 43-letnia Anna Brandt.

Źródło: Reuters, TVN24