Liderzy białoruskiej opozycji Anatol Labiedźka, Siarhiej Kalakin i Alaksandr Atroszczankau zostali zatrzymani w nocy z wtorku na środę na granicy z Rosją. Wyprowadzono ich z pociągu jadącego do Moskwy - informuje portal Karta'97.
To pierwszy przypadek, gdy opozycjoniści objęci zakazem wyjazdu z kraju nie zostali przepuszczeni przez białorusko-rosyjską granicę. Do tej pory zawracano ich na granicy z Polską lub Litwą.
Wysadzili z pociągu
Koordynator kampanii "Europejska Białoruś" Atroszczankau zdążył w momencie zatrzymania zatelefonować do redakcji opozycyjnego portalu Karta'97, ale nie mógł nic powiedzieć. Przez kilka minut dziennikarze słyszeli, jak trwa wyprowadzanie opozycjonistów z przedziału.
Ostatecznie zarówno on, jak i lider partii "Sprawiedliwy Świat" Kalakin oraz szef opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Labiedźka, zostali wysadzeni z pociągu.
Do zatrzymania doszło w Orszy, a opozycjonistów przewieziono na miejscowy komisariat - podaje Radio Swaboda, powołując się na informację podaną na Facebooku przez przedstawiciela opozycyjnej Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji.
Przez Moskwę na Zachód
Wszyscy trzej opozycjoniści mieli w środę wieczorem lecieć z Moskwy do Brukseli na spotkanie z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Atroszczankau miał także udzielić wywiadu rosyjskim dziennikarzom.
Karcie'97 udało się przez chwilę porozmawiać z Labiedźką. Zapytany, na jakiej podstawie zatrzymano opozycjonistów, odparł, że w momencie zatrzymania powiadomili ich, że szukają narkotyków, a teraz jest "szyta" sprawa administracyjna.
"Zaczęło się prawdziwe polowanie na liderów opozycji" - komentuje zatrzymania opozycyjny portal Telegraf.by.
Czarna lista Łukaszenki
Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka potwierdził w ubiegłym tygodniu, że władze stworzyły listę osób objętych zakazem wyjazdu z kraju, i zapowiedział jej egzekwowanie "z pełną mocą".
W ostatnich tygodniach uniemożliwiono wyjazd z Białorusi na Litwę i do Polski kilkunastu osobom - opozycyjnym politykom, obrońcom praw człowieka i dziennikarzom, m.in. właśnie Labiedźce i Kalakinowi. Kalakin informował później, że udało mu się przekroczyć granicę okrężną drogą - przez Rosję.
Oficjalnie podawane są różne powody objęcia czasowym zakazem wyjazdu. Labiedźkę MSW powiadomiło, że przyczyną jest "uchylanie się od obowiązków nałożonych na niego przez sąd", ale nie podało, jakich. Redaktorowi naczelnemu niezależnego tygodnika "Nasza Niwa" Andrejowi Dyńce oraz szefowi organizacji obrony praw więźniów "Platforma" Andrejowi Bandarence (obaj po 40-ce) wyjaśniono, że powodem zakazu wyjazdu jest uchylanie się przez nich od służby wojskowej.
Sankcje przeciwskuteczne?
Ministrowie spraw zagranicznych 27 państw UE przyjęli w piątek nowe sankcje wobec reżimu Białorusi, w tym decyzję o zamrożeniu aktywów 29 firm, należących do trzech oligarchów, wspierających reżim prezydenta Aleksandra Łukaszenki. W przyjętej deklaracji ministrowie zapowiedzieli wprowadzanie kolejnych sankcji, "dopóki wszyscy więźniowie polityczni nie zostaną uwolnieni". Jednocześnie zadeklarowali, że będą ułatwiać podróże do UE zwykłych obywateli Białorusi i obniżać koszty wiz.
Białoruscy niezależni politolodzy wyrażali pogląd, że rozszerzenie sankcji spowoduje uderzenie w społeczeństwo obywatelskie oraz poszerzenie listy opozycjonistów i działaczy objętych zakazem wyjazdu z kraju.
Źródło: PAP