Jedzenie Zamiast Bomb? OMON miał inne plany


Na kary grzywny i aresztu do dwóch dni skazano w poniedziałek 11 osób zatrzymanych w sobotę przed koncertem na rzecz mińskiej inicjatywy Jedzenie Zamiast Bomb. Korespondentowi Radia Racyja Aleksandrowi Jaroszewiczowi wymierzono karę grzywny.

Jak informuje Radio Swaboda, za "drobne chuligaństwo" pięć osób skazano na dwie doby aresztu, a pozostałych na grzywny wysokości od 70 tys. do 3,5 mln rubli białoruskich (27-1350 zł). Jaroszewiczowi, który miał relacjonować koncert, nakazano zapłacić 150 tys. rubli (40 zł) - pisze na swojej stronie internetowej niezależny tygodnik "Nasza Niwa".

OMON w fabryce traktorów

W sobotę wieczorem, tuż przed rozpoczęciem charytatywnego koncertu punkowego w sali Mińskiej Fabryki Traktorów, do środka wdarł się oddział sił specjalnych milicji OMON i zatrzymał wszystkich obecnych, czyli około 100 młodych osób, w tym wiele dziewcząt. Według obrońców praw człowieka używano siły. Jedna z dziewczyn powiedziała, że gdy próbowała skorzystać z telefonu komórkowego, milicjant uderzył ją w twarz.

Niektórych zatrzymanych pobito w drodze na komisariat. Jedna osoba została tak mocno poturbowana, że trafiła do szpitala - informuje opozycyjny portal Karta'97.

Po godz. 22 zatrzymanych zaczęto zwalniać. Wcześniej kazano im napisać wyjaśnienia i pobrano odciski palców - podała "Nasza Niwa". Oficjalnie celem zatrzymania było "sprawdzenie użycia i rozpowszechniania substancji narkotycznych".

Jedzenie Zamiast Bomb

Inicjatywa Jedzenie Zamiast Bomb działa na całym świecie. Zajmuje się wydawaniem bezpłatnych posiłków, zwracając uwagę na problem nierówności społecznych i bezdomności.

Według białoruskich obrońców praw człowieka w ich kraju inicjatywa znalazła się na celowniku organów porządkowych. W ubiegłym roku milicja kilkakrotnie zrywała jej akcje, bez żadnych podstaw zatrzymując osoby wydające bezpłatne posiłki - pisze "Nasza Niwa".

Nadające w języku białoruskim Radio Racyja jest finansowane ze środków polskiego MSZ. Jego dziennikarze niejednokrotnie otrzymywali od MSZ w Mińsku odmowę przyznania akredytacji, umożliwiającej legalną pracę na Białorusi.

Źródło: PAP