Z gruzów hotelu w Abruzji zasypanego w środę przez lawinę ratownicy wydobyli w piątek dwie żywe osoby, które zostały odwiezione do szpitala. Co najmniej osiem kolejnych także żyje i czeka na wyciągnięcie z rumowiska. Wśród ocalonych jest troje dzieci. Informacje podał w piątek po południu przedstawiciel włoskiej straży pożarnej Luca Cari, cytowany przez agencję Reutera.
Wydobyte już osoby przetransportowane zostały helikopterami do szpitala. Ich stan jest dobry - podały służby ratunkowe.
Z pierwszych ustaleń wynika, że matkę z córką znaleziono w hotelowej kuchni. Rozpaliły one tam ogień, by się ogrzać. Prawdopodobnie miały też jedzenie.
Lawina runęła w środę na czterogwiazdkowy górski hotel po serii silnych wstrząsów sejsmicznych w środkowych Włoszech. W rejonie poszukiwań utrzymuje się zagrożenie lawinowe.
Wśród ocalonych jest troje dzieci.
- Akcja ratownicza jest bardzo długa i trudna - podkreślił w rozmowie z Reuterem przedstawiciel włoskiej straży pożarnej Luca Cari.
Ratownicy docierają do kolejnych osób
Pierwszy kontakt z ocalałymi ratownicy nawiązali po godzinie 11 w piątek, w drugiej dobie akcji poszukiwawczej w gruzach hotelu Rigopiano.
- Podobno schronili się pod poddaszem i dzięki temu nie mieli bezpośredniej styczności ze śniegiem, co pomogło im przeżyć - powiedziała na antenie TVN24 Anna Traczewska z portalu informacyjnego "Polacy we Włoszech". Jak dodała, równie ważne według specjalistów było to, że prawdopodobnie mieli oni już założone na siebie kurtki, ponieważ w chwili zejścia lawiny byli gotowi do opuszczenia hotelu.
- Mamy nadzieję, że znajdziemy następnych żywych - powiedział agencji Ansa jeden z ratowników. Wyjaśnił, że ekipy przeszukują rumowisko, posuwając się do przodu, "ale jest to bardzo trudne i niebezpieczne".
W piątek po godzinie 15.30 strażacy pracujący na miejscu katastrofy ogłosili, że w gruzowisku są następni żywi ludzie. Podali, że tych osób jest około 5. Tę liczbę trzeba potwierdzić - zastrzegli ratownicy. Około godziny 18 pojawiły się kolejne informacje: ratownicy wydobyli w piątek dwie żywe osoby, które zostały odwiezione do szpitala. Co najmniej osiem kolejnych także żyje i czeka na wyciągnięcie z rumowiska. Wśród ocalonych jest troje dzieci.
Wiadomo o czterech ofiarach śmiertelnych. Los części przebywających w hotelu w czasie lawiny nadal jest nieznany.
Prokuratura w mieście Pescara prowadzi postępowanie w sprawie spóźnionego przyjścia na ratunek uwięzionym ludziom po zejściu lawiny. Ustalono, że po pierwszym alarmie w środę po południu nie od razu służby ruszyły na pomoc w stronę odciętego od świata hotelu. W piątek na wniosek prokuratury karabinierzy przejęli na potrzeby śledztwa dokumentację dotyczącą planów akcji ratunkowej w prowincji Pescara w sytuacjach kryzysowych.
Prasa: nie było odpowiedniego sprzętu
Wcześniej uratowanych zostało dwóch mężczyzn, którzy w chwili zejścia lawiny spowodowanej przez trzęsienie ziemi byli poza budynkiem. W czwartek włoskie władze potwierdziły także odnalezienie dwóch ciał, o dwóch kolejnych informowały włoskie media.
Media podkreślają, że goście hotelu Rigopiano, którzy po środowym trzęsieniu ziemi chcieli jak najszybciej opuścić to miejsce, zostali pogrzebani żywcem w hotelowym holu, gdzie czekali, by wyruszyć w drogę.
Zauważa się, że lawina wywołana przez trzęsienie ziemi runęła na hotel w środę po południu, ale pomoc wyruszyła w jego kierunku dopiero po kilku godzinach. Kilka następnych godzin zajęło ratownikom dotarcie do tego miejsca na piechotę po zaśnieżonych drogach i ścieżkach.
Znajomy ocalałego mężczyzny, który wezwał pomoc, powiedział stacjom radiowym i prasie, że otrzymawszy od niego informację o zawalonym hotelu, zadzwonił do wszystkich możliwych służb. Twierdzi, że w wielu miejscach jego apele o wysłanie pomocy zostały początkowo zlekceważone. - Nie wierzono mi - wyjaśnił.
- Helikoptery zostały na ziemi, bohaterscy ratownicy ruszyli na pomoc na nartach - pisze dziennik "Il Messaggero". Zauważa, że ekipy nie dysponowały odpowiednim sprzętem.
Skrajnie trudne warunki
Na miejscu katastrofy pracuje 135 ratowników - strażaków i drużyn górskiego pogotowia ratunkowego. Do hotelu skierowano ciężki sprzęt, który zostanie użyty do usunięcia warstw śniegu i rumowiska skał oraz drzew, jakie runęły na trzypiętrowy budynek. Uczestnicy akcji podkreślają, że ich praca przebiega w skrajnie trudnych warunkach. - Psy wyczuwają zapachy, ale my musimy przekopać się przez 4-5 metrów - powiedział Matteo Gasparini z górskiego pogotowia ratunkowego. Obrona cywilna poprosiła o przysłanie dodatkowych sił.
Ratownik górski Walter Milan zauważył, że zasypani ludzie mogą przetrwać 2-3 dni, jeśli mają dostęp do powietrza. - Ale to trudne - przyznał. Poinformował, że w piątek do poszukiwań ocalałych oraz przekopywania śniegu i rumowiska włączony zostanie sprzęt mechaniczny, lecz - jak dodał - "z wielką ostrożnością, bo tam są zakopani ludzie".
Wstrząs i gigantyczna lawina
Gigantyczna lawina runęła na hotel z wysokości 2400 metrów nad poziomem morza w rezultacie kilku wstrząsów sejsmicznych o magnitudzie ponad 5 w środkowych Włoszech. Górski hotel położony jest w odległości 10 kilometrów od najbliższej osady.
Pierwsza grupa ratowników dotarła do położonego na odludziu hotelu w czwartek rano po całonocnym marszu na nartach przez śnieg. Później do hotelu dotarła także kolumna pojazdów, której drogę utorował spychacz. Przywiózł on kolejne ekipy ratownicze, m.in. z psami węszącymi.
Ratownicy weszli przez jedyną otwartą szczelinę. Cały gmach jest zasypany przez śnieg i rumowisko. Jak relacjonował z Włoch komentator TVN24 BiS Jacek Pałasiński, "ruiny hotelu rozrzucone są w promieniu kilkuset metrów, materace, łóżka są odległe nawet o dziesiątki metrów od miejsca, w którym stał" przed zejściem lawiny.
Proces ws. budowy hotelu
Rzeczniczka polskiego MSZ Joanna Wajda oświadczyła na Twitterze, że na razie ma informacji, by wśród poszkodowanych po zejściu lawiny w Farindola byli Polacy.
W rejonie poszukiwań utrzymuje się zagrożenie lawinowe.
Dziennik "Corriere della Sera" informuje, że w sprawie budowy tego obiektu toczył się proces karny. Gazeta zastanawia się, czy ten hotel powinien tam powstać.
Autor: mm/sk,ib,rzw / Źródło: PAP, TVN24, Reuters