Kraje Bałkanów ostrożnie przyjęły ustalony na miniszczycie w Brukseli plan złagodzenia kryzysu migracyjnego, z którym nie dają sobie rady, nie ustając w sąsiedzkich kłótniach dotyczących przepływu migrantów między krajami - pisze w poniedziałek AFP.
Miniszczyt w Brukseli zorganizowała Komisja Europejska, aby skoordynować współpracę krajów położonych na bałkańskim szlaku tranzytowym dla migrantów oraz opanować dramatyczną sytuację w tym regionie. W szczycie wzięli udział przywódcy jedenastu krajów zarówno z UE, jak i spoza niej: Albanii, Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Grecji, Macedonii, Niemiec, Rumunii, Serbii, Słowenii i Węgier.
Słoweńcy straszą Europę
Zainteresowane kraje naciskały w poniedziałek na konieczność całkowitego wdrożenia 17-punktowego planu, uwypuklając, że każdy - a zwłaszcza sąsiad - powinien zrobić wszystko, co do niego należy.
"Jeśli porozumienie zostanie całkowicie wdrożone, sytuacja ustabilizuje się w znaczący sposób. Jeśli zobaczymy, że zobowiązania nie są dotrzymywane, Słowenia podejmie adekwatne kroki" - oświadczył słoweński rząd, ciesząc się z postępu, jaki dokonał się na spotkaniu w Brukseli.
Według niego na konkretne wyniki trzeba poczekać dwa-trzy dni, ale są już pierwsze pozytywne sygnały, takie jak uprzedzenie przez stronę chorwacką o wysłaniu na Słowenię dwóch pociągów z migrantami; wcześniej Lublana wielokrotnie narzekała na brak tego rodzaju współpracy z Zagrzebiem.
Na miniszczycie ustalono, że w ciągu tygodnia do Słowenii wysłanych zostanie 400 funkcjonariuszy, którzy pomogą w kontrolowaniu granic. Do dwumilionowej Słowenii dociera codziennie ok. 13 tys. migrantów. Premier tego kraju Miro Cerar ostrzegał w niedzielę w Brukseli, że na dłuższą metę Słowenia nie poradzi sobie sama, a bez wspólnych i konkretnych działań Unii Europejskiej grozi rozpad.
Przyjęty plan działania "jest krokiem w dobrą stronę" - skomentowała szefowa austriackiego MSW Johanna Mikl-Leitner.
100 tys. miejsc na Bałkanach. Dwa ośrodki w Grecji
Na spotkaniu zapowiedziano też natychmiastową pomoc humanitarną dla uchodźców i imigrantów, którzy tzw. szlakiem bałkańskim usiłują dostać się do UE, by nie zostali oni pozostawieni sami sobie przed zbliżającą się zimą.
Grecja do końca roku ma zapewnić 30 tys. miejsc dla uchodźców z pomocą Urzędu Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców; w późniejszym terminie ma powstać kolejnych 20 tys. miejsc.
Grecki minister ds. polityki migracyjnej Joannis Muzalas zapowiedział, że jego kraj otworzy niedługo dwa nowe ośrodki przyjęć dla migrantów po 10 tys. miejsc.
W sumie w Grecji i regionie Bałkanów Zachodnich powstać ma co najmniej 100 tys. miejsc dla migrantów. To, jak podzielić 50 tys. uchodźców między kraje tranzytowe, ma być przedmiotem dalszych dyskusji.
Macedonia chce być tylko krajem tranzytowym
Macedoński prezydent Gjorge Iwanow ostrzegł, że jego kraj może przyjąć maksymalnie 2 tys. migrantów, i zaznaczył, że jego kraj będzie współpracował z innymi jako kraj tranzytowy, a nie taki, który przyjmuje migrantów na dłuższy pobyt.
Przyjęty plan "w teorii powinien spowolnić napływ migrantów dzięki trochę bardziej rygorystycznej procedurze, ale pod warunkiem, że wszystko dobrze funkcjonuje także w Grecji, Macedonii i Serbii" - zareagował ostrożnie premier Chorwacji Zoran Milanović.
W sobotę granicę chorwacką przekroczyło rekordowe 11,5 tys. migrantów; w poniedziałek znowu były ich tysiące.
W Brukseli uzgodniono również, że Grecja, Macedonia, Albania i Serbia mają wzmocnić współpracę w celu ochrony wspólnych granic. Działania te ma wspierać unijna agencja zarządzania granic. Kraje regionu mają poprawić wymianę informacji o napływie uchodźców i w tym celu mianować specjalnych łączników. Przyśpieszone zostanie odsyłanie imigrantów z Pakistanu, Afganistanu i Bangladeszu, którym nie przysługuje azyl w UE.
Autor: adso / Źródło: PAP