25 osób zginęło od wtorku rano w starciach w Kijowie między antyrządowymi demonstrantami a siłami MSW. Starcia rozpoczęły się rano i nieprzerwanie przez cały dzień i noc. Ponad 100 osób zostało rannych. To najpoważniejsze zamieszki w tym kraju od 23 stycznia.
We wtorek rano antyrządowi demonstranci przerwali jedną z blokad milicyjnych na drodze do parlamentu Ukrainy w Kijowie. Protestujący przedarli się najpierw przez utworzoną z ciężarowych samochodów milicyjnych blokadę, po czym usunęli jeden z pojazdów, oczyszczając ulicę dla przejścia. W kierunku kolumny ludzi, którzy kroczą do parlamentu z Majdanu Niepodległości, ruszyły milicyjne oddziały specjalne Berkut.
W tym samym czasie deputowani ukraińskiej opozycji zablokowali trybunę parlamentu, domagając się włączenia do porządku obrad głosowania nad przywróceniem konstytucji z 2004 roku, która ograniczyłaby uprawnienia prezydenta Wiktora Janukowycza.
Niedługo później w okolicach parlamentu rozpoczęły się starcia. Antyrządowi demonstranci zaatakowali oddziały milicji, a te odpowiedziały granatami hukowymi i gazem łzawiącym.
Ukraińskie ministerstwo obrony oświadczyło zaś, że działania demonstrantów "prowokują odpowiednią reakcję" ze strony resortu.
Berkut atakuje
Po godz. 15 czasu polskiego oddziały specjalne milicji Berkut przeszły do natarcia. Używając broni gładkolufowej podeszły one pod główne barykady na Majdanie Niepodległości, gdzie pozostają do tej pory.
W Kijowie zamknięto też metro, które jest głównym środkiem transportu w stolicy Ukrainy. Opozycja oceniała, że zrobiono to, by nie pozwolić mieszkańcom Kijowa dotrzeć do centrum i na Majdan Niepodległości.
P.o. szefów MSW i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) dali następnie uczestnikom zamieszek w Kijowie termin do godz. 17 (czasu polskiego) na opuszczenie ulic i zaprzestanie starć z siłami milicyjnymi. MSW i SBU zaapelowały do liderów opozycji, by uspokoili protestujących i wrócili do rozmów z władzami.
Wieczorem siły ukraińskiego MSW przystąpiły do szturmu na Majdan Niepodległości w Kijowie, gdzie znajduje się miasteczko namiotowe przeciwników rządu. Na demonstrantów ruszył transporter opancerzony, jednak został on podpalony przez demonstrantów. Na otoczonym przez milicję Majdanie, za barykadami utworzonymi z worków z piaskiem i gruzem budowlanym, znajdowało się wówczas ok. 20 tysięcy osób.
Od 23 wjazd do Kijowa był ograniczony. Decyzję tę media oceniły jako wprowadzenie stanu wyjątkowego. Przed północą Berkut podjął kolejną próbę ataku na Majdan Niepodległości w Kijowie. Natarcie szybko zostało odparte przez Samoobronę protestów.
W środę rano ministerstwo zdrowia Ukrainy podało, że w starciach zginęło 25 osób.
Spotkanie bez rezultatów
Jeden z liderów ukraińskiej opozycji Witalij Kliczko we wtorek zaapelował do prezydenta, by nie wysyłał milicji do tłumienia pokojowego protestu na Majdanie. Zachęcał jednak kobiety i dzieci do opuszczenia placu.
Inny lider ukraińskiej opozycji Arsenij Jaceniuk zaapelował do Ukraińców, by się nie bali przyjść na Majdan. - Zostajemy tu, bronimy swego Majdanu, bronimy swej Ukrainy, bronimy swej przyszłości - oświadczył.
Opozycjoniści późnym wieczorem spotkali się z Janukowyczem. Kliczko przekazał, że prezydent odmówił powstrzymania ataku sił bezpieczeństwa i zażądał ewakuacji Majdanu. - Prezydent powiedział, że jedynym rozwiązaniem jest ewakuacja Majdanu oraz, że wszyscy powinni powrócić do domu. Janukowycz absolutnie nie rozumie sytuacji, w której znalazł się kraj - dodał Kliczko.
Świat "potępia"
Eskalację przemocy na Ukrainie potępiła szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. Zapewniła, że UE nadal jest gotowa wspierać Ukrainę w rozwiązaniu kryzysu politycznego.
- Jestem głęboko zmartwiona poważną eskalacją sytuacji w Kijowie i doniesieniami o ofiarach. Potępiam wszelką przemoc, w tym także ataki na budynki publiczne i partyjne - oświadczyła Ashton. Z kolei Biały Dom wezwał Janukowycza do "położenia kresu eskalacji morderczej przemocy" w Kijowie, ostrzegając, że kryzysu na Ukrainie nie da się rozwiązać uciekając się do użycia siły. - Jesteśmy bardzo zaniepokojeni aktami przemocy, do których dochodzi w centrum Kijowa - powiedziała w rzeczniczka doradzającej prezydentowi USA Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) Laura Lucas Magnuson. I dodała: - Potępiamy akty przemocy i użycie przesadnej siły przez obie strony. To nie rozwiąże konfliktu.
Janukowycz telefonów nie odbiera
Janukowycz nie odebrał telefonów ani od kanclerz Merkel Angeli Merkel, ani prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego.
- Nie udało się, ale mam nadzieję, że to jeszcze możliwe - powiedział Komorowski. I wyjaśnił: - Chciałem przede wszystkim przestrzec przed działaniami, które prowadziłyby do dalszej eskalacji konfliktu. Niedopuszczalne jest stosowanie przemocy i użycie siły.
Wcześniej premier Donald Tusk na konferencji prasowej powiedział, że niepokojące jest "negatywne przyśpieszenie" na Ukrainie, czyli gwałtowny wzrost radykalizacji nastrojów i działań. - Doszło do szturmu na budynek Partii Regionów, dzisiaj te walki pod parlamentem. Szczególnym dramatem byłoby, gdyby potwierdziły się informacje o trzech ofiarach śmiertelnych. To pokazuje, że o kompromis jest jednak bardzo, bardzo trudno - powiedział we wtorek.
Autor: nsz/kka / Źródło: PAP, tvn24.pl