Komisja Europejska martwi się o Polaków. Wiec w Grodnie

Aktualizacja:

Ponad 300 osób wzięło udział w wiecu w obronie Domu Polskiego w Iwieńcu. Sytuacją Polaków na Białorusi zaniepokoiła się Komisja Europejska. Uznała ona, że działania Mińska są kolejnym krokiem wstecz, jeżeli chodzi o rozwój demokracji na Białorusi.

O wiecu w Grodnie mówił w rozmowie z PAP prezes Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi kierowanego przez Andżelikę Borys, Andrzej Poczobut.

- Akcja była gestem solidarności wobec Polaków w Iwieńcu, którym zabrano Dom Polski. Na wiecu pani prezes Andżelika Borys wezwała działaczy związku, żeby w poniedziałek wszyscy pojechali do Wołożyna wesprzeć Teresę Sobol, która ma tam tego dnia stanąć przed sądem - podkreślił Poczobut.

Jak zapewniał manifestacja przebiegła pokojowo. Uczestnicy wiecu w Grodnie zapalili też znicze pod znajdującą się na Domu tablicą upamiętniającą ofiary wywózek sprzed 70 lat.

- Milicja ewakuowała wcześniej członków reżimowej struktury (tzn. ZPB popieranego przez Mińsk). Dom był zamknięty.(...) Było dosyć dużo funkcjonariuszy białoruskich służb, umundurowanych i tajniaków, ale nie podjęli żadnej interwencji i nie przeszkadzali w wiecu. Według danych na tę chwilę żadnych zatrzymań nie było - relacjonował Poczobut.

Komisja zaniepokojona

Kłopoty Polaków na Białorusi dotarły do Komisji Europejskiej i wzbudziły spore zaniepokojenie.

- Jesteśmy zaniepokojeni ostatnimi wydarzeniami, które dotyczą polskiej społeczności na Białorusi. Wzywamy władze w Mińsku, by zapewniły wolność zgromadzeń, słowa i praw obywatelskich, które umożliwiają rozwój takich inicjatyw jak Związek Polaków na Białorusi - powiedział w rozmowie z PAP Lutz Guellner, rzecznik wiceprzewodniczącej KE oraz szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton.

Białoruś się cofa

Jesteśmy zaniepokojeni ostatnimi wydarzeniami, które dotyczą polskiej społeczności na Białorusi. Wzywamy władze w Mińsku, by zapewniły wolność zgromadzeń, słowa i praw obywatelskich, które umożliwiają rozwój takich inicjatyw jak Związek Polaków na Białorusi Lutz Guellner

- Uważamy, że to wydarzenie jest krokiem wstecz, jeżeli chodzi o rozwój demokracji na Białorusi, i przychodzi w momencie, kiedy widzimy także inne niepokojące nas sygnały - dodał Guellner.

Te "inne sygnały" to podpisany przez prezydenta Alaksandra Łukaszenkę dekret o internecie. - Mamy obawy, że będzie on prowadził do restrykcji w ograniczeniu wolności wypowiedzi. Jeszcze nie wszedł w życie i dlatego na razie ostrożnie apelujemy do władz w tej sprawie - podkreślił. Chodzi o dekret "O sposobach doskonalenia korzystania z narodowego segmentu sieci internet", który ma wejść w życie 1 lipca 2010 roku. Opozycyjny portal Karta'97 uważa, że inicjatywa ta zmierza do zablokowania opozycyjnych stron internetowych.

Jak podkreślił Guellner, UE ma "jasną linię wobec Białorusi". - Jesteśmy gotowi się zaangażować, ale pod pewnymi warunkami, które muszą być spełnione. Na dziś wydaje się, że to nie idzie w dobrą stronę - powiedział.

Wsparcie białoruskiej opozycji

Solidarność z Polakami wyraziła również białoruska opozycja. Nie podoba się jej sposób, w jaki białoruskie władze postępują wobec Związku Polaków na Białorusi pod kierownictwem Andżeliki Borys.

"Partia BNF zawsze uznawała legalnie i demokratycznie wybrane kierownictwo tej organizacji (ZPB) na czele z Andżeliką Borys, i uważa, że podobna ingerencja w sprawy organizacji społecznych jest niedopuszczalna i nie odpowiada standardom europejskim" - oznajmił Białoruski Front Narodowy.

Chcą sankcji

Inne opozycyjne ugrupowanie - Zjednoczona Partia Obywatelska - wezwało władze Polski do wprowadzenia sankcji wizowych i finansowych przeciwko urzędnikom, którzy zorganizowali przejęcie Domu Polskiego.

Zjednoczona Partia Obywatelska "rekomenduje Zgromadzeniom Parlamentarnym Rady Europy i OBWE oraz Parlamentowi Europejskiemu, by rozpatrzyły sprawę naruszenia praw mniejszości narodowych na Białorusi". Zdaniem partii przejęcie Domu Polskiego w Iwieńcu "to nie tylko przykład zabrania cudzej własności, ale też efektywny instrument walki z tymi, którzy nie podlegają kontroli i zarządzaniu ze strony władz".

Milicja w Polskim Domu

W poniedziałek białoruska milicja zajęła Dom Polski w Iwieńcu i wyprowadziła stamtąd działaczy Związku Polaków na Białorusi, lojalnych wobec Andżeliki Borys.

Władze w Mińsku nie uznają Borys za szefową związku. Ich poparciem cieszy się natomiast Stanisław Siemaszko. Z kolei dla władz w Warszawie, to Borys jest legalną prezes organizacji.

Źródło: PAP