We wtorek rano media poinformowały, że 4 marca na święto białoruskiego milicjanta wybiera się Komendant Główny polskiej policji gen. insp. Andrzej Matejuk. Pytany przez tvn24.pl o cel wizyty, rzecznik KGP najpierw zapewniał, że wizyta "nie ma charakteru politycznego", by kilka minut później oznajmić, że Matejuk na Białoruś w ogóle nie pojedzie.
Plan wizyty najważniejszego policjanta miał składać się z dwóch części. Pierwsza z nich miała być zwyczajną oficjałką - składanie wieńców pod pomnikiem milicjantów poległych na służbie oraz udział w koncercie.
Druga zaś wzbudziła kontrowersje. Jak podało RMF FM, w jej ramach Matejuk ma się bowiem spotkać z białoruskim ministrem spraw wewnętrznych Władimirem Naumowem. Obrońcy praw człowieka i białoruska opozycja mówią wprost, że ten zaufany Aleksandra Łukaszenki jest współodpowiedzialny za polityczne represje.
Naumow bowiem nie tylko nadzoruje zwyczajnych milicjantów, ale również specjalne jednostki, które specjalizują się w niezwykle brutalnym rozbijaniu wszystkich opozycyjnych wystąpień.
Wizyta nie ma charakteru politycznego
Jednak w rozmowie z tvn24.pl rzecznik Komendy Głównej Policji podinsp. Mariusz Sokołowski podkreślił, że szef polskiej policji jedzie na Białoruś na zaproszenie swojego białoruskiego odpowiednika i nic mu nie wiadomo o spotkaniu z Naumowem.
Rzecznik nie wykluczał jednak, że w trakcie uroczystości i towarzyszących jej kuluarowych rozmów gen. insp. Matejuk może się z ministrem zetknąć, bowiem lista gości na uroczystościach nie zależy od strony polskiej.
Trzeba rozmawiać o przestępczości
Istotnym celem wizyty Matejuka, która - jak podkreśla Sokołowski - "nie ma politycznego charakteru", miały być "uzgodnienia w sprawie zwalczania przestępczości kryminalnej". Święto milicji jest bowiem "świetną okazją do rozmów kuluarowych".
- Białoruś jest naszym sąsiadem - podkreślił rzecznik, dodając, że służby obu krajów muszą działać wspólnie w wielu przypadkach, np. walcząc z przemytem narkotyków czy przestępczością zorganizowaną.
Komendant zostaje
Kilka minut po tej rozmowie rzecznik poinformował jednak tvn24.pl, że Komendant Główny w ogóle na Białoruś się nie wybiera. Zostaje bowiem w Warszawie, by przysłuchiwać się debacie w Senacie dot. ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych.
Do Mińska pojadą tylko dyrektorzy biur zajmujących się zwalczaniem przestępczości.
Raport krytyczny
Kilka dni temu w dorocznym raporcie o prawach człowieka Waszyngton napisał, m.in. że w 2008 r. prawo obywateli Białorusi do zmiany władz w kraju zostało ostro ograniczone, kontynuowano samowolne areszty i zatrzymania na tle politycznym i za krytykę władz oraz udział w demonstracjach. Ograniczano też niezależność sądownictwa, a w niektórych procesach wyrok był z góry narzucony.
Raport zwraca też uwagę na presję wywieraną na partie polityczne, związki zawodowe i organizacje, wobec których stosowano grzywny i zakazy i ograniczano ich swobodną działalność.
Białoruś mile widziana
Równocześnie z krytyką Zachód, a konkretnie Unia Europejska, zaprosiła Białoruś, na razie tylko warunkowo, do udziału w Partnerstwie Wschodnim - zgłoszonej przez Polskę i Szwecję inicjatywie zacieśnienia, w ramach istniejącej już Europejskiej Polityki Sąsiedztwa, współpracy z sześcioma krajami Europy Wschodniej i Kaukazu.
Współpraca z Białorusią w ramach Partnerstwa może być poszerzona w miarę postępu reform demokratycznych w tym kraju. Łuakszenka określa projekt unijny jako "rozumny i pragmatyczny krok UE".
Źródło: RMF FM, tvn24.pl