Klęska szczytu jest bliska?

Aktualizacja:

- Wiadomości, które otrzymuję nie są dobre - powiedziała tuż przed wyjazdem na klimatyczny szczyt w Kopenhadze kanclerz Niemiec Angela Merkel. Głównym powodem do zmartwień jest niska determinacja państw uprzemysłowionych do redukcji emisji CO2.

- Muszę powiedzieć szczerze, że oferta Stanów Zjednoczonych o obcięciu emisji CO2 o 4 procent w porównaniu z 1990 r. nie jest ambitna - oznajmiła szefowa rządu niemieckim parlamentarzystom tuż przed odlotem.

Merkel ma "nadzieję, że obecność ponad setki szefów państw i rządów jednak da konferencji potrzebny impuls". - Konferencja kopenhaska jest decydującym testem, czy uda nam się kroczyć nową ścieżką globalnego rozwoju. Bardzo wielu ludzi na świecie będzie się nam przyglądać - podkreśliła Merkel.

Jak dodała, niepowodzenie wiąże się z ryzykiem "dramatycznych szkód, które w szczególności dotkną najuboższe państwa, ale nikt się przed nimi nie uchroni".

Winna Ameryka?

Amerykanie zapowiadają zredukowanie emisji w wysokim stopniu w latach 2020-2050. Ale do tego czasu amerykańskie redukcje mają wynieść 17 proc. w porównaniu z rokiem 2005, co daje zaledwie 4 proc. w porównaniu z obowiązującym powszechnie rokiem bazowym 1990.

W sumie skumulowane dotychczasowe zapowiedzi redukcji wszystkich krajów świata oznaczają 12-16 proc. mniej CO2 do roku 2020 - czyli dużo poniżej oczekiwań naukowców, którzy zalecają globalne redukcje w wysokości 25-40 proc.

Wobec postawy Amerykanów Unia Europejska waha się, czy nie zrezygnować z deklaracji o redukcji emisji powyżej uzgodnionego wcześniej minimum 20 proc.

Duńczycy rezygnują z ambitnych planów

Duńskie media podały w czwartek rano, że wobec braku postępów w negocjacjach gospodarze konferencji zrezygnowali z celu wypracowania w Kopenhadze kompleksowego porozumienia w sprawie walki z ociepleniem klimatu.

- Nadzieje na porozumienie klimatyczne na szczycie w Kopenhadze są niewielkie. Negocjacje stanęły w martwym punkcie - powiedział rano duński urzędnik zaangażowany w szczyt.

Kopenhaga się wycofuje

Kilka godzin później duńska agencja Ritzaus, powołując się na otoczenie przewodniczącego szczytu, premiera Danii Larsa Lokke Rasmussena, podała, że "duńskie przewodnictwo klimatycznego szczytu ONZ w Kopenhadze zrezygnowało z przedłożenia projektu porozumienia w sprawie klimatu".

Według tych samych źródeł, obecnie proces negocjacyjny ma być pozostawiony uczestniczącym w szczycie państwom.

Ambicją Danii było wypracowanie kompleksowych ram redukcji emisji gazów cieplarnianych i zgromadzenia funduszy dla biednych państw na finansowanie walki ze zmianami klimatycznymi.

Chodziło o to, by dojść do porozumienia we wszystkich najważniejszych kwestiach, co umożliwiłoby podpisanie w przyszłym roku traktatu w tej sprawie.

Źródło: reuters, pap