Klaus się złamał?


Czy eurosceptyczny prezydent Czech Vaclav Klaus już niedługo podpisze Trakatat z Lizbony? Taka sugestia z jego strony padła w wywiadzie dla gazety "Lidove noviny".

Nie uważam, aby Traktat z Lizbony był rzeczą dobrą dla Europy, dla wolności Europy, dla Republiki Czeskiej. Jednakże pociąg jedzie już tak szybko i tak daleko, że wydaje mi się, iż nie będzie możliwe, aby go zatrzymać czy zawrócić, jakkolwiek bardzo byśmy tego chcieli. Vaclav Klaus


Co zepsuje Traktat?

Czechy to jedyne państwo w Unii Europejskiej, które nie ratyfikowało Traktatu z Lizbony. Dokument został już przyjęty przez tamtejszy parlament jednak brakuje podpisu prezydenta Klausa.

A czeski przywódca raczej nie spieszy się z ratyfikacją. Uważa on bowiem, że Traktat z Lizbony stanowi próbę utworzenia europejskiego superpaństwa, które pozbawi poszczególne narody suwerenności.

Prezydent Czech czeka obecnie na orzeczenie czeskiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności Traktatu z Konstytucją. Posiedzenie Trybunału odbędzie się 27 października.

Czechy chcą ustępstw

Jest jeszcze jeden problem: Klaus chciałby, by w Traktacie znalazły się pewne ustępstwa w stosunku do Czech, tak jak to miało miejsce w stosunku do Polski i Irlandii.

Gwarancje dla Irlandii dotyczyły jej neutralności, podatków i prawa aborcyjnego. Z kolei Polska wyegzekwowała przyjęcie dodatkowego protokołu do Karty Praw Podstawowych, integralnej części Traktatu. Chodzi o to, by obywateli nie obejmowały postępowania przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Polski rząd uzasadniał taką decyzję tym, że nie chce, by trybunał w jakimkolwiek stopniu ingerował w prawne definicje rodziny, życia poczętego itp.

Groźba ponownej ratyfikacji

Czeski prezydent chce uzupełnienia Traktatu przypisem, ograniczającym obowiązywanie Karty Praw Podstawowych wobec Republiki Czeskiej. Według Klausa, Karta mogłaby otworzyć drogę do sądowych wniosków o zwrot mienia pozostawionego przez wysiedlonych po wojnie Niemców sudeckich.

Taki stan rzeczy budzi obawy, że przyjęcie ustępstw będzie wymagało ponownej ratyfikacji we wszystkich krajach UE.

W wywiadzie dla "Lidovych novin" Klaus podkreślił jednak, że nie jest to jego celem. - Nigdy nie powiedziałem, że jest niezbędne, aby mój podpis musiał być ratyfikowany przez wszystkie kraje, wraz z całym Traktatem z Lizbony - przekonywał. - Podobnie nigdy nie powiedziałem, że gwarancje podobne do tych, które Komisja Europejska dała Irlandczykom, będą dla mnie niewystarczające - dodał.

Klaus: nie czekam na Wielką Brytanię

Pojawiły się też spekulacje, że Klaus z podpisaniem Traktatu czeka na wybory w Wielkiej Brytanii, tak aby będący w opozycji konserwatyści, którzy je prawdopodobnie wygrają, mogli przeprowadzić referendum i unieważnić ratyfikację Traktatu.

Jednak w wywiadzie dla czeskiej gazety Klaus zdecydowanie nie zgodził się z tymi podejrzeniami. - Nie będę i nie mogę czekać na brytyjskie wybory. Musieliby je przeprowadzić w najbliższych dniach lub tygodniach - powiedział Klaus.

CZYTAJ WIĘCEJ: POLSKA RATYFIKOWAŁA TRAKTAT LIZBOŃSKI