Dwa zdania? "Żąda niemożliwego"

Aktualizacja:

Prezydent Czech Vaclav Klaus podpisze Traktat Lizboński, ale najpierw domaga się uzupełnienia jego treści o dwa zdania odnoszące się do Karty Praw Podstawowych. - Nie ma możliwości spełnienia żądań Vaclava Klausa bez ponownej ratyfikacji Traktatu – mówi tvn24.pl sekretarz Komitetu Integracji Europejskiej Mikołaj Dowgielewicz. Szef francuskiej dyplomacji ocenia: - Klaus wyszukuje trudności.

Dopiski do Traktatu

- Rozmawiałem dziś przez telefon z prezydentem Klausem. By móc podpisać Traktat, Klaus poprosił o dodanie do niego dwóch zdań, odnoszących się do Karty Praw Podstawowych - powiedział premier Szwecji Fredrik Reinfeldt po rozmowie w Klausem.

Oświadczył, iż chce, by było to przyjęte przez radę (przywódców państw UE). Powiedziałem mu, że jest to złe przesłanie w złym czasie dla UE. Powiedziałem mu wyraźnie, że jego atrament na papierze jest tym, co się liczy i nie chcę, by opóźniło to możliwie jak najszybsze wejście Traktatu w życie. premier Szwecji o rozmowie z Klausem

Jestem całkowicie i głęboko przekonany, że nie ma o co się niepokoić. Pytanie nie brzmi czy, ale kiedy Czechy ratyfikują traktat. premier Czech Jan Fischer

- (Klaus) Oświadczył, iż chce, by było to przyjęte przez radę (przywódców państw UE). Powiedziałem mu, że jest to złe przesłanie w złym czasie dla UE. Powiedziałem mu wyraźnie, że jego atrament na papierze jest tym, co się liczy i nie chcę, by opóźniło to możliwie jak najszybsze wejście Traktatu w życie - dodał premier Szwecji.

Prezydent Czech powiedział Reinfeldtowi, że podpisze Traktat Lizboński, jeśli dodany zostanie do niego żądany przypis i jeśli czeski Trybunał Konstytucyjny odrzuci prawną skargę, złożoną przez grupę czeskich senatorów w związku z Traktatem.

- Potrzebujemy wyjaśnień w sprawie tego, o co dokładnie on prosi. Powiedział jednak, że najpierw musimy czekać na wynik postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. Ale on prosi o dodatkowe przedsięwzięcia, zatem powinien to wyjaśnić i to mu powiedziałem - zaznaczył Reinfeldt.

Hamulcowy Europy

Na temat problemów związanych z żądaniem prezydenta Czech mówił w rozmowie z tvn24.pl sekretarz Komitetu Integracji Europejskiej Mikołaj Dowgielewicz. - Dwadzieścia pięć krajów ratyfikowało. Jeśli (miałyby nastąpić) zmiany w traktacie, to znaczy, że wszyscy mają się na to zgodzić i ratyfikować ponownie – powiedział sekretarz.

- To jest jakaś polityczna rozgrywka pana Kalusa – ocenił Mikołaj Dowgielewicz. – Pan prezydent Klaus wie, że to (spełnienie jego żądań – red.) jest niemożliwe i jeśli tak mówi, to widocznie jest to jakaś rozgrywka polityczna – dodał.

"Wynajduje trudności"

- Traktat Reformujący Unię Europejską (z Lizbony) nie może być przez nią zmieniony dla spełnienia żądań czeskiego prezydenta Vaclava Klausa, by dokument ten uzupełnić przypisem - oświadczył w odpowiedzi minister spraw zagranicznych Francji Bernard Kouchner. Zarzucił jednocześnie Klausowi "wynajdywanie trudności" dla ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, zatwierdzonego już przez obie izby czeskiego parlamentu.

- Nie zamierzamy zmieniać Traktau Lizbońskiego, został zatwierdzony przez czeski parlament (tzn. Izbę Poselską) i przez czeski Senat w ścisłym brzmieniu, w jakim zatwierdzili je wszyscy, 27 państw członkowskich U - powiedział Kouchner.

- Nie mam wątpliwości, że prezydent Klaus zamierza wynaleźć wiele dalszych trudności, ale sądzę, że naród czeski akceptuje, iż jego przedstawiciele głosowali i mówili za każdym razem Traktatowi "tak" bez zmieniania choćby jednego słowa, i to wpłynie na niego wystarczająco, by wreszcie to zrobił - dodał szef francuskiej dyplomacji.

Spotkanie bardzo oczekiwane

Być może sprawę ratyfikacji Traktatu u naszych południowych sąsiadów popchnie do przodu szef Parlamentu Europejskiego. O spotkanie z Klausem Buzek wystąpił już wiele dni temu, jednak jeszcze w środę mówił, że nie jest pewny, czy do niego dojdzie. Ostatecznie ustalono, że politycy spotkają się w Pradze podczas wizyty szefa Parlamentu Europejskiego. W stolicy Czech Buzek spotka się z Klausem, premierem Fischerem oraz liderami parlamentu.

Nasi południowi sąsiedzi, podobnie jak my, nie ratyfikowali jeszcze Traktatu Lizbońskiego. Choć dokument przyjęły obie izby czeskiego parlamentu, prezydent wciąż go nie podpisał.

Buzek wielokrotnie zapewniał, że nie che wywierać presji na czeskim prezydencie, ale przedstawić mu swoje argumenty. - Ratyfikacja to suwerenna decyzja każdego z krajów - zapewnił w środę Buzek na konferencji prasowej w Brukseli. - Ale musimy mówić o kosztach, jakie płaci Europa czekając na tę decyzję. 500 milionów obywateli Europy czeka. Zamiast zajmować się zmianami klimatycznymi, bezrobociem, kryzysem jesteśmy tu, by wciąż mówić o instytucjach - tłumaczył.

Po irlandzkim "tak"

Po irlandzkim "tak", tylko Czechy i Polska nie zakończyły procesu ratyfikacji Traktatu z Lizbony. Prezydent Lech Kaczyński podpisze dokument już w sobotę. Jedyne wątpliwości związane są teraz z osobą Klausa, który nigdy nie ukrywał swego eurosceptycyzmu.

- Jestem całkowicie i głęboko przekonany, że nie ma o co się niepokoić. Pytanie nie brzmi czy, ale kiedy Czechy ratyfikują traktat - zapewniał w środę premier Czech Jan Fischer. Podkreślił, że cały proces ratyfikacji w Czechach jest teraz w rękach Trybunału Konstytucyjnego, który jest "niezależny" od wszelkich instytucji i polityki.

Fischer wyraził przekonanie, że jeśli wyrok będzie pozytywny, a takiego się spodziewa, to "wszystko, co usłyszał od prezydenta (Klausa) pozwala sądzić, że traktat podpisze", a proces ratyfikacji zakończy się "do końca roku".

UE jednak niecierpliwi się, gdyż trzeba wybrać skład nowej Komisji Europejskiej (mandat obecnej teoretycznie mija 31 października) i mianować wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej, a wciąż nie wiadomo, na podstawie jakiego traktatu - lizbońskiego czy nicejskiego.

Źródło: PAP