Amerykański sekretarz stanu John Kerry drugi raz w tym tygodniu zmienił swoje plany i wraca na Bliski Wschód by uczestniczyć w rozmowach pokojowych między Izraelem a Palestyną.
- Po konsultacji z doradcami sekretarz Kerry uznał, że powrót do regionu będzie produktywny - powiedziała rzeczniczka Departamentu Stanu Jen Psaki.
Psaki przypomniała, że "należy pamiętać, że tylko pokój przyniesie bezpieczeństwo i dobrobyt gospodarczy, na który zasługują zarówno izraelscy, jak i palestyńscy obywatele".
Kerry przerwał w zeszłym tygodniu swoją wizytę w Rzymie, aby polecieć do Ammanu, stolicy Jordanii na rozmowy z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem. Kerry próbował przekonać prezydenta do przedłużenia rozmów pokojowych i naciskać Izrael do uwolnienia więźniów. Źródła oficjalne podają, że Kerry ma odwiedzić zarówno terytoria izraelskie, jak i palestyńskie.
Trudne negocjacje
Kolejna runda izraelsko-palestyńskich rozmów pokojowych rozpoczęła się w lipcu ubiegłego roku. Rozmowy zorganizowali Amerykanie. Wynegocjowane porozumienie miałoby zakończyć trwający od ponad 60 lat konflikt. Dalsze negocjacje stanęły pod znakiem zapytania w ostatni weekend kiedy Izrael ogłosił, że rozmowy mogą być kontynuowane tylko jeśli Palestyńczycy uznają państwo żydowskie.
Palestyńczycy odrzucają warunek Netanjahu - przynajmniej na tym etapie negocjacji.
Kwestia uznania Izraela za państwo żydowskie na drugi plan zepchnęła dotychczasowe kwestie sporne. Palestyńczycy chcą utworzyć własne państwo na ziemiach okupowanych przez Izrael od 1967 roku - na Zachodnim Brzegu, w Strefie Gazy i Jerozolimie Wschodniej. Negocjacje dotychczas rozbijały się o przyszły status Jerozolimy, której wschodnią połowę Izrael anektował i uznaje za część swojej "odwiecznej, niepodzielnej" stolicy, a także o los ok. 500 tys. izraelskich osadników mieszkających na palestyńskich terytoriach.
Autor: kło/jk / Źródło: reuters, pap