Przed drugim dniem szczytu w Brukseli, wyraźnie widać jednego dotychczasowego triumfatora. Żeby uciszyć głosy eurosceptyków i przybliżyć podpisanie Traktatu Lizbońskiego, nikt nie zgłosił żadnego sprzeciwu wobec irlandzkich żądań. Zielona Wyspa dostanie gwarancję, że żaden kraj nie pozostanie bez swojego komisarza. W cieniu porozumienia doszło do słownej utarczki pomiędzy prezydentami Sarkozym i Kaczyńskim.
We wspólnej deklaracji, sumującej szczyt w Brukseli, ma znaleźć się m.in. zapis utrzymujący w mocy zasadę: jeden kraj, jeden komisarz. To był jeden z warunków stawianych przez Irlandię.
- Jest zgoda co do zasad - mówili dyplomaci. - Nikt nie zgłosił sprzeciwu w sprawie utrzymania zasady, by Komisja Europejska mogła dalej liczyć po przedstawicielu z każdego kraju członkowskiego.
Coś za coś
W zamian za uzyskaną zgodę, kraje unijne mają zobowiązać irlandzki rząd do przeprowadzenia kolejnego referendum do końca kadencji obecnej Komisji Europejskiej, tak " "by traktat wszedł w życie przed końcem 2009 rok" - mówią anonimowo dyplomaci.
W dokumencie brak jest jednak konkretnej daty. Kadencja KE teoretycznie kończy się 1 listopada, ale ta data w dokumencie nie pada. Jak powiedział we wtorek przewodniczący KE Jose Manuel Barroso, nie będzie problemu, by o "kilka tygodni, czy jeden, dwa miesiące" mandat obecnej KE przedłużyć, by została wybrana według nowych, lizbońskich zasad.
Dla Irlandii, jednego z najbardziej konserwatywnych krajów Unii, ważne będą także ustalenia w sferze światopoglądowej. Tu Dublin chce uzyskać gwarancje dotyczące m.in. ich prawa o zakazie aborcji. Irlandia chce mieć także pewność, że UE uszanuje ich niezależność w sferze podatkowej i zasadę neutralności kraju. Nie ma na razie informacji, czy jest zgoda na przyjęcie tych warunków.
Co Sarkozy powiedział Kaczyńskiemu?
Obok irlandzkich żądań, upust swojemu zniecierpliwieniu dał Nicolas Sarkozy, domagający się podpisania przez Lecha Kaczyńskiego Traktatu z Lizbony. Polak tłumaczy, że poczeka na decyzję Irlandczyków, żeby nie stawiać ich pod presją.
- Nie może się pan chować za innymi krajami - skarcił Kaczyńskiego francuski prezydent. O rozmowie dziennikarzom donieśli anonimowi dyplomaci.
- To słabość polskiej delegacji - skomentował zajście szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak i dodał: - Nie można być europejskim zawalidrogą.
Prezydencki minister Michał Kamiński twierdzi natomiast, że Lech Kaczyński na posiedzeniu Rady Europejskiej powtórzył, iż Polska "nie będzie problemem w ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego". Kamiński zaprzecza, jakoby Sarkozy zwrócił się do Lecha Kaczyńskiego z upomnieniem. - Prezydent Sarkozy nie zwracał się do prezydenta Kaczyńskiego z napomnieniem. Wypowiedział się ogólnie, że nie powinniśmy się chować za Irlandią i że powinniśmy ratyfikować traktat. Nie napominał prezydenta Kaczyńskiego. Wyraził swój pogląd, z którym akurat prezydent Kaczyński się nie zgadza - relacjonuje Kamiński. Dodał, że "(Sarkozy) ma prawo do takich poglądów, ale z całą pewnością nikt nie ma prawa pouczać polskiego prezydenta, co ma robić".
- Niezbyt stosowne, ale trafne i oddające to, co myśli o zachowaniu prezydenta duża część Europy – skomentował cale zajście były premier Włodzimierz Cimoszewicz. Jego zdaniem, prezydent powinien podpisać traktat nie czekając na Irlandczyków. - To, że my dopełnimy naszą powinność i podpiszemy traktat, nie będzie skierowane przeciwko Irlandii. Natomiast prezydent nie podpisując traktatu, stawia znak zapytania nad swoimi intencjami – stwierdził Cimoszewicz.
Podobnego zdania jest inny dawny polski premier, a obecnie eurodeputowany PO Jerzy Buzek. - Dobrze by jednak było, gdyby Polska podpisała Traktat Lizboński, bo w gruncie rzeczy ten traktat przyjęła. Decyzja parlamentu jest w tej kwestii zobowiązująca i prezydent nie ma żadnych przesłanek, by ten traktat wstrzymywać – powiedział polityk.
Więcej polskich europosłów
Zanosi się, że po kolejnych, przewidzianych na czerwiec, wyborach, Parlament Europejski ukonstytuuje się na starych zasadach, czyli przewidzianych Traktatem z Nicei z 2001 roku. Kraje UE zgodziły się zatem, by po wejściu w życie traktatu reformującego, zwiększyć liczbę eurodeputowanych z 736 do 754.
Wśród 12 krajów, które oddelegowałyby dodatkowych deputowanych jest Polska, choć różnica nie jest wielka. Chodzi o jednego posła. Zyskają Niemcy: utrzymają 99 posłów przewidzianych dla nich w Nicei, choć Lizbona zredukowała tę liczbę do 96. Trudno bowiem wyobrazić sobie wyproszenie trzech posłów w trakcie trwania kadencji.
Co jeszcze w agendzie?
Negocjacje trwają jednak dalej, głównie w sprawie pakietu energetycznego. (czytaj: o co chodzi z tym pakietem?). Polska domaga się korekt w pakiecie, bo nie zgodzi się na wolny handel prawami do emisji CO2 od 2013 roku. Warszawa argumentuje, że wymagałoby to miliardowych inwestycji i wywoła podwyżki cen energii. Wetem grozi także Rzym.
Ale mowa także będzie o walce z toczącym się na świecie kryzysie gospodarczym, przyszłej reformie wspólnej polityki rolnictwa i obronie europejskiej.
Deklaracja końcowa to swego rodzaju podsumowanie ostatniego półrocza francuskiej prezydencji. Dlatego można oczekiwać, że to właśnie Nicolas Sarkozy, znany z dość ekspresyjnego sposoby uprawiania polityki, użyje wszystkich możliwych nacisków, by zaspokoić ambicje Paryża.
Kryzys gospodarczy
Komisja Europejska ma też nadzieję, że szefowie państw i rządów krajów członkowskich zaakceptują jej pakiet ratunkowy wart 200 mld euro. Niemcy są niechętne. Berlin nie godzi się na dodatkowe obciążenia dla Niemiec w ramach planu. Bo przyjmując własny pakiet o wartości 32 mld euro Niemcy wypełniły już zobowiązania, wynikające z walki z recesją i muszą dbać o interesy własnych podatników.
Rolnictwo
Właśnie Francuzi, podobnie jak Polska silnie uzależnienie od unijnych dopłat rolniczych, chcą by w końcowym dokumencie szczytu znalazło się wzmianka o przyszłej reformie wspólnej polityki. Na konkretne decyzje póki co nie można liczyć.
Obrona
Tu spodziewana jest deklaracja, że w ciągu kolejnej dekady Unia Europejska stanie się światowym rozgrywającym i weźmie na siebie większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo na świecie. Stąd też ma znaleźć się zapis, że dotychczasowe środki na obronę są niewystarczające.
Jednym z celów, o których będzie mowa to zdolność rozmieszczenia 60 tys. kontyngentu w ciągu 60 dni.
Od 1 stycznia przewodnictwo Unii Europejskiej przejmie Republika Czeska.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters, fot: PAP/EPA